Zwracając się do szefa brytyjskiego rządu Wakeford oświadczył: "Zarówno pan, jak i Partia Konserwatywna jako całość okazaliście się niezdolni do zaoferowania przywództwa i rządzenia, na jakie ten kraj zasługuje".
Decyzję deputowanego o dołączeniu do Partii Pracy z zadowoleniem przywitał lider tej formacji Keir Starmer. - Decyzje rządu konserwatystów nie pomagają mieszkańcom Bury South, a wręcz pogarszają problemy, z którymi mierzą się oni na co dzień - oświadczył.
W ostatnim czasie premier Boris Johnson mierzy się z wezwaniami do podania się do dymisji formułowanymi przez polityków jego własnej partii, po tym, jak przyznał, że w czasie lockdownu uczestniczył w przyjęciu organizowanym na Downing Street (siedziba brytyjskiego premiera), wbrew obowiązującym wówczas w kraju obostrzeniom. Dymisji premiera domaga się też opozycja.
Czytaj więcej
Premier przeprosił za udział w imprezie, gdy cały kraj był pogrążony w lockdownie. Ale to może by...
Jak informowało Sky News, pewna liczba parlamentarzystów Partii Konserwatywnej przekazała na ręce sir Grahama Brady'ego, przewodniczącego Komitetu 1922, parlamentarnej frakcji brytyjskiej Partii Konserwatywnej, pisma z wnioskiem o głosowanie wotum nieufności wobec Johnsona. Gdyby pisma takie złożyło na ręce Brady'ego 54 parlamentarzystów - 15 proc. parlamentarzystów Partii Konserwatywnej - wówczas głosowanie takie musiałoby się odbyć, a Johnson mógłby być zdjęty z urzędu przez polityków własnego ugrupowania.