Wielka Brytania: Rywal Johnsona chce ciąć podatki i wydawać więcej na armię

Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Jeremy Hunt planuje cięcia podatkowe i większe wydatki na armię jeśli wygra rywalizację o fotel premiera i lidera torysów. Koszty jego propozycji to 36 mld funtów rocznie - wylicza Instytut Studiów Fiskalnych (IFS).

Aktualizacja: 27.06.2019 08:43 Publikacja: 27.06.2019 08:28

Wielka Brytania: Rywal Johnsona chce ciąć podatki i wydawać więcej na armię

Foto: materiały prasowe

arb

IFS, niezależny think tank, w tym tygodniu opublikował już wyliczenia dotyczące kosztów cięć podatkowych obiecanych przez Borisa Johnsona. Wyniósł on ok. 20 mld funtów.

- Podobnie jak jego rywal, Jeremy Hunt poczynił trochę kosztownych obietnic w czasie swojej kampanii - podkreśla dyrektor IFS Paul Johnson.

W tym roku prognozowany deficyt brytyjskiego budżetu ma wynieść 29 mld funtów - przy założeniu, że dojdzie do uporządkowanego brexitu a wpływy budżetowe wzrosną do 811 mld funtów.

Hunt proponuje obniżenie podatku dla przedsiębiorstw z 17 do 12,5 proc. co kosztowałoby budżet 13 mld funtów rocznie, choć w przyszłości koszt tego obniżenia byłby niższy, gdyby obniżka podatków zachęciła wielonarodowe korporacje do zatrzymania zysków na Wyspach.

Hunt proponuje też obniżenie oprocentowania kredytów studenckich, ale koszt tej obietnicy jest niewielki.

Znacznie wyższy jest natomiast koszt obiecanego zwiększenia wydatków na armię do poziomu 2,5 proc. PKB (z 2 proc.). To kosztowałoby Wielką Brytanię 15 mld funtów rocznie.

Partia Konserwatywna zapowiedziała, że 23 lipca poznamy nazwisko nowego lidera torysów a zarazem nowego premiera Wielkiej Brytanii, którego 160 tys. członków partii wybierze spośród dwójki: Boris Johnson (były szef MSZ, były mer Londynu) i Jeremy Hunt (obecny szef MSZ).

Dwójkę kandydatów na stanowisko szefa partii i premiera wyłonili w serii głosowań posłowie Partii Konserwatywnej. Ostatecznego wyboru dokonują jednak wszyscy członkowie partii. Faworytem wyborów jest Johnson.

Boris Johnson zapowiedział, że jako premier Wielkiej Brytanii na pewno doprowadzi do brexitu do 31 października. Johnson jest przekonany, że uda mu się wynegocjować nową umowę ws. brexitu z UE, ponieważ umowa wynegocjowana przez Theresę May jest "martwa".

Johnson zadeklarował też, że jest gotów przeprowadzić tzw. twardy brexit - czyli brexit bez umowy. Przeciwko takiemu rozwiązaniu przeciwna jest jednak część parlamentarzystów Partii Konserwatywnej. Niektórzy z nich deklarują, że gdyby rząd Johnsona zmierzał do twardego brexitu, zagłosowaliby za wotum nieufności dla własnego gabinetu, co oznaczałoby przedterminowe wybory do Izby Gmin.

Do zmiany premiera doszło po tym, jak w związku z impasem ws. brexitu, spowodowanym trzykrotnym odrzuceniem przez Izbę Gmin umowy wynegocjowanej z UE przez Theresę May, Bruksela musiała opóźnić datę wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii (pierwotnie miało do tego dojść 29 marca) - najpierw na 12 kwietnia/22 maja, a potem na 31 października.

W tzw. głosowaniach orientacyjnych przeprowadzonych w Izbie Gmin żadne z rozwiązań impasu, alternatywnych wobec umowy Theresy May, nie zdobyło większości. Najbliżej większości była propozycja wejścia przez Wielką Brytanię w unię celną z UE po brexicie.

Umowa wynegocjowana przez May była za każdym razem odrzucana m.in. głosami części posłów Partii Konserwatywnej i popierającej rząd Demokratycznej Partii Unionistycznej. Powodem sprzeciwu polityków partii rządzącej wobec umowy brexitowej wynegocjowanej przez szefową rządu jest zawarty w niej mechanizm tzw. backstopu, czyli tymczasowe pozostanie przez Wielką Brytanię w unii celnej z UE, aby uniknąć odtworzenia regularnej granicy celnej między Irlandią a Irlandią Północną, co stałoby w sprzeczności z postanowieniami tzw. porozumienia wielkopiątkowego z 1998 roku, które zakończyło konflikt w Irlandii Północnej.

W związku z drugim przełożeniem daty brexitu na Wyspach musiały odbyć się wybory do PE, które wygrała Partia Brexitu Nigela Farage'a, a torysi ponieśli w nich największą porażkę w wyborach powszechnych w swojej historii.

May podała się do dymisji 7 czerwca. Premierem Wielkiej Brytanii była od 2016 roku, od czasu referendum, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z UE, po którym do dymisji podał się David Cameron.

Brytyjczycy podjęli decyzję o wyjściu z UE w referendum z 23 czerwca 2016 roku. Za wyjściem z Unii głosowało 51,89 proc. respondentów, przeciw - 48,11 proc. Zwolennicy pozostania w UE stanowili większość spośród głosujących w Szkocji (62 proc.) oraz Irlandii Północnej (56 proc.), a także na Gibraltarze (95,9 proc.).

IFS, niezależny think tank, w tym tygodniu opublikował już wyliczenia dotyczące kosztów cięć podatkowych obiecanych przez Borisa Johnsona. Wyniósł on ok. 20 mld funtów.

- Podobnie jak jego rywal, Jeremy Hunt poczynił trochę kosztownych obietnic w czasie swojej kampanii - podkreśla dyrektor IFS Paul Johnson.

Pozostało 93% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Wybory prezydenckie w USA. W nowym sondażu Kamala Harris znów prowadzi. Nieznacznie
Polityka
Kanada wyprosiła indyjskich dyplomatów. Cień na wizerunku Indii
Polityka
Beniamin Netanjahu nie utopi Kamali Harris. Miał złożyć Joe Bidenowi pewną obietnicę
Polityka
Paweł Rubcow szpiegował dla rosyjskiego wywiadu od 15 lat?