Dialog między związkami a pracodawcami po nowemu

Poznaliśmy projekt ustawy przygotowany przez związki i pracodawców.

Publikacja: 26.01.2015 20:00

Związkowcy opuścili Komisję Trójstronną za rządów Donalda Tuska

Związkowcy opuścili Komisję Trójstronną za rządów Donalda Tuska

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Komisja Trójstronna nie działa już półtora roku. Remedium ma być przygotowana przez zasiadające w niej trzy centrale związkowe (Forum Związków Zawodowych, OPZZ, „Solidarność") oraz cztery organizacje pracodawców (BCC, Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP, Związek Rzemiosła Polskiego) ustawa o instytucjach dialogu społecznego. W poniedziałek trafi ona do Władysława Kosiniaka-Kamysza, ministra pracy i polityki społecznej, przewodniczącego Komisji Trójstronnej.

Jak wzmocnić dialog

– To sukces, że partnerzy społeczni dogadali się między sobą i wspólnie prezentują własny pomysł – ocenia Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP. A Paweł Śmigielski z OPZZ zwraca uwagę na niewielkie różnice, jakie dzielą w tej sprawie związki i pracodawców: – Zależy nam, by ożywić dialog, który obecnie jest martwy.

Jakie propozycje zawiera dokument? Wzmacnia samą instytucję dialogu, ma też uniezależnić go od rządu. W miejsce Komisji ma powstać Rada Dialogu Społecznego. Jej skład tworzyłoby po siedmiu członków delegowanych przez każdą ze stron. Liczyłaby zatem 56 osób – 21 związkowców, 28 przedstawicieli pracodawców oraz siedmiu rządu. Na tej bazie ma powstać także siedmioosobowe prezydium.

Rada miałaby własną pulę pieniędzy, wpisaną do budżetu państwa. Obecnie Komisja Trójstronna operacyjnie i finansowo podlega departamentowi  dialogu społecznego w Ministerstwie Pracy.

Co niezwykle istotne, przewodniczącym Rady nie byłby już, tak jak dzisiaj, obligatoryjnie członek rządu, ale rotacyjnie każdy z przedstawicieli prezydium. – Wciąż ustalamy jeszcze, czy ma to być kadencja roczna czy dwuletnia. Jednak biorąc pod uwagę, że w układzie dwuletnim na szefowanie Radzie trzeba by było czekać nawet 12 lat, wariantem bardziej prawdopodobnym jest rok – słyszymy od osoby zaangażowanej w negocjowanie ustawy.

Rada ma zyskać nowe kompetencje. Będzie mogła na przykład występować z wnioskiem do Sądu Najwyższego o rozstrzygniecie wątpliwości prawnych. Będzie także mogła przygotowywać projekty aktów prawnych w dość szerokim zakresie spraw społeczno-gospodarczych, a rząd będzie zobowiązany do ich rozpatrzenia.

Rząd pod presją

Jeśli nie będzie chciał posłuchać partnerów, będzie musiał przedstawić pisemne uzasadnienie swojej decyzji, jeśli natomiast wniesie projekt do Sejmu, ale w zmienionym kształcie, będzie musiał w uzasadnieniu do ustawy się z tego wytłumaczyć. – Ma to za zadanie wzmocnić kompetencje partnerów społecznych – zauważa Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan.

Rada będzie także opiniować plan finansowy dwóch funduszy celowych tworzonych ze składek firm i pracowników – Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Partnerzy, zwłaszcza pracodawcy, upominają się o to od lat, bo uważają, że rząd często według własnego widzimisię wydaje gromadzone tam pieniądze, mimo że są wpłacane w konkretnym celu.

Projekt wprowadza także roczne sprawozdania z działalności Rady przedkładane rządowi, Sejmowi, Senatowi i prezydentowi. Ma to być okazja do podsumowania stanu dialogu. Przewiduje ponadto wprowadzenie głosowania większościowego (2/3 w ramach każdej ze stron społecznych), co ma ułatwić podejmowanie decyzji w ramach Rady. Pojedyncza organizacja nie będzie mogła, tak jak jest dzisiaj, samodzielnie zablokować efektów wspólnych prac.

Jak się dowiadujemy, nie wszystko udało się jednak ustalić związkom i pracodawcom. „Solidarność" domaga się utworzenia instytucji rzecznika dialogu społecznego, tj. silnego organu z własnym budżetem i urzędem, który byłby instytucjonalnie niezależny, sam prowadził spory zbiorowe czy propagował dialog. Na takie rozwiązanie nie chcą przystać pracodawcy. – Słyszy się, że ta kwestia nie jest dla „S" kluczowa i jej przewodniczący nie będzie za nią umierał – mówi nam osoba znająca kulisy negocjacji.

Druga sporna kwestia to sposób powoływania członków RDS. Związki chcą, by formalnie powoływał ich marszałek Sejmu, ale nie chcą się na to zgodzić pracodawcy. – Formalnie byłaby to czynność czysto notarialna, ale w praktyce marszałek mógłby grać takimi nominacjami – słyszymy od negocjatorów.

Jaka jest przyszłość tego aktu prawnego? – Liczymy, że rząd przyjmie go jako własne przedłożenie – mówi Mordasewicz. Podobne życzenie zgłaszają związki. Paweł Śmigielski liczy na szybką ścieżkę legislacyjną. Partnerom zależy na tym, by wrócić do rozmów. Nie bez znaczenia jest tu kwestia pieniędzy. Obecny klincz w Komisji powoduje, że niewielkie organizacje cierpią na tym finansowo. Nie otrzymują pieniędzy na swoją działalność, np. na ekspertyzy czy z  funduszy UE na dialog.

Na zakończenie konfliktu w Komisji naciska ponadto prezydent. Także rządowi zależeć będzie na tym, by odnieść tu sukces. Może się zatem okazać, że projekt wejdzie w życie przed końcem obecnej kadencji Sejmu.

Polityka
Machcewicz o Nawrockim: Człowiek niezwykle brutalny, mam nadzieję, że nie wygra
Polityka
Karol Nawrocki spotkał się w Gabinecie Owalnym z Donaldem Trumpem
Polityka
Kandydat na prezydenta Marek Woch: Polska powinna mieć broń jądrową
Polityka
Donald Tusk wygłosił orędzie. „To nam przypadło nie tylko marzyć, ale przede wszystkim działać”
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Polityka
Joanna Senyszyn: Lewica to ja
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne