Taką informację podała zupełnie na poważnie pani rzecznik rządu i każdego, kto się trochę poocierał o telewizję, kto wie, ile kosztuje wynajem kamer, wozu transmisyjnego (zwłaszcza pracującego w technologii HD), zestawu montażowego i ludzi wszystko to obsługujących, musi ogarnąć wzruszenie. Z podanej przez panią rzecznik kwoty wynika, że chyba tylko charakteryzatorki zachowały się brzydko i nie zrezygnowały z honorarium.
Ciekaw jestem natomiast, jak było z honorariami dla tzw. PR-owców, których liczba na dworze zdaje się systematycznie wzrastać – premierowi nie wystarcza bowiem Centrum Informacyjne Rządu i zleca dbałość o swój wizerunek firmom zewnętrznym. Nawet jeśli pracują one za symboliczną złotówkę, to i tak biorą za dużo. Ktoś, kto doradził Tuskowi, by wzorem Gierka szukał 20 miliardów, i wzorem Łukaszenki popisywał się poganianiem ministrów, honorarium za te pomysły powinien wziąć od opozycji, a nie od PO.
Natomiast żadnego cudu nie ma w tym, że informację o cudownej taniości orędzia przełknięto bez cienia podejrzliwości. Gdyby to PiS dał zarobić prywatnej firmie, nie byłoby końca dociekaniom i wątpliwościom. Ale wiadomo, jak jest. Kiedy aresztowano doktora G., na którym ciążyło prawie 50 zarzutów korupcyjnych, autorytety stanęły za nim murem i stoją tak, oburzone, do dziś. Od kilku tygodni pod dość błahym zarzutem siedzi w areszcie Jarosław Pinkas, i to nikogo nie wzrusza. Może dlatego, że swego czasu razem ze swym szefem popsuł on wspaniały interes kręcony przez lata na preparatach krwiopochodnych. Jakoś doniesieniami, jakie wtedy Pinkas z Religą złożyli, prokuratura zajęła się dużo mniej energicznie niż ich autorami.
[i][b][ul][li][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/05/06/cud-taniosci-i-bezstronnosci/]Skomentuj na blogu[/mail][/li][/ul][/b][/i]