W środę CBA przeprowadziło na zlecenie prokuratury w domu syna Mariana Banasia. Prezes NIK w wydanym po tym fakcie oświadczeniu stwierdził, że jest to odwet na nim za krytyczny wobec szefa rządu raport NIK, który ma być opublikowany 18 maja. Mówił też, że państwem rządzą służby, a nie premier.

- Jestem przekonany, że te działania są prowadzone zgodnie z prawem. Cenię Mariana Banasia za walkę z mafiami VAT-owskimi, za to co zrobił w czasie PRL-u, ale w tej sprawie się z nim nie zgadzam - dodał rzecznik rządu.

- To koincydencja zdarzeń. Wielokrotnie się zdarza, że niektóre rzeczy w polityce zdarzają się w tym samym czasie - przekonywał Müller dodając, że nie ma związku między przeszukaniem CBA w domu Jakuba Banasia a informacjami o raporcie NIK ws. tzw. wyborów kopertowych, z którego ma wynikać, że premiera Mateusza Morawieckiego za zarządzenie organizacji tych wyborów, bez podstawy prawnej, można pociągnąć do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu.

- Absolutnie nie - tak rzecznik rządu odpowiedział na pytanie czy aparat państwa starał się zastraszyć prezesa NIK-u i skłonić do tego, by nie publikował powyższego raportu.

- Premier nie obawia się raportu NIK-u ponieważ był zobowiązany do tego, aby realizować przepisy prawa. Interpretacje prawa czasem się różnią - mówił też Müller. - Premier dysponował opinią, która mówiła, że jego działania są zgodne ze specustawą (covidową - red.) - podkreślił.