Chodzi o głośną akcję CBŚP sprzed tygodnia w Straszynie na Pomorzu, będącą częścią większej operacji wymierzonej w zorganizowaną grupę przestępczą handlującą bronią i amunicją. Cieniem na niej położyła się tragedia – zginął 24-latek zastrzelony przez policjantów chwilę po tym, jak sam otworzył do nich ogień. „Rzeczpospolita” dotarła do informacji wskazujących na to, że mogło zawieść policyjne rozpoznanie lub zlekceważono procedury – wchodząc do domu nie docenili, że jest tu broń, którą legalnie posiadał brat zabitego.
Dlaczego broń leżała na wierzchu?
Dramat rozegrał się 29 listopada – w jednym z miejsc, do którego weszli policjanci z CBŚP, szukając nielegalnej broni (w ramach śledztwa lubelskiego wydziału ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej). CBŚP podało, że „w trakcie czynności mężczyzna zaatakował policjantów bronią automatyczną, raniąc jednego z funkcjonariuszy. Policjant CBŚP, odpierając atak, użył broni służbowej, raniąc napastnika, którego pomimo natychmiastowo udzielonej pomocy nie udało się uratować”. Przekaz: zatrzymywany otworzył ogień, policjanci działali w samoobronie.
Jak było możliwe, że 24-latkowi pozostawiono tyle swobody, że mógł sięgnąć po broń
Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, w domu była również legalna broń należąca do brata 24-latka – na jednym z mebli leżały skorpion i glock. W pewnej chwili 24-latek chwycił karabin, jeden z policjantów rzucił się go obezwładnić i w trakcie szarpaniny został postrzelony w palec. Widząc to obecna na miejscu policjantka, strzeliła do napastnika – jak się dowiedzieliśmy wynika ze wstępnych wewnętrznych ustaleń policji.
Brat 24-latka odpowie za „udostępnienie broni osobie nieuprawnionej”. „W trakcie czynności zatrzymany został brat zastrzelonego mężczyzny, któremu prokurator przedstawił zarzut o czyn z art. 263 § 3 k.k.” – potwierdza nam to Prokuratura Krajowa, dodając, że zastosowano wobec niego środki „o charakterze nieizolacyjnym”.