Lekarze-rezydenci rozpoczęli akcję masowego wypowiadania klauzul opt-out, które pozwalają im pracować więcej niż 48 godzin tygodniowo. Domagają się wzrostu wydatków na służbę zdrowia oraz rozwiązania problemu brakujących lekarzy.
Jak tłumaczy minister zdrowia, nikt nie ma obowiązku podpisywania dodatkowej klauzuli. - Nie wiem, czy to można nazwać protestem, czy raczej uświadamianiem, jakie prawa mają pracownicy. Każdy ma prawo do pracy w swoim wymiarze godzin, część ma prawo, jeśli uznaje że ma siły, w większym wymiarze godzin. To normalna regulacja prawna, z której każdy może skorzystać lub nie - powiedział w rozmowie z RMF FM Łukasz Szumowski. - Przypominam, że przedstawiciele Porozumienia Rezydentów podpisali porozumienie, w którym zgadzają się na poziom 6 procent PKB na zdrowie do 2024 roku. Traktuję to jako obowiązujące - dodał.
Rezydenci zaznaczają, że zwiększenie wydatków na zdrowie powinno być szybsze niż planuje rząd. - My, młodzi lekarze chcemy, żeby naprawić służbę zdrowia w Polsce, żebyśmy mogli w tym kraju żyć, godnie pracować, cieszyć się - stwierdził przewodniczący Porozumienia Rezydentów Jan Czarnecki.
W minionym tygodniu przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Jan Czarnecki zapowiedział powrót do akcji protestacyjnej. Zaznaczył, że młodzi lekarze pracują ponad normy określone prawem pracy, co przyczynia się do ich wypalenia zawodowego. Dodał, że praktycznie wszyscy lekarze przekraczają wymiar 48 godzin pracy tygodniowo, a w wielu przypadkach ich praca to "maratony dyżurów".
Podpisanie tzw. klauzuli opt-out przez lekarza jest dobrowolne. Oznacza ona wyrażenie zgody na pracę w wymiarze przekraczającym przeciętnie 48 godzin na tydzień w przyjętym okresie rozliczeniowym (nie dłuższym niż cztery miesiące).