Wszyscy ludzie szefa SLD

Nieformalny pakt weteranów Sojuszu i jego lokalnych działaczy niesie w górę Grzegorza Napieralskiego

Publikacja: 02.08.2010 03:49

Wszyscy ludzie szefa SLD

Foto: ROL

Aż 62 proc. Polaków ufa Grzegorzowi Napieralskiemu. Więcej niż Donaldowi Tuskowi (58 proc.) – wynika z badania CBOS z lipca. Na dodatek zaufanie do lidera SLD rośnie. W czerwcu wynosiło 50 proc., a jeszcze w maju – tylko 36 proc.

– Wszyscy na nas postawili już krzyżyk. Mówili, że lewicy w Polsce nie ma, że nie jest potrzebna. Wynik Grzegorza Napieralskiego pokazał coś innego – stwierdził Krzysztof Zaręba, szef podlaskiego Sojuszu, gdy 20 czerwca okazało się, że lider partii zebrał w I turze wyborów prezydenckich prawie 14 proc. poparcia.

Nie udałoby się to bez zaufanych ludzi. Takich właśnie jak Zaręba. Ten 50-letni polityk lokalnego szczebla należy do najzagorzalszych popleczników szefa SLD. To on dał sygnał do ataku na europosła Wojciecha Olejniczaka, głównego adwersarza obecnego lidera. Powiedział tygodnikowi „Wprost”, że po tym, gdy Olejniczak pojawił się na wiecu Bronisława Komorowskiego, powinien odejść z partii i wstąpić do PO.

I rozwiązał się worek ze spekulacjami o możliwości wskazania innego niż Olejniczak polityka, który walczyłby o prezydenturę w stolicy. Przecięła je dopiero szefowa mazowieckiego Sojuszu Katarzyna Piekarska:

– Olejniczak jest naszym kandydatem na prezydenta Warszawy, a ja nie zamierzam walczyć o to stanowisko.

– Zaręba jest prawdziwym talibem Grzegorza – opowiada warszawski działacz. – Ale związał się z nim z powodów ideowych, bo uważa, że partia powinna wykonać ostry skręt w lewo, a Napieralski pod takimi hasłami wygrał wybory przewodniczącego SLD.

Inny członek kierownictwa partii dodaje, że szef posługuje się takimi działaczami jak Zaręba, by pacyfikować wewnętrzną opozycję. – W repertuarze działań są otwarte ataki rozpisane na role i wypuszczanie przecieków do prasy o tym, że lider jest z kogoś niezadowolony bądź zamierza się z nim rozprawić w niedługim czasie – opowiada.

[srodtytul]Polityka esemesowa[/srodtytul]

Zaręba szefem podlaskiego Sojuszu jest już drugą kadencję, ale jego pozycja w regionie jest słaba. W 2008 r. był jedynym kandydatem na przewodniczącego organizacji wojewódzkiej i ledwo zdołał utrzymać przywództwo. W tajnym głosowaniu poparło go zaledwie 65 osób, a większość wymagana do wyboru wynosiła 64 głosy.

Do ludzi od specjalnych poruczeń działacze zaliczają też Grzegorz Gondka, sekretarza małopolskiego SLD, który związał się z Napieralskim jeszcze, gdy był on sekretarzem generalnym partii. – To on na posiedzeniach zarządu atakował przeciwników Napieralskiego, głównie Jerzego Szmajdzińskiego, który przed katastrofą smoleńską był liderem opozycji. Teraz na celowniku jest przede wszystkim Ryszard Kalisz – mówi jeden z polityków. – A gdy zarząd został poszerzony o szefów organizacji wojewódzkich, do Gondka dołączył właśnie Zaręba.

W partii można usłyszeć, że ta dwójka spotykała się z liderem przed posiedzeniami zarządu i dzieliła role. – Podobno sygnał do ataku dawał im sam Grzegorz, wysyłając esemesa. Ale ja tego nie widziałem, tylko znam to z opowieści – dodaje działacz z zarządu.

[srodtytul]Klubowe układanki[/srodtytul]

Napieralski jest wystarczająco wytrawnym politykiem, żeby nie pozostawiać niczego przypadkowi. Dlatego i w klubie parlamentarnym, w którym kieruje, ma ludzi gotowych zawsze poprzeć jego pomysły lub zgłosić wniosek, który jest mu na rękę.

