Komu korzeń narobił na głowę

Jak Polska długa i szeroka, wszędzie przetacza się debata o książce Jana Tomasza Grossa. Ten zaś, niczym prorok, miota oskarżenia, mnoży zarzuty, wzywa do rozliczeń. Co sądzę o poziomie jego twórczości historycznej - że nierzetelna, pełna uogólnień, złej woli i pogardy do polskości - już napisałem. Okazuje się jednak, że cała sprawa ma jeszcze jeden aspekt, nazwijmy go literackim.

Aktualizacja: 18.01.2008 19:35 Publikacja: 18.01.2008 19:31

Coraz więcej autorów mianowicie dostrzega w Grossie jeśli już nie wybitnego historyka, to wieszcza i poetę, kogoś, kto świadomie rozdrapuje rany, by przeprowadzić narodowy rachunek sumienia. Sam słyszałem – uwaga, to nie żarty – jak pewien poważny publicysta "Polityki" twierdził, że w osobie Grossa zmartwychwstał Stefan Żeromski i Maurycy Mochnacki razem wzięci. Sam autor "Strachu" uważa, że napisał dzieło na miarę "Archipelagu Gułag", mając siebie, jak widać, za drugiego Sołżenicyna. Piękne to porównania i świadczą tyleż o braku fałszywej skromności Grossa, co i o zmyśle rzeczywistości jego pochlebców.

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”