Problemy z poselską dyplomacją

Posłowie częściej angażują się w sprawy międzynarodowe. Niektórzy wręcz prowadzą własną politykę zagraniczną.

Publikacja: 23.11.2013 04:00

Eugeniusz Czykwin (SLD) kieruje parlamentarnym zespołem współpracy z Białorusią

Eugeniusz Czykwin (SLD) kieruje parlamentarnym zespołem współpracy z Białorusią

Foto: Rzeczpospolita, Bogusław Florian Skok Bogusław Florian Skok

– Celem spotkania była głównie dyskusja na temat możliwości rozwoju wymiany gospodarczej Polski z Afryką – mówi poseł John Godson, organizator nietypowego spotkania w Sejmie. Odbyło się w środę i zaprosił na nie niemal trzydziestu ambasadorów krajów afrykańskich, akredytowanych w Polsce. Przybyło kilku z nich. Zdaniem Godsona, frekwencja byłaby większa, gdyby nie odbywający się w tym samym czasie szczyt klimatyczny. – Polscy biznesmeni są ostatnio coraz bardziej zainteresowani inwestycjami na tym kontynencie – przekonuje Godson.

– Występując za granicą, zawsze znam stanowisko rządu – zapewnia Wanda Nowicka

Inicjatywa może zaskakiwać, bo w Polsce spotkania z korpusem dyplomatycznym to domena głowy państwa. Odbywają się tradycyjnie w Pałacu Prezydenckim w okolicach Nowego Roku. – Pomysł posła Godsona to eksperyment – komentuje Witold Waszczykowski, były wiceszef MSZ.

Ale posłowie z polityką zagraniczną eksperymentują coraz częściej. Nie zawsze zyskuje na tym interes państwa.

Wsparcie dla rządu

Godson w kontaktach z korpusem dyplomatycznym ma duże doświadczenie. W maju organizował w Sejmie dzień polsko-afrykański, podczas którego głos zabrał m.in. ambasador RPA w Polsce Lehlohonolo Shadrack Ted Pekane. Z kolei w przyszłym tygodniu organizuje w Łodzi kongres gospodarczy PolandAfrica 2013. Zapowiada, że weźmie w nim udział trzystuosobowa delegacja z Afryki. Poseł tłumaczy, że w ten sposób chce wesprzeć politykę rządu. – Byłoby grzechem nie wykorzystać faktu, że mamy w Polsce dwóch parlamentarzystów afrykańskiego pochodzenia – wyjaśnia.

Podobnie o motywach swojej działalności mówią inni posłowie, którzy regularnie spotykają się z dyplomatami. – Są w polityce międzynarodowej sytuacje, w których z jakichś powodów rząd nie może działać. My tę lukę wypełniamy – tłumaczy senator PO Jan Filip Libicki, który od dwóch lat prowadzi Parlamentarny Zespół Obrony Chrześcijan na Świecie. O wyjaśnienia prosi dyplomatów z państw, w których prześladowani są chrześcijanie. Pod koniec października przepytywał chargé d'affaires z ambasady Syrii Idrisa Mayyę, a kilka tygodni wcześniej egipskiego dyplomatę Redę Abdelrahmana Bebarsa.

Z kolei poseł Twojego Ruchu Marek Poznański od kilku miesięcy naciska na dyplomatów ze Szwecji, próbując wymóc zwrot dóbr kultury zrabowanych Polsce w czasie potopu. Tłumaczy, że jego celem jest nie tyle wsparcie polityki rządu, co reakcja na jego bezczynność. – Nigdy od MSZ nie dostałem żadnej wskazówki ułatwiającej moją pracę – narzeka jednak.

Nie zmienia to wszelako faktu, że zwrot zrabowanych dóbr kultury jest formalnie jednym z celów rządu. Od kilkunastu lat katalogowaniem strat zajmuje się resort kultury.

W październiku Sejm przytłaczającą większością głosów przyjął uchwałę w sprawie obrony chrześcijan w Syrii i Egipcie, a współpracę gospodarczą z Afryką stara się rozwijać premier Donald Tusk. W połowie października udał się  z wizytą do Zambii i RPA.

Gorzej, gdy posłowie prowadzą politykę zagraniczną, która może być odbierana jako sprzeczna z priorytetami polskiej dyplomacji. A i takich przykładów nie brakuje.

Spór o Białoruś

Największy skandal wybuchł w lipcu i dotyczył powołania Zespołu Parlamentarnego Współpracy z Republiką Białoruś. Na jego czele stanął poseł SLD i działacz mniejszości białoruskiej Eugeniusz Czykwin. Od lat starał się o przywrócenie w Sejmie oficjalnej międzyparlamentarnej grupy polsko-białoruskiej. Gdy nie zgodziła się na to marszałek Ewa Kopacz, zdecydował się na niższej rangi zespół. Zgodnie z przepisami, by go założyć, wystarczy spełnić wymogi formalne, a sejmowe władze nie mogą odmówić.

– W ubiegłym roku Białorusini wydali miliard złotych w sklepach w województwie podlaskim. To pozytywne zjawisko, które trzeba wspierać.  Chcemy rozwijać też wymianę młodzieży, współpracę kulturalną i kontakty samorządów – wyjaśnia Czykwin.

Jednak na posła posypały się gromy. W piśmie do marszałek Sejmu protestował europoseł PJN Marek Migalski. Zarzucił Czykwinowi chęć współpracy z władzami białoruskimi, co ma przeczyć prowadzonej przez Polskę polityce wspierania opozycji. W dodatku w Sejmie funkcjonuje już inny zespół zajmujący się Białorusią. Jego szef Robert Tyszkiewicz z PO sprawę komentuje jeszcze ostrzej. – Jedynym plusem powołania zespołu Czykwina jest to, że zwolennicy dyktatora Aleksandra Łukaszenki ujawnili się w Sejmie – mówi „Rz".