Wiernym zausznikiem przewodniczącego jest 52-letni Leszek Aleksandrzak, szef wielkopolskiego Sojuszu. Zajął on miejsce Krystyny Łybackiej, która przez lata kierowała tamtejszą organizacją wojewódzką.

Aleksandrzak jako świeżo upieczony lider regionu wszedł do Sejmu z pierwszego miejsca na kaliskiej liście. Stanął po stronie Napieralskiego, gdy ten jeszcze jako sekretarz generalny, walczył o przywództwo w SLD.

A ostatnio został wiceprzewodniczącym Klubu Lewicy. Napieralski chciał go nawet umieścić w fotelu wicemarszałka Sejmu, ale się bał, że Klub Lewicy się nie zgodzi, bo staż parlamentarny Aleksandrzaka to niespełna trzy lata.

Człowiekiem przewodniczącego jest też 31-letni Tomasz Kamiński, poseł z Rzeszowa i zarazem przewodniczący SLD na Podkarpaciu. Przeciwnicy Napieralskiego ironizują, że przewodniczący gotów jest powierzyć temu młodemu parlamentarzyście każde stanowisko, tylko boi się oporu działaczy o dłuższym stażu.

[srodtytul]Jastrzębie i gołębie[/srodtytul]

Lider Sojuszu postawił nie tylko na żołnierzy, ale i na doradców. W SLD panuje dosyć powszechne przekonanie, że głównymi doradcami Napieralskiego do spraw politycznych są: Włodzimierz Czarzasty, były sekretarz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, oraz Robert Kwiatkowski, były szef TVP, o którym często mówiono, że jako pierwszy silnie upolitycznił to medium. Gdy wybuchła afera Rywina, to oni byli wymieniani jako główni uczestnicy wydarzeń, które doprowadziły do korupcyjnej propozycji Lwa Rywina.

Obaj związali się z Napieralskim jeszcze, kiedy szefem partii był Olejniczak, na którego oba te nazwiska działały jak płachta na byka. Prasa rozpisywała się o spotkaniach Napieralskiego z Czarzastym, co krótko po aferze Rywina wywoływało spore emocje. Później ich nazwiska pojawiły się w kontekście porozumienia między PiS a SLD o podziale wpływów w mediach publicznych. Choć się tego wypierają.

Za doradcę Napieralskiego uchodzi też były premier Leszek Miller. To on publicznie mu doradzał, by po wyborach prezydenckich rozliczył się z wewnątrzpartyjną opozycją. – Ale to bardziej Millerowi zależy na doradzaniu Grzegorzowi niż przewodniczącemu na tych poradach – śmieje się polityk Sojuszu. – Miller liczy na powrót do Sejmu. Gołym okiem widać, że w jego przyjaźni z Napieralskim głównie o to chodzi. I nie ma specjalnie siły przebicia, bo łódzka organizacja SLD nie chce przyjmować ludzi, którzy razem z nim odeszli z Sojuszu.

Natomiast przeciwny rozliczeniom w partii jest inny polityk starszego pokolenia Jerzy Wiatr. Przewodniczący bardzo liczy się z jego zdaniem. – Nie wiem, jak innym, ale mi naprawdę bardzo dobrze współpracuje się z Napieralskim – przyznaje Wiatr. – Być może dlatego, że dostrzegłem w nim talent polityczny dużo wcześniej niż inni. Poza tym słucha ludzi mojego pokolenia.

Ten 79-letni prof. socjologii, były prominentny działacz PZPR, jest szefem partyjnej komisji etyki i zasiada w Radzie Strategii powołanej przez Napieralskiego. Są w niej też m.in. Krzysztof Szamałek, były wiceminister środowiska, Sławomir Wiatr, były pełnomocnik rządu ds. informacji europejskiej, Małgorzata Okońska-Zaremba, była wiceminister gospodarki, i były marszałek Senatu Longin Pastusiak. Napieralski chętnie się z nimi spotyka. Jego przeciwnicy twierdzą jednak, że tak naprawdę nie słucha nikogo.

[srodtytul]Lewicowi spin doktorzy[/srodtytul]

Gdy Napieralski zdecydował się kandydować w wyborach prezydenckich, postawił na cztery osoby: Marka Wikińskiego, Łukasza Naczasa, Tomasza Kalitę i Radosława Nielka.

