– Nie zgadzamy się na pisanie historii od nowa, co od kilku lat przy pomocy IPN robi prawica – przekonuje przewodniczący SdPl Wojciech Filemonowicz, który weźmie udział w konferencji „Polityka przeszłości – wykorzystywanie i nadużycia historii w polityce”. Odbędzie się jutro w Gdańsku pod patronatem europejskich socjalistów.
– Każdy kraj musi się rozliczyć ze swoją przeszłością – uważa Martin Schulz, lider socjalistów w europarlamencie. – Jednak nie drogą promowania fałszywych mitów czy wykorzystywania własnych, politycznie uwarunkowanych interpretacji historii jako broni do walki z oponentami.
– Prawica konserwatywna dokonała próby kolonizacji historii XX w. Musimy się temu przeciwstawić – mówi „Rz” pomysłodawca spotkania, eurodeputowany Józef Pinior. – Cieszę się, że konferencja odbędzie się w Gdańsku, bo właśnie do idei „Solidarności” odwołuje się europejska socjaldemokracja. Mamy w Polsce, niestety, tendencję, żeby „S” przedstawiać jako ruch antykomunistyczny, prawicowy. Tak nie było.
– Ruch „Solidarność” miał w sobie bardzo silny pierwiastek lewicowy. Jednak współczesna polska lewica wywodzi się nie od „Solidarności”, ale od tych, którzy ten ruch prześladowali – odpowiada historyk prof. Paweł Machcewicz, doradca premiera Donalda Tuska.
Największe kontrowersje budzi jednak punkt konferencji: „Porównanie nazizmu i stalinizmu – niebezpieczeństwo tego typu zestawienia”. – Teza o nieporównywalności komunizmu i nazizmu pokutuje w wielu lewackich środowiskach na zachodzie Europy – mówi historyk prof. Antoni Dudek. – Ale temat dyskusji idzie jeszcze dalej, bo tu jest mowa o najokrutniejszej wersji komunizmu, jaką był stalinizm. Dla Polaków jest jasne, że zarówno rządy Hitlera, jak i Stalina to były najstraszliwsze totalitaryzmy w dziejach. Dziwi mnie, że lewica firmuje taką dyskusję.