Prawo i Sprawiedliwość po przegranych wyborach zmaga się z poważnym konfliktem. Spór wywołał europoseł i wiceprezes PiS Zbigniew Ziobro, mówiąc m.in. w wywiadzie dla tygodnika "Uważam Rze" o konieczności otwarcia się na nowe środowiska i modernizacji ugrupowania.
W sobotę "Rz" ujawniła, że kierownictwo partii sonduje, jak działacze i wyborcy przyjmą wyrzucenie Ziobry z PiS. Tego samego dnia na tajnej naradzie współpracownicy europosła ustalali taktykę na najbliższe dni. Nie zamierzają ustępować.
Jak dowiedziała się "Rz", Ziobro stara się o rozmowę w cztery oczy z prezesem PiS. Jednak jego współpracownicy wykluczają, by Ziobro miał publicznie przeprosić za wypowiedzi dla "Uważam Rze". A tego chcą współpracownicy Kaczyńskiego i sam prezes.
– Nie wydaje mi się, żeby konflikt udało się bezboleśnie wyciszyć i zakończyć – przyznaje w rozmowie z "Rz" Jacek Sasin, były minister w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Podczas nieoficjalnych narad stronnicy Ziobry ustalili, że muszą przetrwać w partii do zapowiedzianego na drugą połowę listopada posiedzenia Rady Politycznej (ok. 300 osób). Ma ona bowiem dyskutować o sytuacji w partii i przyczynach porażki w wyborach. Ziobryści do tego czasu chcą się skupić na pozyskiwaniu "szabel", które mogłyby ich poprzeć podczas obrad rady.