Wikińskiemu zaproponował funkcję szefa sztabu. – Zrobił to w dniu moich imienin, 25 kwietnia, szliśmy w kondukcie żałobnym Wiesława Wody – opowiada Wikiński. – Powiedział, że ma do mnie zaufanie, ale wielu ludzi w SLD uważało, że w razie przegranej łatwo będzie ze mnie zrobić kozła ofiarnego. Za to później, gdy rozmawiałem z trzema jego najbliższymi współpracownikami, to każdy z nich powiedział mi, że to jego pomysł.

Wikiński, który należy dzisiaj do polityków najbardziej zżytych z Napieralskim, twierdzi, że gdy umawiali się na współpracę, z góry zastrzegł, że będzie mówił to, co naprawdę myśli. – I tak jest do dzisiaj – zapewnia. – Przewodniczący czasami się krzywi, ale nasza umowa obowiązuje.

Naczas, działacz z Wielkopolski, odpowiadał za kampanię w Internecie. Jest twórcą internetowej telewizji SLD. Krótkie filmiki produkuje jego firma, którą reklamuje na portalach społecznościowych, oferując np. filmy z wesel. Był w USA podczas kampanii Baracka Obamy, a z nakręconych tam materiałów zmontował film instruktażowy dla polityków Sojuszu, jak zrobić zwycięską kampanię. To stąd wziął się pomysł, by zrezygnować z billboardów, za to położyć nacisk na gadżety, m.in. koszulki, i agitację w sieci.

Kalita, rzecznik prasowy partii, zatrudniony jeszcze przez Olejniczaka, odpowiadał w kampanii za oprawę medialną.

Najmniej znaną publicznie postacią jest Radosław Nielek, asystent w Polsko-Japońskiej Wyższej Szkole Technik Komputerowych, który zna Napieralskiego jeszcze ze Szczecina. Wzbudza skraje oceny. – Gburowaty i przeświadczony o własnej wielkości – mówi członek zarządu krajowego SLD. Jednak zdaniem polityka młodszego pokolenia Nielek jest bardzo inteligentny, miał w kampanii najlepsze pomysły, a jego głos przesądzał o jej strategii, bo Napieralski bardzo się liczy z jego zdaniem.

Ta trójka ostro rywalizuje o względy szefa. – A Grzegorz umiejętnie ich rozgrywa, czasami chwali, czasami gani i w ten sposób zapewnia sobie ich posłuszeństwo – opowiada polityk Sojuszu.

Zaufani Napieralskiego, niezależnie od kompetencji, mogą liczyć na udział w politycznych łupach. Tak było np. z Jędrzejem Wijasem, który przez chwilę był kandydatem SLD do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

– Jego jedyne kompetencje to to, że jest ze Szczecina, od lat przyjaźni się z Grzegorzem, a jego siostra pracuje w klubie – opowiada polityk SLD. – Jerzy Wenderlich, przedstawiając tę kandydaturę, nie wiedział, co powiedzieć, więc tłumaczył, że w KRRiT potrzeba świeżych ludzi, którzy świeżo myślą.

O czym teraz marzy lider SLD? O 20 proc. poparcia w wyborach samorządowych. I dlatego szykuje porozumienie. Spotkał się ostatnio z liderami: OPZZ, Partii Kobiet, Zielonych 2004, Stowarzyszenia „Ordynacka” (Czarzasty) i Inicjatywy Stop Wojnie. A pytany o spory w klubie (według nowego regulaminu posłowie są zobowiązani „w wypowiedziach publicznych prezentować stanowisko klubu”) podkreślał ostatnio: – Potrzeba wszystkich na jednym pokładzie.

Aż 62 proc. Polaków ufa Grzegorzowi Napieralskiemu. Więcej niż Donaldowi Tuskowi (58 proc.) – wynika z badania CBOS z lipca. Na dodatek zaufanie do lidera SLD rośnie. W czerwcu wynosiło 50 proc., a jeszcze w maju – tylko 36 proc.

– Wszyscy na nas postawili już krzyżyk. Mówili, że lewicy w Polsce nie ma, że nie jest potrzebna. Wynik Grzegorza Napieralskiego pokazał coś innego – stwierdził Krzysztof Zaręba, szef podlaskiego Sojuszu, gdy 20 czerwca okazało się, że lider partii zebrał w I turze wyborów prezydenckich prawie 14 proc. poparcia.

Pozostało 95% artykułu
Polityka
Lewica wybrała swoją kandydatkę na prezydenta
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię