"Kręcę film o kobiecie, która w latach 50. dokonuje nielegalnych aborcji. Czy stać cię, żeby w takim filmie zagrać?" – to pytanie Mike Leigh zadał Imeldzie Staunton (rocznik 1956), aktorce, która całe niemal życie zawodowe związana była z teatrem, a w kinie grywała najwyżej epizody. Przyjęła propozycję. To był film nie o aborcji, lecz o wieloznaczności dobra. Staunton stworzyła przejmującą postać poczciwej gospodyni domowej pomagającej ubogim, zrozpaczonym kobietom "pozbyć się problemu", a potem zmuszonej do tego, by stawić czoła wyrokowi sądowemu i własnemu sumieniu. Dostała europejską nagrodę filmową Copa Volpi w Wenecji, brytyjską BAFT oraz nominacje do Oscara i Złotego Globu. "Może dzięki tym laurom dostanę następne role..." – mówiła w wywiadach. Dostała. W kinie artystycznym i masowym – ostatnio zachwyciła jako Dolores Umbridge w "Harrym Potterze i Zakonie Feniksa".
Filmowa kariera Judy Dench (rocznik 1934) wybuchła w połowie lat 90., gdy aktorka zagrała M w "GoldenEye". Potem wracała do tej bohaterki jeszcze siedmiokrotnie, ale dostała też natychmiast szansę stworzenia wielkich kreacji. W dwóch kolejnych filmach Johna Maddena zagrała dwie brytyjskie królowe – w "Pani Brown" Victorię (nominacja do Oscara), w "Zakochanym Szekspirze" Elżbietę (Oscar). W ostatnich ośmiu latach ta fenomenalna aktorka była nominowana do statuetki Amerykańskiej Akademii Filmowej sześciokrotnie. Poza wyżej wymienionymi trzeba przypomnieć jej piękne kreacje w "Czekoladzie", "Iris", "Pani Henderson", "Notatkach o skandalu".
Także w połowie lat 90. zachwyciła publiczność inna Angielka Brenda Blethyn (rocznik 1946). Aktorka o przeciętnej urodzie i posturze gospodyni domowej zagrała w "Sekretach i kłamstwach" Mike'a Leigha prostą kobietę z londyńskich przedmieść, która kryje tajemnicę przeszłości: jako 16-latka urodziła córkę Mulatkę i oddała ją do adopcji. Po latach to opuszczone kiedyś dziecko, dziś wspaniała młoda lekarka, odnajduje matkę i nagle staje się panaceum na jej samotność i nieudane życie. To była nagroda aktorska w Cannes, BAFTA, nominacja do Oscara i początek kariery. Aż trudno uwierzyć, ale od tamtego czasu, w ciągu dziesięciu lat, Blethyn wystąpiła w około 30 filmach telewizyjnych i kinowych. Za rolę u Marka Hermona ("O mały głos") zdobyła kolejną nominację do Oscara, ostatnio oglądaliśmy ją w "Dumie i uprzedzeniu" Joe Wrighta, wkrótce wejdzie na polskie ekrany "Pokuta" tego samego reżysera.
Wielką niespodzianką ostatniego sezonu stała się brawurowa rola Marianne Faithfull w filmie "Irina Palm" Sama Garbarskiego. Gwiazda rocka, która kiedyś pięknie śpiewała "As Tears Go by", zagrała tam prostą starszą kobietę, która zbierając pieniądze na operację chorego wnuka, zatrudnia się w seksklubie. "Wiedziałem, że Marianne da mojemu filmowi to, co potrafią ofiarować jedynie prawdziwi artyści: duszę, odwagę, prawdę" – powiedział Garbarski. A Faithfull przyznała, że odnalazła się przed kamerą i chce grać dalej.
Anglicy nie stawiają swoich starzejących się artystek na piedestale. Potrafią na nie spojrzeć z humorem i przymrużeniem oka. Tak jak Nigel Cole w "Dziewczynach z kalendarza". Helen Mirren, Julie Walters, Linda Basset, Annette Crosbie zamieniły się w starsze panie z kobiecej organizacji, które postanowiły pomóc miejscowemu szpitalowi i zarobić na kalendarzu. Tyle że zamiast zdjęć ziół i kwiatków są w nim akty podstarzałych członkiń szacownego Women's Institute.
Brytyjskie kino jest kinem dojrzałym. Nie mruga do młodej publiczności wypełniającej kina, potrafi obserwować życie, chętnie wchodzi z kamerą na ubogie przedmieścia i do przedsionków władzy. Nie odwraca się od nieszczęścia, brzydoty, starości. Frears, Leigh, Loach i inni zadają trudne pytania i patrzą na świat oczami dojrzałych bohaterów, którzy niejedno w życiu przeszli. Polskie kino dopiero szuka swojej drogi, budzi się z kilkuletniego letargu. Ale ciągle jest kinem zagubionym. Z jednej strony epatuje widza głupawymi komediami romantycznymi, z drugiej – filmami o miotaniu się młodych ludzi, którzy z wielkim trudem znajdują swoje miejsce w życiu albo wyjeżdżają z własnego kraju w poszukiwaniu pracy.