Firmy chętnie angażują się w finansowanie sportu. Jak pisaliśmy z „Rz" z 21–22 lipca, prawie każdy polski kandydat do olimpijskiego medalu ma sponsora. Korzyści są obopólne. Sportowiec zarabia, i to całkiem nieźle, a firma promuje się i zyskuje w oczach kibiców – potencjalnych klientów.
Przy okazji obie strony mogą zaoszczędzić na podatku. Firma – bo zaliczy wydatek do kosztów uzyskania przychodów (patrz ramka). Sportowiec – bo może od dochodów z reklamy płacić podatek liniowy.
Z działalności stawka liniowa
– Aby mieć prawo do stawki liniowej, zawodnik powinien założyć działalność gospodarczą – mówi Monika Ławnicka, doradca podatkowy w Accreo Taxand. – W firmie nie opodatkuje zarobków z uprawiania sportu, bo zarówno urzędy skarbowe, jak i sądy podkreślają, że tego rodzaju czynności nie wchodzą w zakres działalności gospodarczej. Te dochody zostaną więc rozliczone według skali podatkowej. Nie ma jednak przeszkód, żeby w ramach działalności gospodarczej wykazywać wynagrodzenie za usługi reklamowe, udostępnianie wizerunku, współpracę ze sponsorem i opodatkować je stawką liniową.
Jaka z tego korzyść? Jeśli sportowiec ma duże dochody od sponsora, np. 100 tys. zł rocznie, rozliczając się według skali, zapłaci 32-proc. podatek. W działalności gospodarczej może wybrać 19-proc. stawkę. Własna firma daje też spore możliwości odliczenia kosztów.
– Trzeba przy tym pamiętać, że świadczone przez sportowca usługi marketingowe są opodatkowane VAT – dodaje Tomasz Piekielnik, doradca podatkowy w kancelarii Piekielnik i Partnerzy. – Musi więc wystawiać faktury, oczywiście ma też prawo do odliczenia podatku naliczonego przy zakupach. Jeśli jego roczne obroty nie przekraczają 150 tys. zł, może skorzystać ze zwolnienia z podatku.