Kijów wyprowadza na ulice Gwardię Narodową

Obecność uzbrojonych żołnierzy ma poprawić sytuację w najbardziej niebezpiecznych ukraińskich miastach.

Aktualizacja: 03.08.2019 15:01 Publikacja: 01.08.2019 21:00

Kijów wyprowadza na ulice Gwardię Narodową

Foto: Shutterstock

MSW Ukrainy poinformowało, że od 1 sierpnia miasto nad Dnieprem patroluje około 2 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej, którym pomaga 100 psów. W czwartek na ulicach ukraińskich miast pojawiło się też ponad 100 dodatkowych radiowozów. Żołnierze mają takie same uprawnienia co policja, mogą legitymować, zatrzymywać i przeszukiwać podejrzanych.

Gwardia Narodowa w latach 1991–2000 funkcjonowała jako samodzielna służba, ale została zlikwidowana za rządów prezydenta Leonida Kuczmy. Odbudowano ją w marcu 2014 roku, tuż przez rosyjską aneksją Krymu. Obecnie podlega MSW i liczy ponad 50 tys. żołnierzy.

Z opublikowanego przez resort komunikatu wynika, że patrole Gwardii Narodowej mają się pojawić w miastach, gdzie sytuacja „jest najbardziej napięta". Nie sprecyzowano, jednak, o jakie najbardziej niebezpieczne miejscowości chodzi. Je1szcze w ubiegłym roku z danych tamtejszej policji wynikało, że najgorsza pod względem przestępczości sytuacja jest w Dnieprze, Charkowie, Zaporożu i Odessie. Co ciekawie, najniższy poziom przestępczości odnotowano w kontrolowanych przez Kijów częściach obwodów donieckiego i ługańskiego. Z powodu przebiegającej w tych regionach linii frontu skierowano tam najliczniejsze siły policji.

Przeczytaj też: Zełenskiego wojna na informacje

Wybuch wojny w Donbasie w 2014 roku spowodował wzrost przestępczości nad Dnieprem, jeżeli chodzi o zabójstwa, rozboje i kradzieże. Policja odnotowała wtedy ponad 4,3 tys. zabójstw – w ten sposób Ukraina cofnęła się do połowy lat 90., gdy statystyki zabójstw napędzały niemal codzienne porachunki pomiędzy gangami.

– W związku z wojną w kraju pojawiło się bardzo dużo nielegalnej broni. Wcześniej rzadko się zdarzało, by przestępstw dokonywano z użyciem granatnika czy granatu. Przed wojną nie było też takiej skali porwań oraz ataków na dziennikarzy i działaczy społecznych – mówi „Rzeczpospolitej" Ołeksij Melnyk, ekspert ds. bezpieczeństwa kijowskiego Centrum Razumkowa. – Najgorsza sytuacja była jednak w latach 2014–2015 – dodaje.

Od kilku lat ukraińska policja raportuje, że sytuacja się poprawia. W ubiegłym roku odnotowano już 1500 umyślnych zabójstw. To jednak wciąż dużo, jeżeli porównać np. z Polską, gdzie w ubiegłym roku odnotowano nieco ponad 500 zabójstw.

O tym, że dla ponad 60 proc. Ukraińców zwalczanie przestępczości w kraju to kluczowa sprawa, świadczy majowy sondaż ośrodka Rejting. Bezpieczeństwo na ulicach miast należy dzisiaj do tych tematów, które najbardziej niepokoją Ukraińców, podobnie jak zakończenie wojny w Donbasie, korupcja czy poprawa poziomu życia.

Po rewolucji na kijowskim Majdanie nowe władze rozpoczęły masową lustrację milicjantów, której nie przeszło aż 3 tys. funkcjonariuszy. Tak powstała nowa ukraińska policja, która na początku miała poważne problemy kadrowe, ale cieszyła się niezwykłą popularnością w mediach. Zwolnieni milicjanci jednak zaczęli masowo się odwoływać w sądach, i to bardzo skutecznie. W czerwcu ukraińskie MSW informowało, że ponad 800 funkcjonariuszy przywrócono do służby na podstawie wyroków sądowych.

Dwóch takich „odnowionych" i mocno pijanych policjantów postanowiło pod koniec maja postrzelać do butelek w podkijowskim Perejesławiu Chmielnickim. Trafili pięcioletniego chłopca, który następnie zmarł w szpitalu.

Była to największa kompromitacja nowej ukraińskiej policji, do czasu gdy kilka dni temu szef policji obwodu dniepropietrowskiego nie aresztował swoich podwładnych. Powód: zatrzymali jego samochód i wystawili mandat za przekroczenie prędkości.

Polityka
Ukraina na barkach Europy
Polityka
Obawy o zdrowie Joe Bidena. Podczas debaty w 2024 roku „to nie było zmęczenie ani nieprzygotowanie”
Polityka
Rozmowy pokojowe z Rosją. Ukraińcy wyznaczyli Zełenskiemu czerwone linie
Polityka
Brytyjczycy wybierają Unię. Porozumienie zawarte w Londynie
Polityka
Ukraińcy zaniepokojeni. „Czasy proukraińskiego prezydenta w Polsce dobiegają końca"