Prace nad projektem zmian w Instytucie Pamięci Narodowej dobiegają końca. Najprawdopodobniej zostanie on zgłoszony w Sejmie wspólnie przez PO i PSL. Jego główne założenia polegają na ograniczeniu roli prezesa Instytutu i wzmocnieniu Kolegium IPN. – Najważniejsze decyzje w Instytucie powinny zapadać kolegialnie – mówi Zbigniew Chlebowski, przewodniczący Klubu Platformy.
Dziś Kolegium liczy 11 osób. Platforma nie zamierza zmienić jego liczebności, za to chce zaostrzyć kryteria, na podstawie których dobierani są jego członkowie. Żeby w Kolegium zasiadali nie politycy, ale naukowcy, i to z tytułem co najmniej doktora habilitowanego, np. prawa, socjologii, historii. Kandydaci do tego gremium będą musieli otrzymać rekomendację co najmniej dwóch senatów uczelni państwowych i być może także Krajowej Rady Sądownictwa – tu jeszcze nie ma decyzji.
W momencie wejścia w życie nowej ustawy kadencja obecnego Kolegium automatycznie się skończy. Co będzie z prezesem IPN Januszem Kurtyką? – Nie chcemy skrócenia jego kadencji – podkreśla Chlebowski.
W PO pojawił się pomysł, by prezes został jednocześnie szefem Kolegium. – Taki model funkcjonuje dziś w NBP: jego prezes jest szefem Rady Polityki Pieniężnej – mówi Chlebowski.
Skąd pomysł zmiany ustawy o IPN? Platforma zarzuca Instytutowi upolitycznienie. Uważa też, że „zmonopolizował on badania”. Dlatego w projekcie zapisano, iż nowe Kolegium będzie mieć pieniądze, które przeznaczy w drodze konkursu na badania prowadzone przez inne instytucje. Mimo wcześniejszych spekulacji medialnych PO nie zamierza wyłączać z Instytutu pionu śledczego.