Stanowisko wicemarszałka jest w Sejmie bardziej eksponowane. Prawda jednak jest taka, że to w rękach przewodniczącego klubu, któremu podlega reszta posłów, jest większa władza. Dlatego politycy tak rywalizują właśnie o tę funkcję.
W PO sprawa została już rozstrzygnięta. Po wyborach pojawiły się informacje, że nowym szefem Klubu PO zostanie Grzegorz Schetyna, jeden z najbliższych współpracowników Donalda Tuska. Wśród polityków natychmiast pojawiły się komentarze, że to doskonały pomysł, ponieważ przy takim szefie Tusk będzie miał pełną kontrolę nad tym, co się dzieje w Sejmie. Ostatecznie stanęło jednak na tym, że Schetyna wejdzie do rządu, a przewodniczącym klubu został Zbigniew Chlebowski. Szefem klubu miał zresztą być już w poprzedniej kadencji. Wtedy przegrał rywalizację z Bogdanem Zdrojewskim. Nieoficjalnie się mówi, że Tusk do dziś ma o to pretensje do Cezarego Grabarczyka, którego głos zadecydował. Właśnie dlatego Grabarczyk nie dostanie teki ministra sprawiedliwości, na którą liczył. Nieoficjalnie mówi się, że może zostać szefem resortu infrastruktury.
Z naszych informacji wynika, że Klubem PiS pokieruje Przemysław Gosiewski
Po wyborze Chlebowskiego otwarta pozostaje jednak kwestia jego zastępców. – Kandydatury nie zostały jeszcze ustalone, ale nie szykuje się tu żadna wojna – mówi “Rz” jeden z polityków PO.
Ostre starcie o kształt władz klubu nastąpiło natomiast w PiS. Wybory na razie odłożono, a funkcję szefa cały czas pełni Marek Kuchciński. Wybór nowych władz ma się odbyć za dwa, trzy tygodnie. Z nieoficjalnych informacji “Rz” wynika, że kluczowe decyzje już zapadły. Klubem ma pokierować Przemysław Gosiewski. Wygrał rywalizację z byłym marszałkiem Ludwikiem Dornem, który też ubiegał się o tę funkcję. Popadł jednak w niełaskę Jarosława Kaczyńskiego. Prezes postawił na Gosiewskiego, który był już szefem Klubu PiS. Zasłynął wtedy z trzymania posłów twardą ręką i lojalności wobec władz partii. Kuchciński ma być wiceprzewodniczącym. Posłowie PiS twierdzą, że we władzach znajdą się wyłącznie przedstawiciele tak zwanego zakonu, czyli cieszący się zaufaniem prezesa dawni działacze PC. Kazimierz M. Ujazdowski, który w poniedziałek wspólnie z Ludwikiem Dornem i Pawłem Zalewskim zrezygnował z funkcji wiceprezesa PiS, twierdzi, że w prezydium klubu nie znajdzie się żaden z nich.