Na początku marca „Rz” napisała, że szef UKIE, który ma dbać o interesy Polski w UE, jest na urlopie bezpłatnym w Komisji Europejskiej. Prawnicy uznali, że taka sytuacja może rodzić konflikt interesów i Dowgielewicz powinien wybrać jedno miejsce zatrudnienia.
Informacje o zatrudnieniu Dowgielewicza potwierdził wówczas „Rz” Joseph Hennon, rzecznik komisarz Margot Wallström, w której gabinecie politycznym Dowgielewicz pracował.
– Mikołaj Dowgielewicz jest na urlopie bezpłatnym z Komisji Europejskiej. Ma zagwarantowany powrót do pracy na stanowisko równorzędne z wcześniej zajmowanym. Ma prawo powrócić w ciągu najbliższych 15 lat, potem ta możliwość wygasa – mówił Hennon.
25 marca sprawę szefa UKIE przypomnieliśmy w artykule „PO i PiS zgrały się w ratyfikacyjnym pokerze”. Dowgielewicz zareagował, zarzucając nam „insynuacje”.
„W przypadku stanowiska, z którego zrezygnowałem w Brukseli (członek gabinetu politycznego), nie jest możliwy powrót na to samo stanowisko lub równoważne. Gabinety polityczne związane są każdorazowo z kadencją Komisji Europejskiej (obecna zbliża się ku końcowi)” – pisze szef UKIE. Podkreśla: „(...) otrzymałem status urzędnika mianowanego w UE. Oznacza to, że w przyszłości mogę się starać o etat w instytucjach bez konkursu. I nic ponadto”.