Reklama

Kopacz za życiem

Więcej dzieci i elastycznych form opieki nad nimi, lepszy stan zdrowia małych Polaków, mniej aborcji. Taki będzie efekt nowego świadczenia dla rodziców.

Publikacja: 09.01.2015 00:03

Premier Ewa Kopacz

Premier Ewa Kopacz

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Resort pracy wysłał w środę do konsultacji ustawę o tzw. świadczeniu rodzicielskim. Od 2016 r. rodzice nieubezpieczeni w ZUS – głównie studenci, bezrobotni, pracujący na umowach o dzieło – otrzymają przez pierwszy rok życia dziecka 1 tys. zł miesięcznie. Skorzysta z tego prawie 75 tys. osób. Nowe rozwiązanie uzupełnia wprowadzony w czerwcu 2013 r. roczny urlop rodzicielski i jest realizacją zapowiedzi premier Ewy Kopacz.

Świetnie też wpisuje się w dobrze skrojoną politykę rodzinną. Przede wszystkim będzie zmniejszać główną barierę, na jaką skarżą się Polacy chcący mieć dzieci, ale niedecydujący się na nie, czyli brak bezpieczeństwa ekonomicznego.

Z badań wynika, że rodacy chcą mieć więcej dzieci, ale obawiają się, czy poradzą sobie z ich wychowaniem – czy będą mieć pracę i mieszkanie, wystarczająco dużo zarabiać. Rozszerzenie katalogu osób, które otrzymają wsparcie w pierwszym, newralgicznym okresie życia dziecka, będzie zmniejszać ten strach. Pochwały godny jest też sam sposób udzielania pomocy.

Państwo nie działa tu paternalistycznie, decydując, komu należy się pomoc i w jakiej formie. Wypłaca świadczenie „za dzieckiem". To wyraz zaufania do rodziców, że to oni wiedzą najlepiej, co jest dobre dla ich potomków, i są ich najlepszymi opiekunami. Rząd nie dał się zwieść lewicowej narracji, że rodzina to patologia, świadczenie zostanie przepite, a urzędnik wie lepiej, jak pomóc. To także docenienie rodziców, którzy z wyboru decydują się zostać w domu, by zajmować się dziećmi.

Nie bez znaczenia jest antyaborcyjna rola tego wsparcia. Jeśli rodzice – zwłaszcza młodzi i bez zaplecza – będą wiedzieć, że otrzymają na starcie pomoc, będą się czuli bezpieczniej i mniej z nich zdecyduje się na zamordowanie poczętego dziecka.

Reklama
Reklama

Przeciwnicy przekonują, że świadczenie będzie zniechęcać do podejmowania pracy. Trudno się z tym zgodzić. Wiadomo, że posiadanie potomstwa motywuje do zapewnienia mu dobrych warunków.

Może się też okazać, że wsparcie – w kontekście skromnej oferty żłobkowej – spowoduje wzrost popytu na elastyczne, sąsiedzkie formy opieki. A to dodatkowe miejsca pracy i aktywizacja tych rodziców, którzy nie mogą zacząć szukać etatu, bo nie mają na to środków.

Trzeba także pamiętać, że rodzice będą inwestować otrzymane pieniądze w dzieci, dzięki czemu te będą zdrowsze, w lepszej kondycji.

To zaowocuje w przyszłości. Nie da się prowadzić polityki bez pieniędzy, zwłaszcza polityki rodzinnej. Doświadczenia wielu krajów dowodzą, że przynosi ona owoce. Pamiętajmy też, że wydatek na dzieci to nie tzw. socjal, ale inwestycja. Nie ma nic cenniejszego niż ludzie.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Wołodymyr Zełenski w Polsce. Karol Nawrocki: Dobra informacja dla Warszawy, zła – dla Moskwy
Polityka
Kolejne miliardy z UE dla Ukrainy. Donald Tusk: Polska nie będzie dopłacała do tego przedsięwzięcia
Polityka
Setki tysięcy złotych z PiS dla mediów Tomasza Sakiewicza
Polityka
Kowal: Rosja dąży do wyprodukowania żelaznego człowieka, by prowadzić przyszłą wojnę
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama