Nowa lewica chce wsparcia Lecha Wałęsy

Powstaje kolejna partia. Razem współpracują już Marek Balicki, Janusz Onyszkiewicz, Jerzy Hausner i Danuta Hübner. Liczymy też na poparcie byłych prezydentów – mówi europoseł Dariusz Rosati

Aktualizacja: 11.08.2008 04:00 Publikacja: 11.08.2008 03:05

Jest w Sojuszu wielu ludzi, którzy nie są zachwyceni szefem partii. Należy do nich Ryszard Kalisz. S

Jest w Sojuszu wielu ludzi, którzy nie są zachwyceni szefem partii. Należy do nich Ryszard Kalisz. Są też i inni. Trzeba dać im alternatywę – mówi Dariusz Rosati

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

RZ: Wydaje się, że czas lewicy w Polsce już minął.

Dariusz Rosati: Rzeczywiście mamy społeczeństwo bardziej konserwatywne, ale póki mamy do czynienia z biedą, wykluczeniem, podziałami – lewica ma rację bytu. Badania pokazują, że około 40 proc. polskiego społeczeństwa określa się jako elektorat lewicowy albo centrolewicowy.

Ale nie głosuje na lewicę.

Widocznie obecna oferta jest dla nich mało atrakcyjna. Część elektoratu socjalnego odpłynęła do PiS, a część liberalnego – do PO. Dlatego że SLD nie ma wiarygodnego, nowoczesnego programu i nie dąży do władzy, tylko się radykalizuje i zawęża do niszowego elektoratu. A trzeba mieć ofertę szeroką, atrakcyjną nie tylko dla partyjnych emerytów czy ludzi, którzy toczą świętą wojnę z Kościołem w Polsce.

Może lepiej rozwijać lewicowe skrzydła w ramach istniejących silnych partii, np. PO, bo przecież jest pan liberałem. Po co narażać się na budowanie nowej formacji?

Jestem liberałem gospodarczym, ale jestem także lewicowcem i nie widzę w tym żadnej sprzeczności. Sprawna i konkurencyjna gospodarka jest dla mnie instrumentem realizowania szerszych celów społecznych, takich jak pełne zatrudnienie, walka z biedą i wykluczeniem, równość szans. Być może nie jest to tradycyjna lewicowość, bo ja, oprócz dawania ludziom zasiłków, chcę także wyciągać ich z biedy, np. dobrą edukacją.

Naszą ofertą jest nowoczesny proeuropejski program społeczny i gospodarczy, który umożliwi stawienie czoła wyzwaniom XXI wieku. Natomiast PO jest ideologicznie i programowo amorficzna. Skrzydło liberalne Platformy jest nieruchawe. Po ośmiu miesiącach rządów widzimy, że PO nie realizuje swych zapowiedzi. Wiedziała, że idzie do władzy, a okazała się zupełnie nieprzygotowana. Nie miała gotowych projektów ani całościowej wizji. Co więcej – boi się podejmować reformy. Razi mnie też zbyt mała wrażliwość społeczna PO.

Wielu wyborców popiera PO z przymusu, bo albo chcieli odsunąć PiS, albo nie mają lepszej oferty centrowej.I my chcemy im ją dać

Platforma więc rozczarowuje. Sądzę, że wielu wyborców popiera ją z przymusu: bo albo chcieli odsunąć PiS od władzy i to była jedyna możliwość, albo nie mają lepszej oferty centrowej. I my chcemy im ją dać. Kierujemy program centrolewicy do nich oraz do ludzi, którzy nie głosują w ogóle. Myślimy, że można ich odzyskać.

My, czyli kto?

Dyskusje toczą się w różnych środowiskach, zwłaszcza lewicowych i demokratycznego centrum. Ich naturalnym reprezentantem mogłyby być Socjaldemokracja Polska i Partia Demokratyczna, ale z różnych powodów nie spełniają tej roli.

Jeśli wybory na przewodniczącego SdPl wygra Bartosz Arłukowicz, to zapewne porozumie się z SLD i stracicie te środowiska.

Jedność centrolewicy jest ważnym celem. Już Lewica i Demokraci mieli zlikwidować podziały, ale SLD utracił wiarę w ten projekt i skręcił w lewo. Jesteśmy nadal otwarci na wielu kolegów z SLD. Na cały Sojusz, czy na „wyciągniecie” z niego np. Ryszarda Kalisza?

Trudno liczyć na całe SLD pod obecnym kierownictwem. Kurs, który przyjął Grzegorz Napieralski, jest niezrozumiały i anachroniczny. Ale jest w Sojuszu sporo ludzi, którzy nie są nim zachwyceni. Kalisz do nich należy. Są też inni. Trzeba im dać alternatywę. Tylko pod warunkiem, że to nie będzie alternatywa kanapowa, lecz dająca nadzieję wygranej. To musi być całkowicie nowa idea, która w perspektywie wchłonie istniejące partie. Ja oczekuję efektu kuli śnieżnej, gdy formacja zaistnieje w sondażach, w mediach. Będzie atrakcyjna.

Liczy pan na SdPl, niezależnie od tego, kto wygra w niej wybory?

Nie jest przesądzone, że Bartosz Arłukowicz pójdzie w stronę SLD. Jest pragmatykiem i może się przekonać, że nowa centrolewica może uzyskać znaczące poparcie społeczne. A pozostali kandydaci na przewodniczącego – Sylwia Pusz i Wojciech Filemonowicz – są zdecydowanymi zwolennikami budowy nowej formacji.

