Osoby, które występują o zwrot, uznają, że wystarczy im wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z 18 stycznia 2007 r. w polskiej sprawie Macieja Brzezińskiego (sygn. C-313/05) oraz wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 6 marca 2007 r. (sygn. III SA/Wa 254/07) dotyczący tego samego podatnika.
Ale organy celne przeważnie nie chcą zwracać akcyzy, twierdząc, że nie ma ustawy, która precyzowałaby zasady zwrotu oraz określała sposób liczenia rzeczywistej wartości przywiezionych do Polski pojazdów.
Andrzej Z. w 2006 r. kupił audi z 1996 r. i zapłacił 65 proc. akcyzy. Gdy dowiedział się o toczącym się w ETS postępowaniu kwestionującym zgodność z unijnymi przepisami polskiej ustawy akcyzowej, wystąpił o zwrot podatku. Jednak organy celne konsekwentnie mu odmawiały. Gdy ETS uznał, że nasze przepisy są sprzeczne z art. 90 TWE, Andrzej Z. zaczął się zastanawiać, czy jeszcze raz wystąpić z żądaniem.
W izbie celnej dowiedział się, że mimo wyroku ETS nie ma na to szans, dopóki nie zostanie uchwalona ustawa o zwrocie akcyzy od unijnych aut. Jednak, jak pokazują przykłady, Andrzej Z. nie powinien się zrażać. Czasem bowiem odzyskuje się nadpłacony podatek.
Tak było w sprawie domu zakonnego z Warszawy, który w czerwcu 2004 r. kupił w Niemczech volkswagena caravelle o pojemności silnika 2461 cm sześc. Ponieważ auto miało cztery lata, organy celne nakazały zapłacić akcyzę ze stawką 49,6 proc., co dało ponad 31 tys. zł. Placówka podatek zapłaciła, ale po nieprzychylnej dla Polski opinii rzecznika generalnego ETS z 21 września 2006 r. (poprzedzającej rozprawę w Trybunale) wystąpiła o jego zwrot. Podkreślała, że niedopuszczalne jest gorsze traktowanie towarów pochodzących ze Wspólnoty. Bo gdyby takie auto kupiła w Polsce, podatek wyniósłby tylko 13,6 proc.