W skład zespołu Czykwina wchodzą głównie politycy SLD i Twojego Ruchu. To właśnie lewica najczęściej oskarżana była o zbyt bliskie kontakty z przedstawicielami krajów rządzonych twardą ręką.

Posłowie partii Janusza Palikota przed rokiem powołali Zespół ds. Pogranicza Polska-Obwód Kaliningradzki. Wraz z posłami SLD stanowią niemal całość składu powołanej we wrześniu ubiegłego roku Polsko-Kubańskiej Grupy Parlamentarnej.

Duże dyskusje wzbudziła  też niedawna inicjatywa posła SLD prof. Tadeusza Iwińskiego.  Po spotkaniu z charge d'affaires ambasady w Syrii zorganizował konferencję prasową, a na blogu przedstawił zapewnienia dyplomaty, że jego kraj nie stosuje broni chemicznej. Pojawiły się komentarze, że SLD w konflikcie syryjskim staje po stronie reżimu.

MSZ nie reaguje

Co na to Ministerstwo Spraw Zagranicznych? Od lat nie odniosło się do działalności jakiegokolwiek posła. „Biuro Prasowe MSZ informuje, że nie będzie komentować i oceniać pracy parlamentarzystów. Byłoby to niezręczne i nieodpowiednie. Regulamin Sejmu RP daje możliwość tworzenia i wchodzenia przez posłów w skład tzw. bilateralnych grup parlamentarnych" – tłumaczy resort w odpowiedzi na pytania „Rz".

Witold Waszczykowski takie podejście uważa za błąd. – Aktywność zagraniczna posłów rośnie, a niektóre sprawy, jak przykładowo powstanie zespołu do spraw Białorusi, wymagałaby interwencji. Pozostawienie ich bez reakcji to kolejny dowód na politykę uwiądu prowadzoną przez MSZ – komentuje.

Zaznacza, że sam uczulał posłów swojego klubu, by nie prowadzili zbyt jednostronnej polityki. Chodzi m.in. o działania zdominowanej przez PiS Polsko-Palestyńskiej Grupy Parlamentarnej, której  szefuje Iwona Arent, a do najbardziej aktywnych działaczek należy Jolanta Szczypińska.

O działalności grupy stało się głośno w 2010 r., gdy kilku posłów, w tym Szczypińska, zostało poddanych szczegółowej kontroli na lotnisku w Tel-Awiwie. Szczypińska uznała to za skandal dyplomatyczny. Grupa często odwiedza Autonomię Palestyńską i utrzymuje kontakty z kontrowersyjnym Omarem Farisem, jednym z liderów polskich Palestyńczyków, którego mniejszość żydowska posądza o skrajnie antysemickie poglądy.

– Podczas jednego z posiedzeń klubu poselskiego starałem się uczulić naszych polityków, by działania na arenie międzynarodowej uzgadniali z posłami z Komisji Spraw Zagranicznych – zapewnia Waszczykowski.

Feministyczne występy

Z Farisem spotykała się też  jednak w Sejmie wicemarszałek Wanda Nowicka (kiedyś w Ruchu Palikota, obecnie niezrzeszona). Jako zadeklarowana feministka w wystąpieniach międzynarodowych często podejmuje temat niewystarczającej roli kobiet w Polsce.  W marcu jako reprezentantka Sejmu uczestniczyła w sesji Komisji ds. Statusu Kobiet ONZ w Nowym Jorku, a w przyszłym tygodniu jedzie na Światowe Forum „Kobiety w Parlamentach" w Brukseli.

– Największe problemy dla polskiej dyplomacji mogą stanowić wystąpienia posłów w sporach ideologicznych i dotyczące skomplikowanych  konfliktów międzynarodowych – mówi Krzysztof Szczerski z PiS, były wiceszef MSZ.

– Dyplomacja to wrażliwa materia. Działanie posłów na własną rękę może być dla niej zagrożeniem – zaznacza Robert Biedroń, poseł Twojego Ruchu z Komisji Spraw Zagranicznych.

Czy resort dyplomacji powinien objąć działania posłów większą kontrolą? Większość parlamentarzystów, z którymi rozmawiała „Rz", mówi, że mimo wszystko mogłoby doprowadzić to do cenzury.

Takiej kontroli nie chce też chyba samo MSZ. „Posłowie jak i senatorowie zgodnie z Konstytucją RP są przedstawicielami Narodu i nie wiążą ich żadne instrukcje" – zaznacza biuro prasowe resortu.

– Celem spotkania była głównie dyskusja na temat możliwości rozwoju wymiany gospodarczej Polski z Afryką – mówi poseł John Godson, organizator nietypowego spotkania w Sejmie. Odbyło się w środę i zaprosił na nie niemal trzydziestu ambasadorów krajów afrykańskich, akredytowanych w Polsce. Przybyło kilku z nich. Zdaniem Godsona, frekwencja byłaby większa, gdyby nie odbywający się w tym samym czasie szczyt klimatyczny. – Polscy biznesmeni są ostatnio coraz bardziej zainteresowani inwestycjami na tym kontynencie – przekonuje Godson.

Pozostało 94% artykułu
Polityka
Magdalena Biejat kandydatką Lewicy. „Dziewczyna z sąsiedztwa”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Lewica wybrała swoją kandydatkę na prezydenta
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni