Są utrzymywani z pieniędzy podatników, zatrudnia ich społeczeństwo. I społeczeństwo ma prawo wiedzieć, czy są zdrowi. Ostatnio zresztą okazało się, że to jest całkiem poważny problem. Były prezydent Aleksander Kwaśniewski nadużywa alkoholu. Zbigniew Religa, były minister zdrowia, jest chory na nowotwór. Zyta Gilowska, była minister finansów, ma poważne problemy z sercem, które uniemożliwiły jej wypełnianie obowiązków poselskich. To chyba świadczy o tym, że ze zdrowiem naszych polityków nie jest najlepiej. Zresztą, skoro bada się deklaracje majątkowe polityków, to dlaczego nie sprawdzić ich stanu zdrowia?
Ale nie żąda pan raportu o stanie zdrowia posłów ani premiera Donalda Tuska, tylko uwziął się pan na prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Boi się pan żądać badań od szefa swojej partii, żeby nie dostać od niego reprymendy?
Nie boję się. Premier Tusk także mógłby przedstawić raport o stanie zdrowia. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski również. Prezydent, premier i marszałek Sejmu to trzy najważniejsze osoby w państwie. Przypomnę tylko, że w 2005 roku Donald Tusk poddał się w kampanii wyborczej badaniom zorganizowanym przez radio RMF FM, a Lech Kaczyński – nie. Ja sam sprowokowany przez dziennikarza zapowiedziałem, że zrobię wszechstronne badania i opublikuję raport o stanie swojego zdrowia. Mam nadzieję, że inni politycy wezmą ze mnie przykład.
Jest pan szefem sejmowej komisji „Przyjazne państwo”. Postawił pan sobie za cel wyszukać i zlikwidować uciążliwe przepisy. Mało ma pan zajęć? Po co się pan zajmuje ojcem Rydzykiem czy zdrowiem prezydenta?
Moim głównym celem jest walką z biurokracją. Innymi sprawami zajmuję się dodatkowo. Taki po prostu jestem. Zawsze byłem niepokorny. Już w szkole lubiłem prowokować i to mi zostało do dzisiaj.
Koledzy z PO twierdzą, że robi pan wokół siebie szum, bo w przyszłości chciałby pan zostać prezydentem kraju.