Z zasiadania w podkomisji zrezygnował Ludwik Dorn, poseł niezrzeszony, inicjator jej powołania. – Nasza praca ograniczała się do źle przygotowanych wizytacji w jednostkach. Spotkania z dowódcami i pilotami nie były poprzedzane analizą dokumentów, co utrudniało formułowanie rzeczowych pytań – mówi „Rz" Dorn. – Podkomisja nie jest w stanie przygotować rzetelnego raportu. A w tworzeniu nierzetelnego nie chcę brać udziału.
Szef podkomisji Czesław Mroczek (PO) odpiera zarzuty: – Jej członkowie odwiedzili jednostki należące do wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Ale nawet dysponując tak obszernym materiałem, trudno napisać raport satysfakcjonujący wszystkich. Poseł Dorn, zamiast odchodzić, mógł napisać własną wersję.
Według Mroczka złożył on rezygnację, bo nie doczekał się sensacyjnych ustaleń.
Pogląd Dorna podziela wiceszef podkomisji Dariusz Seliga (PiS): – Prace były celowo opóźniane, a termin publikacji raportu kilkakrotnie przesuwany.
Po katastrofie smoleńskiej posłowie długo się nie spotykali.