– To łajdactwo. Znowu zawęża się historię walki z komunizmem do „solidarnościowej opozycji” – Jan Podhorski, wiceprzewodniczący Rady Naczelnej Związku Żołnierzy NSZ, na rządowym projekcie nie zostawia suchej nitki. – A gdzie choćby słowne upamiętnienie żołnierzy podziemia niepodległościowego poległych w walce z UB?
Według projektu ustawy, o którym wczoraj dyskutowali posłowie, prawo do 50 tysięcy złotych odszkodowania miałyby wyłącznie rodziny poległych w antykomunistycznych wystąpieniach począwszy od 1956 roku.
– O bliskich żołnierzy, którzy zginęli w katowniach UB, nie pamięta się, bo my i tak już umieramy – komentuje ppłk Jan Górski, prezes wielkopolskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK.
Wątpliwości jest więcej. W projekcie, który rząd przekazał Sejmowi, zaznaczono, że finansowe wsparcie mogą dostać tylko rodziny zamordowanych podczas pięciu masowych wystąpień: poznańskiego Czerwca '56, Października '57 w Warszawie, Grudnia '70 na Wybrzeżu, w Radomiu '76 i w stanie wojennym.
– To ograniczenie powoduje, że projekt trzeba traktować tylko jako populistyczną zagrywkę – mówi „Rzeczpospolitej” Janusz Śniadek, szef Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.