rusłan szoszyn
We wtorek delegacja Instytutu Pamięci Narodowej na czele z prezesem Jarosławem Szarkiem wróciła po dwudniowej wizycie na Białorusi. W Mińsku na terenie polskiej ambasady otwarty został „Przystanek Historia", gdzie odbyła się dyskusja z udziałem m.in. naukowców z tamtejszej Akademii Nauk. To pierwsza placówka, w której regularnie mają się odbywać spotkania polskich i białoruskich historyków. W Mińsku mówią o przełomie, który nie byłby możliwy bez zgody rządzącego od prawie ćwierćwiecza prezydenta Aleksandra Łukaszenki.
Pomnik Polaków zamiast rosyjskiej bazy
Tradycyjnie swoje wizyty na Białorusi polskie delegacje rozpoczynają od Kuropat – miejsca, gdzie w latach 30. i 40. NKWD zamordowało dziesiątki, a może nawet setki tysięcy ludzi. Szacuje się, że wśród tych tysięcy niewinnych ofiar spoczywa nawet 4 tys. Polaków.
Dotychczas państwo białoruskie nie postawiło tam żadnego pomnika, a nawet przez wiele lat lekceważyło to miejsce. Ale sytuacja się zmieniła po wielodniowych protestach działaczy społecznych, którzy w lutym ubiegłego roku spali w namiotach i bronili Kuropat przed zabudową. Wtedy Łukaszenko po raz pierwszy zabrał głos w tej sprawie i zapowiedział budowę narodowego memoriału. Ministerstwo Kultury ogłosiło konkurs projektów i temat represji stalinowskich wreszcie pojawił się w białoruskich mediach rządowych.
W Warszawie nie ukrywają, że Polska jest zainteresowana współpracą ze stroną białoruską w sprawie budowy memoriału w Kuropatach. – IPN chętnie się przyłączy do jego realizacji. Na razie taka propozycja nie padła – mówi „Rzeczpospolitej" Adam Przegaliński, rzecznik IPN. Zapowiada natomiast, że niebawem na Białorusi ma pojawić się kilka nowych polskich upamiętnień.