Aż 62 proc. Polaków ufa Grzegorzowi Napieralskiemu. Więcej niż Donaldowi Tuskowi (58 proc.) – wynika z badania CBOS z lipca. Na dodatek zaufanie do lidera SLD rośnie. W czerwcu wynosiło 50 proc., a jeszcze w maju – tylko 36 proc.
– Wszyscy na nas postawili już krzyżyk. Mówili, że lewicy w Polsce nie ma, że nie jest potrzebna. Wynik Grzegorza Napieralskiego pokazał coś innego – stwierdził Krzysztof Zaręba, szef podlaskiego Sojuszu, gdy 20 czerwca okazało się, że lider partii zebrał w I turze wyborów prezydenckich prawie 14 proc. poparcia.
Nie udałoby się to bez zaufanych ludzi. Takich właśnie jak Zaręba. Ten 50-letni polityk lokalnego szczebla należy do najzagorzalszych popleczników szefa SLD. To on dał sygnał do ataku na europosła Wojciecha Olejniczaka, głównego adwersarza obecnego lidera. Powiedział tygodnikowi „Wprost”, że po tym, gdy Olejniczak pojawił się na wiecu Bronisława Komorowskiego, powinien odejść z partii i wstąpić do PO.
I rozwiązał się worek ze spekulacjami o możliwości wskazania innego niż Olejniczak polityka, który walczyłby o prezydenturę w stolicy. Przecięła je dopiero szefowa mazowieckiego Sojuszu Katarzyna Piekarska:
– Olejniczak jest naszym kandydatem na prezydenta Warszawy, a ja nie zamierzam walczyć o to stanowisko.