Reklama

Rosyjska pomoc: stu żołnierzy i jeden generał

Na lotnisku w Caracas wylądowały dwa rosyjskie samoloty transportowe. Wszyscy zastanawiają się, co przywiozły, a co wywiozą z kraju.

Publikacja: 25.03.2019 18:30

Rosyjska pomoc: stu żołnierzy i jeden generał

Foto: AFP

– Według mnie reżim w Wenezueli pada i teraz jest czas zabierania stamtąd wszystkiego – powiedział „Rzeczpospolitej" moskiewski analityk Aleksander Golc.

W podstołecznej Mariquicie wylądował największy samolot transportowy rosyjskiej armii An-124 Rusłan, a po nim pasażerski Ił-62. Z obu wysiadło około stu żołnierzy regularnej armii rosyjskiej oraz 60 cywilów. Podobno ci ostatni to specjaliści od logistyki, łączności oraz lekarze. Jednocześnie z obu maszyn wyładowano 35–60 ton jakichś ładunków. Przy czym sam Rusłan może bez problemu przewozić ponad 50 ton.

„Pod naciskiem sekretarza (wenezuelskiej) Rady Bezpieczeństwa, generała Pascualino Angiolillo Fernandeza, Nicolas Maduro zgodził się na budowę rosyjskiej bazy (lub baz)" – poinformował hiszpańskojęzyczny „Miami Diario", tłumacząc przybycie Rosjan. Zdaniem gazety decyzja Maduro jest sprzeczna z konstytucją (która zabrania rozmieszczania na terenie kraju zagranicznych baz wojskowych), co wywołało sprzeciw znacznej części miejscowych dowódców. Tym bardziej że – jak twierdzi „Miami Diario" – generał Fernandez, „żołnierz próżny, z poczuciem wyższości i dużym temperamentem", jest skonfliktowany z generalicją.

Jeszcze w lutym amerykański ekspert Joseph Humirre twierdził, że rosyjskie wojsko już jest w Wenezueli. Posiada podobno posterunek nasłuchu radioelektronicznego w bazie marynarki wojennej na wysepce La Orchilla (na północ od Caracas). Ponadto w centralnej części kraju, w bazie lotniczej Manuel Rios, rozmieszczony został chiński posterunek śledzenia sputników.

– W ogromnym uproszczeniu: 35 ton to mniej więcej tylko trzy wozy pancerne. Można założyć, że ładunek stanowi ogromna ilość sprzętu komputerowego, tylko po co by go przywożono? Naprawdę nadszedł czas wyjeżdżania stamtąd – uważa Golc.

Reklama
Reklama

„Wyglądają na całkowicie pogubionych. Rozmawiałem z kilkoma z nich: są w panice. Szukają już tylko dla siebie możliwości wyjścia z sytuacji" – tak obecne nastroje wśród polityków z otoczenia Nicolasa Maduro opisał hiszpański politolog Carlos Malo de Molina. Nie wygląda na to, by chcieli oni walczyć i szukali sojusznika na wojnę.

Oficjalnie Rosjanie na czele z bardzo wysokiej rangi dowódcą, generałem-pułkownikiem Wasilijem Tonkoszkurowem (szefem sztabu rosyjskich wojsk lądowych), przyjechali „dla konsultacji i rozmów w sprawie wypełnienia umowy podpisanej wcześniej". Inny urzędnik z Caracas twierdzi, że grupa przyleciała „w celu obsługi sprzętu i omówienia strategii oraz wyszkolenia". Jednak jeszcze w zeszłym miesiącu rosyjski MSZ twierdził, że Moskwa „nie otrzymała żadnej prośby Wenezueli o pomoc wojskową". Ale w grudniu ubiegłego roku w Caracas lądowały dwa rosyjskie bombowce strategiczne, a w lutym miejscowi wojskowi informowali o udziale Rosjan we wspólnych manewrach.

– Decyzje w Rosji podejmuje jeden człowiek, który wcześniej zasięga porady – u samego siebie. Stąd też trudno obecnie zrozumieć, co ma oznaczać przybycie generała Tonkoszkurowa do Caracas. Być może przygotowuje wywiezienie Maduro z kraju – tak jak Janukowycza z Ukrainy – uważa jeden z rosyjskich ekspertów.

Polityka
Czar Trumpa prysł? Wskaźniki poparcia niemal najniższe w tej kadencji
Polityka
Partia Finów krytykowana za obronę miss, która straciła tytuł za rasistowski gest
Polityka
Brytyjscy politycy bronią BBC przed atakami Trumpa. „Chce ingerować w naszą demokrację”
Polityka
Donald Trump pozywa BBC. Domaga się nawet 10 mld dolarów odszkodowania
Polityka
Donald Trump o zamordowaniu Roba Reinera: Cierpiał na zespół zaburzeń Trumpa
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama