Reklama

Guy-Blache. Z kamerą wśród mężczyzn

„Moja młodość, moje niedoświadczenie i moja płeć – wszystko to zmówiło się przeciwko mnie" – zapisała w swoich wspomnieniach. Kobieta obecna przy narodzinach kina. Przez dekady rozbijająca szklany sufit, potem niesprawiedliwie zapomniana. Dziś odkrywana jest na nowo.

Publikacja: 29.05.2020 18:00

Alice Guy-Blaché była pionierką kina, którą wymazano z historii zmaskulinizowanego środowiska. Na zd

Alice Guy-Blaché była pionierką kina, którą wymazano z historii zmaskulinizowanego środowiska. Na zdjęciu reżyserka (z parasolką) na planie „The Great Adventure” z 1918 r., w którym główną rolę zagrała Bessie Love (z lewej), jedna z gwiazd niemego kina

Foto: Reporter

Większość kinomanów nigdy nie słyszała o Alice Guy-Blaché. Tymczasem to ona – na przełomie XIX i XX wieku, czyli w czasach, gdy nową muzę właściwie dopiero wymyślano – uczyniła z reżyserii zawód. Według niektórych źródeł jest pierwszą w dziejach osobą, która na taśmie utrwaliła opowieść fabularną, czyniąc to na kilka miesięcy przed Georges'em Méliesem. Jeśli natomiast przyjąć, że słynny „Polewacz i polany" Augusta i Louisa Lumiere'ów, teoretycznie z roku 1895, jest nie do końca intencjonalnie zainscenizowanym nagraniem, to wyprzedziła również ich. Przez niemal dwie dekady była jedyną kobietą zasiadającą na krześle reżyserskim. W trakcie swojej kariery napisała, wyreżyserowała i wyprodukowała (lub przynajmniej nadzorowała) nawet półtora tysiąca filmów, czy – jak je wówczas nazywano – fotodram. Zarządzała każdym poszczególnym tytułem od strony artystycznej, technicznej i finansowej.

Pozostało jeszcze 94% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama