Czyli państwo polskie stworzyli nie wikingowie, tylko zdolni Piastowie stosujący brutalną siłę i umiejętnie wymieniający żony. W tych grach małżeńskich brała także udział Świętosława, córka Mieszka i Dobrawy.
Jej małżeństwa miały znaczny wpływ na życie polityczne krajów skandynawskich. Zaczęło się od Szwecji, za której króla Eryka Zwycięskiego Mieszko wydał córkę w roku 983. Wtedy właśnie Obodryci i inne zachodniosłowiańskie plemiona powstały przeciw Niemcom, a Szwedzi prowadzili wojny z Duńczykami. Mieszko w tym ogniu chciał upiec własną pieczeń. A że potrzebował wsparcia, zdecydował się wejść w alians z Erykiem szwedzkim przez oddanie mu córki. Wysłana do Uppsali urodziła tam Erykowi syna Olofa, późniejszego króla. Sagi islandzkie przerobiły potem Mieszkównę na lokalną szwedzką Sigrid Storradę, która miała ostry temperament. Wydaje się, że przynajmniej z tym temperamentem to prawda, bo Mieszkówna miała go po kim dziedziczyć – po Piastach, ale przede wszystkim po matce, czyli Przemyślidach, którzy byli raczej piekielnymi typami.
I jeden mąż jej nie wystarczył...
Świętosława długo nie wytrzymała w Uppsali, zostawiła Eryka i wyszła za jego wroga – Swena Widłobrodego, króla Danii, który właśnie pozbył się tatusia, sławnego wikinga Haralda Sinozębego. Ciężko raniony w walkach z synem, Harald dotarł do Wolina i tam zmarł. Ze Swenem Mieszkówna miała czworo dzieci. Jednym z nich był przyszły władca Anglii, Danii, Norwegii i części Szwedów Knut Wielki – jedna z najważniejszych osobistości pierwszych dziesięcioleci XI w. A jego matka musiała rzeczywiście mieć temperament zbyt silny, ponieważ gdy urodziła dzieci, Swen ją oddalił. Wróciła do Polski, do swojego brata Bolesława. Kiedy Knut zdobył władzę w Anglii, w 1014 r., natychmiast pojechał po matkę i zabrał ją z sobą. To jest zadziwiające posunięcie. Polska nie była na tyle potężna, żeby ta podróż miała na celu sprawy ściśle polityczne. Musiało chodzić o związek emocjonalny syna z matką. Taka czułość synowska wygląda trochę dziwnie u Knuta, który był okrutnikiem. Żeby spacyfikować angielską arystokrację, zebrał jej przedstawicieli i obciął im uszy i nosy. Szwedzcy i duńscy wnukowie, a potem prawnukowie Mieszka odcisnęli swoje piętno na historii Północy, a przez nią nawet na dalekiej Rusi.
No i jest teoria, że Polacy ochrzcili Szwedów.
Trwa dyskusja, kto tego dokonał. Miał to zrobić misjonarz z Anglii lub biskup niemiecki, były jeszcze inne hipotezy i do dzisiaj zgody nie ma. Według mnie decydującą rolę odegrało pośrednictwo Bolesława Chrobrego. Prośba o misję wyszła od króla Olofa, wspomnianego już wnuka Mieszka I i siostrzeńca Bolesława. Olof nie chciał przyjąć chrztu z rąk Duńczyków ani Niemców, bo szłaby za tym zależność polityczna. Z Polską nie było tego problemu. A chrzcił biskup, którego wysłał Bruno z Kwerfurtu, saksoński arystokrata, misjonarz i intelektualista rezydujący wtedy na dworze Chrobrego, w roku 1008. Ochrzczono króla, jego dwóch synów i z tysiąc osób. Królowej nie chrzczono, bo była nią wtedy Estrid, księżniczka obodrycka (czyli Słowianka), ochrzczona już wcześniej.