Były szef MSWiA chce, by Jarosław Kaczyński stanął przed sądem m.in. za nazwanie go „agentem śpiochem“. Złożony przez niego wniosek o uchylenie prezesowi PiS immunitetu jest już w Sejmowej Komisji Regulaminowej – ujawniła wczoraj „Rz“.
– Na pewno nie będę się zasłaniał immunitetami – mówił w Pułtusku Kaczyński. – Na pewno do tego procesu dojdzie i będzie to wielka okazja, by pokazać to gigantyczne oszustwo, jakie dzisiaj ma miejsce w Polsce, kiedy to z ludzi w rodzaju Kaczmarka robi się bohaterów i ofiary.
Były premier chce jednak, aby wcześniej Donald Tusk zwolnił go i kilku urzędników jego gabinetu z tajemnicy państwowej. Dopiero wtedy – jak mówił – „będzie można się bronić i będzie można łatwo udowodnić Kaczmarkowi, że jeszcze bardzo niewiele o nim żeśmy się dowiedzieli“.
Z prywatnego aktu oskarżenia byłego szefa MSWiA przeciwko Kaczyńskiemu wynika, że chodzi o trzy wypowiedzi. W sierpniu 2007 r. w tygodniku „Wprost“ Kaczyński stwierdził, że Kaczmarek był „w układzie biznesowo-korupcyjnym“, czym działał „na szkodę Polski“. W styczniu 2008 r. w „Gościu Niedzielnym“ sugerował byłemu szefowi MSWiA „blokowanie śledztw“. A w lipcu
2008 r. na spotkaniu w Tarnowskich Górach nazwał ministra „agentem śpiochem“. – To oszczerstwa – twierdzi Kaczmarek.