Kopania Kazimierz-Juliusz przynosiła zdaniem jej właściciela Katowickiego Holdingu Węglowego 3 mln złotych strat rocznie, a jej zadłużenie wynosiło już 100 mln zł. W takiej sytuacji spółka chciała zamknąć kopalnię. Po protestach górników, którzy strajkowali pod ziemią i akcjach związkowców blokujących przejście graniczne z Rosją, skąd Polska importuje tańszy surowiec, rząd Ewy Kopacz zdecydował się pomóc kopalni.
Teraz „Kazimierz-Juliusz" przejdzie z KHW do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która dostanie od państwa 100 mln zł na utrzymanie kopalni przy życiu.
Ta decyzja nie spodobała się jednak prezydentowi Nowej Soli Wadimowi Tyszkiewiczowi, który swoje zdanie wyraził w emocjonalnym wpisie na Facebooku. "Siła argumentów, czy argument siły? Górnicy znowu górą. Gratuluję. Jednak... kiedy upadały Nowosolskie fabryki, kiedy bezrobocie sięgało blisko 40%, kiedy matki nie miały za co nakarmić swoich dzieci, kiedy w tym mieście w garażach i piwnicach produkowano krasnale, żeby zarobić na chleb... "pies z kulawą nogą" nie zainteresował się losem tysięcy ludzi tracących pracę w jednym z najbardziej uprzemysłowionych miast w Polsce, w Nowej Soli" - żali się włodarz miasta i dodaje, że wolny rynek zrobił swoje.
"Dzisiaj czytam, że górnicy wywalczyli zaległe wypłaty, będą nadal dostawać deputaty, dopłaty do komunikacji, 13-ste i 14-ste pensje itd. Mimo ogromnych strat, nadal utrzymają swoje przywileje, dzięki dotacji z budżetu państwa" - kontynuuje i podkreśla, że to "my, biedacy, dopłacimy 100 mln zł (słownie: STO milionów!!!) do upadającej firmy".
Jak podkreśla prezydent Nowej Soli "Śląsk jest jednym z najbogatszych regionów w kraju". "Skoro tam jest tak dobrze, to dlaczego tam jest tak źle? Dlaczego przez dziesięciolecia my, Polacy, dokładamy do niedochodowego górnictwa, dlaczego kolejne rządy ustępują przed argumentami siły? Tchórzostwo? Kupowanie sobie spokoju przed wyborami?" - pyta retorycznie Tyszkiewicz.