Tak, wiem, że to bardzo mocna ocena, ale cała seria sygnałów pozwala na jej sformułowanie i racjonalną obronę.
Zacznijmy od Instrumentum laboris, nad którym mają pracować uczestnicy synodu. George Weigel wskazuje, że ten dokument roboczy jest przegadany, nudny i przeładowany socjologią, a także ogólnie słusznymi sugestiami w stylu tej, że „młodzi chcą Kościoła nastawionego na słuchanie". To oczywiście prawda, ale wydaje się, że autorzy owego przydługiego tekstu sugerują raczej, że Kościół powinien tak bardzo słuchać, by zmieniać doktrynę w myśl tego, czego domaga się część możnych tego świata. Zaskakiwać może także to, że – jak wskazuje Weigel – dokument, nad jakim dyskutować mają ojcowie synodalni, niewiele mówi o wierze jako takiej, zamiast tego zaś zwraca uwagę na coś, co określane jest mianem „kłopotliwych elementów nauczania". „Tego rodzaju gargantuiczny tekst nie może być poważnie traktowany jako podstawa do dyskusji w czasie Synodu. Żaden tekst powyżej 30 tys. słów, nawet jeśli napisany jest w błyskotliwy i przekonujący sposób, nie może być przewodnikiem w dyskusji. Instrumentum laboris do synodu 2018 czyta się raczej jako szkic końcowego dokumentu. A to przepis na porażkę" – podkreśla biograf św. Jana Pawła II.