„Wilkołak" to kino grozy, dramat historyczny złożony z elementów mitycznych i realistycznych. Panek, opowiadając o dzieciach wyzwolonych z obozu koncentracyjnego Gross-Rosen, ukonkretnia wojnę w losie niewinnych. Udanie rozwija baśniowe podteksty, umieszczając sieroty w leśnym pałacu. Po śmierci opiekunki pozostają one pod kontrolą 20-letniej Hanki. Wszyscy są na siebie skazani, wspólnie zamknięci w małej przestrzeni, której nie mogą opuścić, a po okolicy krążą obozowe wilki, wyszkolone przez esesmanów do pożerania ludzi.
Zbigniew Herbert pisał w wierszu „Wilki", że ludzie zmienieni wyrokami historii okazują się słabi i poddani innym. Podobnie w obozie, kultura zbrodni organizuje interakcje społeczne. Klucz do zrozumienia filmu Panka tkwi właśnie w przemocy, która jest mechanizmem wymuszającym dorastanie. Dotknięte syndromem obozowym dzieci nie znają innej rzeczywistości i same fundują sobie walkę o przetrwanie.
Chłodna narracja i psychologiczny autentyzm wywołują u widza poczucie dyskomfortu. Baśniowy horror urzeka wizualnie, choć zabrakło konsekwencji w utrzymaniu dramaturgii. Adrian Panek podszedł do rozrywkowego gatunku intelektualnie i wprowadził niepokój nie tylko na poziomie historii, ale też formy filmowej. Rzecz w naszym kinie rzadka.
„Wilkołak", reż. Adrian Panek, dystr. Velvet Spoon
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
tel. 800 12 01 95