Ale reszcie powiem choćby to, że co nowocześniejsi sommelierzy proponują – i to już od lat – do kolacji i ryb pinot noir. To jest jakaś opcja, owszem, ale moja osoba, bardziej w tradycji zanurzona, zasadniczo serwuje wina białe. Eksperci oczywiście żądają, by do karpia dawać coś cielistego (chablis, inne chardonnay), do śledzia szampana (bo ta ryba wcale nie lubi pływać tylko w wódce!), do węgorzy i ryb wędzonych starsze rieslingi. Idąc tym tropem, przy dwunastej potrawie powinniśmy wino podawać dożylnie, a pacjent opuściłby nie tylko pasterkę, ale i pierwsze dwa dni świąt. Zdecydujmy się więc na jedno z win – u mnie będzie albo starsze albarino (Pazo de Senorans Albarino Selección de Anada 2009), albo w ramach eksperymentu Cirelli Cerasuolo d'Abruzzo Anfora 2016, czyli włoskie, różowe wino z anfory, piękna sprawa. Znam je, ale do ryb jeszcze nie próbowałem.
O ile wina w Wigilię to kwestia kontrowersyjna, to pierwszy dzień Bożego Narodzenia to u wielu czas otwierania tego, co w domu najlepsze. Nie tylko do bigosu znakomicie nada się amarone. Jedno z najlepszych na rynku to te od Valentiny Cubi, a jej Amarone Morar 2005 pokochacie na zabój, obiecuję. Ale może nieco lżej? W końcu La Bionda Valpolicella Superiore sprawi wiele radości za 99 zł. Tak, wiem, mógłbym tu litanię fantastycznych czerwonych win zrobić i wszystkie by zachwyciły, więc może rada najprostsza – pijcie państwo to, co lubicie.
No i jeszcze desery. Tu też mamy embarasse de richesse. Całkiem serio pisałem już o miodach pitnych, warto się im przyjrzeć, bo za kilkadziesiąt złotych zapewniają nieziemskie doznania. A jak nie, to może tokaje? U mnie pewnie zajmiemy się Patriciusem z początku wieku, chyba że jednak sięgniemy po porto lub pewną rocznikową maderę, która za mną chodzi od miesiąca. Zdrowych Świąt życzę!
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
tel. 800 12 01 95