Politycy Platformy od jesieni 2012 r. pracują nad zmianami w kodeksie wyborczym. Projekt ma być gotowy na początku lutego i zgłoszony w Senacie. Wprowadza możliwość głosowania korespondencyjnego dla wszystkich obywateli, a nie tylko tych przebywających za granicą, jak jest obecnie, a także ułatwienia dla osób niepełnosprawnych.
PO chce też zobowiązać lokalne władze do wysyłania każdemu obywatelowi powiadomienia o terminie wyborów wraz z adresem lokalu, w którym może zagłosować.
Poseł PO Waldy Dzikowski zapewnia „Rz", że koszt takiej operacji nie będzie wygórowany: – Z moich szacunków wynika, że nie powinno to kosztować więcej niż 25–30 mln zł, a jednak jest to czynnik zwiększający frekwencję.
Z projektu wypadły najbardziej kontrowersyjne przypisy, czyli dwudniowe głosowanie i zakaz prowadzenia kampanii billboardowej przez partie. Oba zakwestionował Trybunał Konstytucyjny przed wyborami w 2011 roku.
„Rz" jako pierwsza pisała, że PO chce jednak wrócić do tych przepisów, tylko przerobić je tak, by tym razem ostały się w Trybunale. Tymczasem partia prawdopodobnie z nich się wycofa. Dlaczego?