Mówi się o wsparciu Magdaleny Środy, byłej pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn.

Liczymy na poparcie wielu osób publicznych. Magda Środa jest jedną z nich.

A Marek Belka?

Jako urzędnik międzynarodowy nie może być działaczem politycznym, może tylko sympatyzować z tą ideą.

Włodzimierz Cimoszewicz?

Cimoszewicz jest zainteresowany, zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, podziela wiele elementów mojej diagnozy. Natomiast ma pewne własne plany i ograniczenia. Ale wciąż namawiam go, by przystąpił do tej inicjatywy.

To kto jest pana głównym partnerem?

Nie chcę sprawiać wrażenia, że jestem rozgrywającym. Wiele osób prowadzi różne działania. Są ludzie z kierownictwa SdPl: Marek Borowski, Marek Balicki, Wojciech Filemonowicz. I z kierownictwa PD, jak Janusz Onyszkiewicz, Radosław Popiela, Jerzy Hausner. Aktywny jest też Andrzej Celiński, choć szkoda, że odszedł z SdPl. Wydaje się, że jest zrażony do partyjnych inicjatyw.

Żałuje pan, że w polityce nie ma Aleksandra Kwaśniewskiego?

Żałuję. To wybitny polityk, ale wyłączył się z polityki na własne życzenie. Jestem rozczarowany sposobem, w jaki to się stało. Projekt polityczny LiD był przyszłościowy, a Kwaśniewski był naturalnym liderem. Sytuacja lewicy mogłaby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby nie tamte wydarzenia. Sądzę, że myśli o powrocie, bo jest rasowym politykiem i nudzi się w tym swoim stanie bezczynności. Szkoda, że gdy dostał szansę powrotu, to nie był tym zainteresowany.

Toczą się rozmowy o jego powrocie?

Ja go do niczego nie namawiam. Ale uważam, że dobrze byłoby mieć jego poparcie. A także Lecha Wałęsy.

Partia Kwaśniewskiego i Wałęsy?

Ten projekt polityczny byłby bliski i jednemu, i drugiemu. Warto pozyskać poparcie ich obu.

Paweł Piskorski będzie szefem sztabu?

Jest wokół niego pewien niekorzystny szum medialny, ale chcę wierzyć, że jego perypetie z prokuratorami dobiegły końca. Na razie nie można mu nic zarzucić. To inteligentny, sympatyczny człowiek i zdolny organizator.

To kiedy będzie zjazd założycielski?

Do końca września powinno się odbyć publiczne spotkanie, na którym zostanie ogłoszona nowa inicjatywa polityczna. Przedstawimy polskiej opinii publicznej jej uczestników, cele i deklarację programową. Jej kształt organizacyjny musi zostać określony przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Ale głównym celem będą wybory lokalne i parlamentarne w Polsce.

Ile chcecie zdobyć mandatów w europarlamencie?

20 procent.

Jeden dla Danuty Hübner?

Ona kończy kadencję we wrześniu. Jako komisarz miałaby trudność z kandydowaniem do PE. Ale myślę, że nasza idea jest jej bliska i zyskałaby jej poparcie. Chętnie widziałbym ją na naszych listach.

A kto będzie waszym kandydatem w wyborach prezydenckich? Pan?

Ja nie mam takich planów. Moje plany związane są bardziej z Parlamentem Europejskim. Ale znajdziemy dobrego kandydata.

Szef partii europosłem?

To nie byłby dobry układ. Tak się nie da prowadzić partii. Przewodniczący powinien być tu, w kraju. A to znaczy, że nie będę przewodniczącym partii, jeśli będę startować do PE.

Może pan zostać liderem, a dopiero potem kandydować do PE.

Wszystkie opcje są otwarte.

Co będzie się działo po ogłoszeniu inicjatywy?

Seria publicznych debat w całej Polsce. O polskich sprawach: służbie zdrowia, autostradach, edukacji, euro, tarczy antyrakietowej. Powszechne rozmowy z Polakami. Na uniwersytetach, w ratuszach, w siedzibach gmin, z udziałem elit lokalnych i ekspertów. Chcemy włączać do tego lokalne komitety wyborcze, stowarzyszenia, organizacje obywatelskie.

Jakie? Feministyczne, gejowskie?

Również. Jesteśmy otwarci, to naturalny lewicowy elektorat. Organizacje zawodowe, Zieloni, Partia Kobiet. Bliskie mi są hasła równouprawnienia czy ochrony środowiska.

A chciałby pan współpracować ze środowiskiem pisma „Krytyka Polityczna”“?

Pod wieloma względami tak. Zwłaszcza w kwestiach wolnościowych, bo w kwestiach gospodarczych razi mnie ich naiwny radykalizm. Jest to środowisko zdominowane przez socjologów i filozofów, nie ma wśród nich dobrze wykształconych ekonomistów i reprezentują dość anachroniczne poglądy na gospodarkę. Mają ciekawe pomysły w warstwie analiz socjologicznych, choć jeśli chodzi o ofertę polityczną, to naiwnie i mało realistycznie patrzą na rzeczywistość.

RZ: Wydaje się, że czas lewicy w Polsce już minął.

Dariusz Rosati: Rzeczywiście mamy społeczeństwo bardziej konserwatywne, ale póki mamy do czynienia z biedą, wykluczeniem, podziałami – lewica ma rację bytu. Badania pokazują, że około 40 proc. polskiego społeczeństwa określa się jako elektorat lewicowy albo centrolewicowy.

Pozostało 96% artykułu
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"