"Spiderman" wzywa do pokoju w Hongkongu

Francuz Alain Robert, nazywany "Spidermanem" i znany z tego, że bez jakichkolwiek zabezpieczeń wspina się na najwyższe budynki świata, w piątek rozwinął w Hongkongu na tamtejszym drapaczu chmur baner z wyraźnym apelem o spokój w mieście, wstrząsanym od ponad dwóch miesięcy społecznymi protestami.

Aktualizacja: 16.08.2019 10:04 Publikacja: 16.08.2019 09:10

"Spiderman" wzywa do pokoju w Hongkongu

Foto: AFP

57-letni Robert rozwinął banner, na którym widać uścisk dłoni, a także flagi Hongkongu i Chin.

Hongkongiem od ponad dwóch miesięcy wstrząsają protesty społeczne, które rozpoczęły się jako forma sprzeciwu wobec, zawieszonym już, przepisom o ekstradycji, które pozwalały na sądzenie mieszkańców Hongkongu przed sądami w Chinach (te ostatnie są podporządkowane Komunistycznej Partii Chin). Tymczasem, na podstawie formuły "jeden kraj, dwa systemy", na bazie której Wielka Brytania w 1997 roku przekazała Hongkong Chinom, mieszkańcy Hongkongu mieli mieć zagwarantowane swobody, które nie są udziałem mieszkańców pozostałej części Chin - m.in. dostęp do niezależnego sądownictwa.

Protesty w Hongkongu doprowadziły do zawieszenia kontrowersyjnej ustawy, ale protestujący domagają się całkowitego wycofania się władz z tych przepisów, dymisji Carrie Lam, a także oczyszczenia z zarzutów osób aresztowanych za udział w pacyfikowanych przez policję demonstracjach.

W czasie jednego z protestów demonstrujący wdarli się do lokalnego parlamentu i przez kilka godzin okupowali jego budynek.

W poniedziałek, 12 sierpnia, w związku z obecnością protestujących na lotnisku międzynarodowym w Hongkongu doszło do jego zamknięcia. Dzień później szefowa administracji Hongkongu, Carrie Lam, ostrzegała protestujących przed spychaniem Hongkongu w otchłań i wkraczanie na "drogę bez powrotu".

Robert przyznał, że jego "występ" w Hongkongu był "pilnym apelem o pokój".

- Może to co robię obniży nieco temperaturę (konfliktu), może wywoła uśmiech. Taką mam nadzieję - powiedział Francuz.

Robert powiesił swój banner na 68-piętrowym wieżowcu Cheung Kong Center. Budynek należy do miliardera Li Ka Shinga, jednego z najbogatszych mieszkańców Azji.

Miliarder w piątek umieścił reklamy w gazetach wydawanych w Hongkongu, w których wzywa do uspokojenia sytuacji w mieście.

Robert w przeszłości wspinał się już na budynki w Hongkongu. W sierpniu ubiegłego roku sąd z Hongkongu zakazał mu podejmowania prób wspinania się na kolejne budynki przez 365 dni. Nie jest jasne, czy okres ten już minął.

57-letni Robert rozwinął banner, na którym widać uścisk dłoni, a także flagi Hongkongu i Chin.

Hongkongiem od ponad dwóch miesięcy wstrząsają protesty społeczne, które rozpoczęły się jako forma sprzeciwu wobec, zawieszonym już, przepisom o ekstradycji, które pozwalały na sądzenie mieszkańców Hongkongu przed sądami w Chinach (te ostatnie są podporządkowane Komunistycznej Partii Chin). Tymczasem, na podstawie formuły "jeden kraj, dwa systemy", na bazie której Wielka Brytania w 1997 roku przekazała Hongkong Chinom, mieszkańcy Hongkongu mieli mieć zagwarantowane swobody, które nie są udziałem mieszkańców pozostałej części Chin - m.in. dostęp do niezależnego sądownictwa.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Władimir Putin został po raz piąty prezydentem Rosji
Polityka
Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny. Moskwa zaprasza gości na paradę w Dzień Zwycięstwa
Polityka
Bogata biblioteka białoruskiego KGB. Listy od donosicieli wyciekły do internetu
Polityka
USA. Kampania prezydencka pod znakiem aborcji. Republikanie przerażeni widmem referendów
Polityka
Xi Jinping testuje Europę. Chce odwieść Unię od pójścia drogą Ameryki