A ta cała reszta jest całkiem spora, bo to 260-osobowy klub partii rządzącej. Kierowanie nim to zadanie na całą dobę, tym bardziej że Chlebowski nie lubi delegować uprawnień. Jako rasowy pracuś uważa, że tylko on potrafi coś dobrze zrobić. – Nie ma dla nas zupełnie czasu, nie sposób z nim nawet przez chwilę porozmawiać – skarżą się szeregowi posłowie.
Gdy jednak posłowie innych ugrupowań zgłaszają swoje projekty – o abolicji podatkowej, o mundurkach – to w Klubie PO rozgrywają się dantejskie sceny. – Chlebowski, krzycząc, każe swoim posłom natychmiast przygotować własne projekty.W Sejmie Chlebowski coraz częściej określany jest mianem „poselskiego asystenta Tuska”. – Zbyszek robi się coraz bardziej znerwicowany, bo znalazł się między młotem a kowadłem – ocenia jego klubowy kolega. Tym młotem są dyrektywy rządowe, a kowadłem chęć stworzenia wizerunku samodzielnego lidera.
Gdyby nie Jan Rokita, to Chlebowski byłby prawdopodobnie do dzisiaj szeregowym prowincjonalnym posłem. W pierwszej swojej sejmowej kadencji (2001 – 2005) stał się jednym z najbliższych współpracowników niedoszłego premiera z Krakowa. Rokita był wówczas ważną personą w PO i szefem klubu parlamentarnego. Chlebowski natomiast, pozbawiony zaplecza i autorytetu, do tego, choć z Dolnego Śląska, niemający żadnych układów ze znienawidzonym przez Rokitę Grzegorzem Schetyną, zdawał się doskonałym kandydatem na „przybocznego”. – Janek cenił pracowitość i zorganizowanie Chlebowskiego – twierdzi współpracownik Rokity.
Chlebowski został w gabinecie cieni Rokity ministrem finansów. I Rokita, wbrew otoczeniu Tuska, przeforsował go na wiceszefa klubu. Wśród ludzi Tuska miał jednak jak najgorszą opinię. Uważali go za prowincjonalnego „pana nikt”. I było to jedno z najdelikatniejszych określeń pod adresem Chlebowskiego.
Wszystko zmieniło się w następnej kadencji, kiedy Rokita był coraz bardziej marginalizowany. – Chlebowski potrafi w odpowiednim momencie zmienić pana – mówi były poseł PO.
I zmiana nastąpiła podczas wyborów regionalnych pod koniec 2005 roku. Wtedy Chlebowski wsparł Schetynę, który głosami działaczy z Jeleniej Góry, Legnicy i Wałbrzycha pokonał w wyborach na szefa okręgu Stanisława Huskowskiego. Ten wystartował, gdy swą kandydaturę wycofał Jacek Protasiewicz. – O poparciu dla Protasiewicza rozmawiałem z Chlebowskim mającym rząd dusz w regionie wałbrzyskim, a on namawiał mnie na start – wspomina Huskowski. – Ja stanąłem do walki na zasadzie: każdy, byle nie Schetyna, ale Chlebowski ostatecznie wsparł Schetynę. On już wtedy grał o szefa Klubu PO, uznał, że niepotrzebne mu awantury na Dolnym Śląsku. Zdaniem posła Huskowskiego to przejaw zabiegów Chlebowskiego o względy dworu Tuska.