Początkowo pozbawione zachodnich szczepionek kraje Trzeciego Świata masowo zamawiały rosyjski produkt. Skończyło się to ogromną klapą wizerunkową Moskwy. Jak podliczyli analitycy z brytyjskiej firmy Airfinity, z zamówionego miliarda wakcyn Rosja dotychczas dostarczyła niecałe 5 procent.
Jeszcze pół roku temu wydawało się, że Sputnik V „podbije świat" – jak twierdziła kremlowska propaganda. Szczepionkę dopuszczono w 70 krajach.
Zmarnowana szansa
Natychmiast jednak zaczęły się kłopoty. Indie zamówiły 125 mln rosyjskich dawek, a do początku października udało im się zaszczepić tylko milion osób. Podobnie w Iranie, który chciał kupić 60 mln, a dostał ledwo 1,8 mln. W Argentynie opozycja wymusiła na rządzie rozpoczęcie negocjacji z innymi producentami, gdy się okazało, że Rosja nie wywiązuje się z kontraktu. Dostawy nie dochodziły na czas, a i tak trzeba było zwrócić co dziesiątą dostarczoną szczepionkę. Turcja, kraj, na którym Kremlowi bardzo zależy, zamówiła wiosną 50 mln dawek, a pod koniec lata ogłosiła, że nie może rozpocząć szczepień, bo ich nie dostała.
Największym problemem Sputnika V jest to, że należy przyjąć dwie jego dawki i różnią się one od siebie składem.
Wielomiesięczne przerwy w dostawach rosyjskich szczepionek wywoływały dyplomatyczne starcia poszczególnych krajów z Kremlem (m.in. Meksyku, Argentyny, Turcji).