Reklama

W ogniu zbieractwa

Czterdzieści lat temu wszyscy zbierali znaczki. Znaczki, ewentualnie monety, proporczyki albo stare ordery, gdyż niewiele innych rzeczy można było zbierać. Komunistyczna gospodarka nie oferowała zbyt wielu atrakcji kolekcjonerom, dlatego najwięksi zapaleńcy rzucali się też na prospekty, breloczki, puszki czy nawet etykiety zapałczane. Dzieci zaś sięgały po historyjki obrazkowe z gum do żucia.

Publikacja: 20.12.2019 17:00

W ogniu zbieractwa

Foto: materiały prasowe

Dziś kolekcjonować można niemal wszystko, i to nie tylko rzeczy namacalne. Gry takie jak „Borderlands 3" bazują przecież na zbieraniu różnego typu nagród, zarówno tych wirtualno-finansowych, jak i będących elektronicznymi przedmiotami. Pozwalają również przebierać w milionach sztuk broni, które w tej serii mają charakter losowy i różnią się wieloma detalami, od siły rażenia poprzez zasięg po pojemność magazynka. Takie zbieractwo – noszące w grach miano „lootu" (z ang. łup) – napędza historię opowiadaną w grze i stanowi bardzo istotny jej czynnik.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama