Więcej podatku Belki?

Ministerstwo Finansów pracuje nad przepisami, które uniemożliwią unikanie podatku Belki przy wykupie krótkoterminowych polis na życie. Dziś takie ubezpieczenia pełnią faktycznie funkcję lokat bankowych

Publikacja: 13.10.2008 08:15

Więcej podatku Belki?

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Obserwowane od kilku tygodni załamanie rynków finansowych sprawia, że coraz więcej Polaków chce zabezpieczyć oszczędności swojego życia. Zamieszanie starają się wykorzystać firmy ubezpieczeniowe, a nawet współpracujące z nimi banki, oferując potencjalnym klientom pewne oszczędzanie poprzez wykupienie polis na życie lub dożycie – na 6, 12, 24 albo 36 miesięcy. Takie ubezpieczenia są konstruowane podobnie jak lokaty bankowe: pozwalają na szybki zysk. Są przy tym zwolnione z podatku Belki (19-procentowy podatek od zysków kapitałowych, nazwany tak od nazwiska ministra finansów, który go wprowadził).

Żeby pomnażać pieniądze, od których – jak głosi reklama – fiskus nie zabierze podatku Belki, nie trzeba wcale łamać ręki czy nogi. Wystarczy, że dożyje się dnia przewidzianego w polisie.

 

 

Klienci bombardowani są reklamami, z których wynika, że wykupując polisę np. na trzy lata, zyskają na oprocentowaniu dokładnie tyle, ile zarobiliby na standardowej trzyletniej lokacie bankowej. Oferowane polisy na życie są, po zakończeniu okresu ubezpieczenia, odnawiane na kolejny okres, zresztą przy minimum formalności. Nie trzeba robić badań lekarskich ani odpowiadać w specjalnej ankiecie na szczegółowe pytania dotyczące stanu zdrowia czy chorób dziedzicznych. Wszystko to bez dodatkowych opłat i – jak deklarują ubezpieczyciele – bez podatku od dochodów inwestycyjnych oraz podatku od spadków i darowizn.

Dostępna na rynku oferta bazuje na przepisach ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, a dokładnie na przewidzianym w niej zwolnieniu dla kwot otrzymywanych z tytułu ubezpieczeń majątkowych i osobowych. Żeby nie było ryzyka zapłaty podatku Belki, ubezpieczenia te nie są powiązane z funduszami kapitałowymi.

Mechanizm jest więc prosty: firmy przechowują pieniądze osoby ubezpieczonej u nich na życie czy dożycie, a po upływie terminu, na który umowa ubezpieczenia została zawarta, doliczają odsetki

. Ubezpieczony ma zaś do wyboru: albo kapitalizację odsetek (które zostają doliczone do kapitału przy automatycznym odnowieniu umowy), albo ich wypłatę na rachunek bankowy.

Tworzenie takich ubezpieczeń-lokat ułatwiają obowiązujące przepisy. Ustawa o działalności ubezpieczeniowej nie wskazuje bowiem minimalnego okresu, na jaki powinna zostać zawarta umowa ubezpieczenia na życie.

 

 

Takimi polisami zainteresowało się też Ministerstwo Finansów. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, minister finansów wystąpił już do Komisji Nadzoru Finansowego, jako organu nadzorującego rynek ubezpieczeń, o opinię w tej sprawie. Chce bowiem wiedzieć, jaka jest skala zjawiska i jego dynamika.

W Ministerstwie Finansów pracuje też specjalny zespół ekspertów, który ma przygotować zmiany w prawie uniemożliwiające obchodzenie podatku Belki. Bo, jak wyjaśniło nam ministerstwo, specyfika oraz charakter umowy ubezpieczenia na życie wskazują, iż są to umowy długoterminowe. Praktyka ubezpieczania na życie i dożycie na 12 miesięcy sugeruje natomiast, że umowy te nie są spójne z przepisami podatkowymi.

Komisja Nadzoru Finansowego przyznaje rację Ministerstwu Finansów. Według niej podobne produkty finansowe powinny być jednolicie traktowane podatkowo. Zastrzega jednak przy tym, że zmiany przepisów podatkowych znajdują się w gestii ministerstwa.

 

 

Na rynku nie jest tajemnicą, że „lokaty opakowane w polisę”, jak się o nich mówi, służą temu, żeby oszczędzać i inwestować, unikając podatku Belki. Dość powszechny, choć rzadko publicznie głoszony, jest pogląd, że w świetle prawa cywilnego to, co jest oszczędnością, a pozbawione jest całkowicie waloru ochronnego, nie powinno być traktowane jako ubezpieczenie. Ustawa o działalności ubezpieczeniowej wyraźnie jednak legalizuje takie „ubezpieczenia”, i to bez względu na czas ich trwania.

Nie jest jasne, czym polisy na życie z funkcją wyłącznie oszczędnościową lub inwestycyjną różnią się od typowej lokaty lub funduszu inwestycyjnego. Może to prowadzić do trudności w ustaleniu, kiedy stosować normy ubezpieczeniowe, a kiedy bankowe czy inwestycyjne. Warto zapewne zawczasu zyskać absolutną pewność, kto i na jakich zasadach ma chronić interesy klientów.

Niespójność norm prawa cywilnego (definiujących ubezpieczenie jako instrument wyłącznie ochronny) i przepisów o działalności ubezpieczeniowej (traktujących funkcję ubezpieczenia znacznie szerzej) powinna być zapewne usunięta przez ustawodawcę. Sama interwencja organów administracji nie może bowiem usunąć wewnętrznej sprzeczności prawa.

 

Obserwowane od kilku tygodni załamanie rynków finansowych sprawia, że coraz więcej Polaków chce zabezpieczyć oszczędności swojego życia. Zamieszanie starają się wykorzystać firmy ubezpieczeniowe, a nawet współpracujące z nimi banki, oferując potencjalnym klientom pewne oszczędzanie poprzez wykupienie polis na życie lub dożycie – na 6, 12, 24 albo 36 miesięcy. Takie ubezpieczenia są konstruowane podobnie jak lokaty bankowe: pozwalają na szybki zysk. Są przy tym zwolnione z podatku Belki (19-procentowy podatek od zysków kapitałowych, nazwany tak od nazwiska ministra finansów, który go wprowadził).

Pozostało 87% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów