Reklama

Hisham Matar. Elegia na odejście

W wybitnym, boleśnie pięknym „Powrocie" Hisham Matar mierzy się z tragiczną historią – osobistą i swojej ojczyzny.

Publikacja: 09.02.2018 14:00

Bengazi, 2011 rok. Fotografie więźniów prawdopodobnie zamordowanych po buncie w Abu Salim. Czy wśród

Bengazi, 2011 rok. Fotografie więźniów prawdopodobnie zamordowanych po buncie w Abu Salim. Czy wśród ofiar był Dżaballah Matar?

Foto: Reuters/Forum

Słowo „ojczyzna" jest tu najważniejsze, choć – jak to zwykle w zbrodniczych reżimach bywa – to, co publiczne, jest nierozerwalnie splecione z tym, co prywatne. Kiedy w marcu 2012 r. Hisham Matar po 33 latach wracał do Libii, pokonywał przepaść oddzielającą chłopca od dojrzałego mężczyzny i cenionego na świecie powieściopisarza. Wraz z rodziną opuścił Libię w 1979 r., mając niespełna dziewięć lat. Matarowie przed reżimem Muammara Kaddafiego uciekli najpierw do Nairobi, a potem do Kairu, w którym osiedli właściwie na stałe. Ojciec Hishama – Dżaballah – próbował organizować partyzantkę. Często znikał, jeżdżąc głównie do Czadu. Tam, w pobliżu libijskiej granicy, stworzył wojskowe obozy szkoleniowe, dowodził też małą armią. Koordynował ponadto uśpione komórki opozycyjne w Libii i zbierał pieniądze na rzecz swojej organizacji.

Pozostało jeszcze 91% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Szopy w natarciu”: Zwierzęta kontra cywilizacja
Plus Minus
„Przystanek Tworki”: Tworkowska rodzina
Plus Minus
„Dept. Q”: Policjant, który bał się złoczyńców
Plus Minus
„Pewnego razu w Paryżu”: Hołd dla miasta i wielkich nazwisk
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Plus Minus
„Survive the Island”: Między wulkanem a paszczą rekina
Reklama
Reklama