Reklama
Rozwiń
Reklama

Jarosław Flis: Bez pośpiechu ze zmianą ordynacji

Ograniczenie kadencji może spowodować, że w drugiej włodarze nie będą się niczym przejmować – mówi socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Aktualizacja: 15.12.2017 13:02 Publikacja: 14.12.2017 18:29

Jarosław Flis: Bez pośpiechu ze zmianą ordynacji

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Rzeczpospolita: PiS chce wydłużenia kadencji w samorządach do pięciu lat. To dobry pomysł?

Jarosław Flis: To mógłby być dobry krok w kierunku ujednolicenia terminarza z innymi wyborami w Polsce, bo zarówno prezydenckie, jak i europejskie odbywają się właśnie w rytmie pięcioletnim. Kluczowe jest jednak pytanie, co z wyborami parlamentarnymi. Będziemy tu mieć potężny problem już w 2023 roku, kiedy wybory parlamentarne i samorządowe wypadną w odstępie tygodnia albo dwóch. Rodzi to kolosalną liczbę problemów, związanych choćby z możliwością jednoczesnego startu np. do Sejmu i na burmistrza.

 Inne problemy?

Teraz w wyniku proponowanych zmian nie będzie można jednocześnie startować na burmistrza czy wójta i radnego sejmiku czy rady powiatu. Powstanie więc zaskakująca sytuacja, w której będzie dozwolone startowanie na posła i prezydenta miasta, ale wykluczony zostanie podwójny start samorządowy. A podwójne kandydowanie mogłoby dać np. podwójny limit wydatków na kampanię, byłoby więc nęcące. Trzeba też pamiętać, że w ostatnich wyborach w miastach na prawach powiatu 10 proc. głosów padło na startujących do samorządu posłów, którzy rzucali wyzwanie urzędującym prezydentom. Czy tym razem też będą chcieli kandydować? Warto to przedyskutować.

A ograniczenie liczby kadencji?

Reklama
Reklama

Tu sprawa jest jeszcze trudniejsza. Który z włodarzy będzie się przejmował obywatelami w drugiej kadencji, której nie może przecież przegrać, bo na pewno z góry wiadomo, że nie wystartuje?

PiS zdecydowało się na zmianę usytuowania Państwowej Komisji Wyborczej. Siedmiu na dziewięciu członków będzie wybierał Sejm…

Sam mechanizm wybierania członków PKW przez posłów jest do przedyskutowania. Bardzo dużą rolę przy tej propozycji mają szczegóły „techniczne”. Bo wybór siedmiu osób w sposób proporcjonalny, z odzwierciedleniem wielkości klubów, można przeprowadzić na kilka sposobów. I to, czy sejmowa większość wybierze czterech z siedmiu kandydatów, zależy właśnie od sposobu, który się przyjmie. Za każdym razem sejmowa większość będzie więc wybierała taką metodę liczenia, by swoją większość zachować? Karkołomne. Zastrzeżenie PiS, że nie może być więcej niż trzech członków PKW z jednego klubu, nie powstrzyma np. koalicji PO–PSL od wybrania czterech swoich członków, a może nawet pięciu, jak dobrze się pokombinuje. Najważniejsze jest jednak to, że przy politycznym wyborze PKW trzeba by natychmiast zabrać jej prawo do rozliczania finansów partyjnych i przenieść je np. do NiK.

Może stać się tak, że PKW wybrana przez większość po wyborach zaakceptuje jej finansowe sprawozdanie, a zagłodzi opozycję?

Takie niebezpieczeństwo jest całkiem duże. Nie byłoby dobrze, gdyby PKW zamieniła się w narzędzie do pastwienia się nad przegranymi.

rozmawiała Zuzanna Dąbrowska

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Pięciu przegranych i pięciu wygranych w polskiej polityce. Subiektywny ranking roku Jacka Nizinkiewicza
Polityka
Sondaż: Czy Zbigniew Ziobro powinien wrócić do Polski? Znamy zdanie Polaków
Polityka
Czy samolot spadł po wybuchu gaśnicy? Bliscy polskich ofiar nadal walczą o prawdę
Polityka
Kto dziś „zawładnął wyobraźnią Polaków”? Szef IBRiS wskazuje
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama