Korespondencja z Brukseli
Jak pisaliśmy w „Rz" z 16 grudnia, Marek Migalski, eurodeputowany Polski Razem, przygotował sprawozdanie o pamięci historycznej w europejskiej edukacji i kulturze.
Wczoraj został on poddany pod głosowanie w Komisji Edukacji i Kultury PE, ale w formie, która nie spodobała się samemu autorowi.
– Wstrzymałem się więc od głosu – powiedział nam europoseł. Raport ostatecznie przepadł. – Żałuję, że mój raport nie został przyjęty. Ale jeśli miałby pozostać w takiej formie, to lepiej się stało, że został odrzucony – argumentuje Migalski.
Swoją decyzję końcową tłumaczy on porażkami w głosowaniach nad poszczególnymi zapisami, które doprowadziły do tego, że dokument pozbawiono ważnych dla niego elementów. Wypadł zapis zrównujący zbrodnie komunizmu i nazizmu, nie udało się też pozostawić przykładów pokazujących zakłamywanie historii. Jednym z nich było funkcjonujące przez lata kłamstwo przypisujące Niemcom zbrodnię na polskich oficerach w Katyniu. Drugim używane często na świecie określenie „polskie obozy śmierci". Wszystkie te zapisy przepadły, mimo że Migalski oferował kompromisy. Gotów był zrezygnować z forsowania dwóch swoich postulatów, po to żeby tylko został przykład mówiący o polskich obozach śmierci.