Benny robi z każdym, co chce. Na przenosiny do kolejnego ośrodka reaguje krzykiem i agresywnym zachowaniem. Stosuje przemoc, nawet względem najbliższych. Ambiwalentne zachowanie matki, między czułością a niechęcią, prowokuje kolejne ataki furii dziecka. Pojawia się pytanie: skąd się bierze w nas zło? Rodzi się w konkretnej sytuacji czy tkwi w człowieku od urodzenia?
Każda ucieczka dziewczynki kończy się wizytą w szpitalu. Misza, specjalista od agresywnych nastolatków, zabiera główną bohaterkę na samotny wyjazd do lasu. To rodzaj obozu przetrwania – brak elektryczności oraz internetu ma zmienić podejście dziewczynki do świata. Udaje się, ale tylko na chwilę. Benny zaczyna widzieć w Miszy swojego nowego „tatę". Lecz on nie może wziąć za nią odpowiedzialności, ma już swoją rodzinę. Po raz kolejny ludzie, którzy próbują pomóc, nie mierzą sił na zamiary. I znów dziecko czuje się zawiedzione i oszukane. Czy wystarczającą walutą jest czas poświęcony dziecku? Wydaje się, że to za mało, aby przeszła jej złość. Najsilniejsza okazuje się bowiem chęć powrotu do matki.
Niemiecki „Błąd systemu" to kino społeczne. Kolejne pytania piętrzą wątpliwości. Kto tu kim manipuluje i dlaczego? Dorośli dziećmi czy odwrotnie? Największą zaletą „Błędu systemu" jest brak jednoznacznie złych czy dobrych postaci. Reżyserka Nora Fingscheidt rewelacyjnie pokazuje brak wyjścia z sytuacji. Nie tłumaczy, tylko uważnie obserwuje, jak system pożera bohaterów. Opiekun, kuratorka, pracownicy ośrodków, a także matka nie czują żadnego wsparcia z zewnątrz. Pozostawieni są z frustracją, psychicznie przeciążeni. Czy sprawny system pomocy w takich przypadkach uratowałby Benny i podobne jej dzieci? Zdaniem Junga „jednakowo ważne jest wychowanie dzieci, jak i rodziców". Według specjalistów najważniejsza jest triada: miłość, stawianie granic i nieprzeszkadzanie w rozwoju dziecka.
Jeszcze ciekawsze od samego filmu jest rozdarcie, które w widzu wywołuje. Benny zaskakuje nas swym postępowaniem – raz po raz nabieramy się na jej manipulację. Najpierw ją lubimy, potem się denerwujemy, a na koniec pozostajemy z bezradnością. Znakomita gra aktorska młodej Heleny Zengel oddaje wewnętrzne rozdarcie dziecka. Paradokumentalny styl kojarzy się z kinem braci Dardenne czy Doroty Kędzierzawskiej. Bohaterowie ich filmów muszą dokonywać podobnych wyborów: uciec czy wziąć odpowiedzialność za innych.