Wariaci podnoszą rwetes

To wciąż Podkarpacie, ale takie bliżej Europy. A że właśnie podróżowałem trasą z najbardziej podkarpackiego Podkarpacia, z miejsca, gdzie nawet współcześni malarze śpiewają litanie i biegają do kościoła, a najbardziej postępową osobą we wsi jest była działaczka partyjki Gowina, to przystanąłem. Tym bardziej że dawno mnie tam nie było.

Aktualizacja: 02.03.2020 06:04 Publikacja: 01.03.2020 00:01

Chasydzi w Leżajsku

Chasydzi w Leżajsku

Foto: Fotorzepa/ Piotr Guzik

W Leżajsku postoje robię dwa – u Matki Boskiej w bernardyńskiej bazylice i u Elimelecha w jego ohelu na żydowskim cmentarzu. Grobowiec nie zmienił się nic a nic, cmentarz zresztą też. Kilkanaście macew stoi blisko siebie, obok dżungla. Zapuszczony, zarośnięty samosiejkami, zdewastowany kirkut robi przygnębiające wrażenie. „Należy do Żydów" – mówi anonimowa pani w ośrodku kultury, ale nie wie na pewno. „Trudno, żebym wiedziała, do kogo należy jakaś tam nieruchomość" – rzuca i z godnością się rozłącza. Pod tym względem w Leżajsku też nic się nie zmieniło, informacja turystyczna funkcjonuje wyłącznie w spisie miejskich wydatków.




Na miejscowych w tej kwestii liczyć niepodobna, szkoda. Z żydowskiego hotelu obok cmentarza wychodzi za to Icchak z Nowego Jorku, chasyd po trzydziestce. Sklepik dziś nie działa, wiadomo, szabas, ale co ja chciałem kupić? Nic konkretnego? A może głodny jestem? Jak to nie jestem, chodź tu ze mną na chwilę. O, tu masz kugel, a tu ciastka cynamonowe, jak z Bruno Schulza, to już dodałem sam. Ani się obejrzałem, a mam jakiś kilogram na talerzu, a chasydzi obok uśmiechają się przyjaźnie.

Szewach Weiss powtarza, że Polacy i Żydzi tak długo żyli koło siebie, że przesiąkli sobą, nawet o tym nie wiedząc. Icchak bardzo by się zdziwił, że przypomina każdą polską mamę przekarmiającą gości i nieuznającą odpowiedzi „Nie" na pytanie „Czy jesteś głodny?". W Jerozolimie Żydzi mnie chcieli upić, w Leżajsku siłą nakarmili. Miło, ale wciąż smutno. Smutno, bo po raz kolejny pomyślałem, jak niewielu gości zachodzi i tu, i tu, do Żydówki z Nazaretu i do Żyda z Leżajska. Niewielu, dramatycznie niewielu, bo przecież Elimelech Weissblum to nie nasz święty. Polscy pielgrzymi wybierają żydowską dziewczynę z Galilei, do cadyka z Polski nie zaglądając. Żydzi analogicznie, na dziewczynę z Nazaretu nawet nie spojrzą. Pani z ośrodka kultury ma w nosie oboje, bo jej się gadać nie chce. Symetrystka.

Średnio raz w roku piszę, że w Leżajsku powinno powstać muzeum chasydów polskich i to nie dla tych kilku tysięcy przyjeżdżających tam Żydów ze świata. Ono powinno powstać dla Polaków, którzy stracili wrośnięty w naszą tradycję krajobraz. Już nie ma żydowskiego chłopca, któremu moja ciocia przynosiła do szkoły bułkę z szynką i któremu wyjadała żydowskie smakołyki, a jak się pokłócili, to wkurzona wepchnęła go do stawu. Nie ma kugla i cymesu, nie ma cudownych żywotów żydowskich świętych.

A propos, wiecie, że w czasie wojny Niemcy rzucili się w poszukiwaniu skarbów do przekopywania grobu leżajskiego cadyka, ale Elimelech tylko spojrzał z wyrzutem i pierzchli przerażeni? Że przywracał wzrok niewidomym i płodność kobietom, rozmawiał ze zwierzętami i przewidywał przyszłość? Że to ktoś jak święty Antoni i Andrzej Bobola jednocześnie? Zresztą, czy wszyscy święci nie są podobni?

Nowoczesne muzeum dostosowane również do percepcji gimbazy musi powstać nie tylko dlatego, że nie ma komu opowiadać takich historii, bo stworzone także po to Muzeum Polin wolało się skupić na wściekłej walce z pisizmem oraz odchyleniem kaczystowsko-nacjonalistycznym, a do rangi autorytetu urastał tam TW „John". Musi powstać, by – wybaczcie banał – przywrócić nam pamięć. Tylko w Polsce dziecko „z matki obcej", by nie powiedzieć żydowskiej, pisze „Litwo, ojczyzno moja", a każdy Polak ma łzy w oczach. Tylko u nas każdy przedszkolak uczył się polszczyzny na wierszach Brzechwy i Tuwima.

Tak, wiem, jak to zauważył Paweł Jędrzejewski z Forum Żydów Polskich, teraz dialog polsko-żydowski prowadzą w internetach wariaci stron obojga. Rwetes podnoszą przy tym taki, że myśli zebrać niepodobna, ale może jednak ktoś pójdzie po rozum do głowy? Stwórzmy razem to muzeum, co? Matka Boska Pocieszenia na pewno pomoże, a i Elimelech nie będzie obojętny. W końcu „każdemu dał, o co proszono, pod warunkiem wszak, że nie żądano zbyt wiele". 

Plus Minus
Ukraińskie służby okazały się tak skuteczne jak Mosad
Plus Minus
Popatrzmy jak ktoś gra. Poznajmy nową generację celebrytów
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Tomasz Terlikowski: Polski Kościół włączył „całą wstecz”. A słowa papieża są jasne
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Po co wydano miliony na Polaka w kosmosie? Bareja znowu miał rację