Jak Polacy pomogli ochrzcić Szwedów

Teza, że misja, która ochrzciła króla Olofa, przybyła z Polski, wywołała mieszane uczucia w Szwecji. Niektórzy badacze zaakceptowali ją, natomiast mocno zaatakowali ją historycy religii. Rozmowa z prof. Władysławem Duczką

Aktualizacja: 10.05.2008 14:01 Publikacja: 10.05.2008 00:44

Jak Polacy pomogli ochrzcić Szwedów

Foto: Rzeczpospolita

Red

Rz: Czy to wikingowie stworzyli państwo polskie?

Władysław Duczko:

Nie sądzę. Nic nie wskazuje, aby zaistniała sytuacja podobna do tej nad Dnieprem, gdzie inicjatywę powstania słowiańskiego Księstwa Kijowskiego podjęli Szwedzi. Może nie konkretnie wikingowie, czyli rozbójnicy, ale dynastia książęca ze Skandynawii. Nawet samo słowo Ruś nie jest słowiańskie, lecz szwedzko-fińskie. Organizację wczesnopaństwową, z której powstała Polska, stworzyła dynastia, którą później nazwano dynastią Piastów.

Na pewnej konferencji naukowej w Szwecji pokazano mapę podróży wikingów. Ich trasy biegły na zachodzie Europy do Hiszpanii i Afryki, na wschodzie Dnieprem do Morza Czarnego i przez środek kontynentu, czyli też przez Polskę. Nasi naukowcy oświadczyli jednak kategorycznie, że w Polsce nie było żadnych wikingów. Szwedzi zorientowali się, że dotknęli jakiegoś czułego punktu, i przygotowali szybko nową mapę: w miejscu ziem polskich była biała plama.

Co do strachu przed wikingami, to byłem uczestnikiem konferencji, na której Łotysze też zdecydowanie twierdzili, że na ich ziemiach nie było wikingów. Odpowiedziałem im, że nie mają być z czego dumni, bo to by świadczyło, że u nich nie było nic ciekawego.

Czyli obecność wikingów jest dowodem na atrakcyjność miejsca, do którego przybywali?

Owszem, bo Skandynawowie atakowali lub zasiedlali miejsca, które były bogate albo obiecywały dobre życie. Do głowy by im nie przyszło iść tam, gdzie nie mogli na to liczyć.

A zjawiali się na ziemiach dzisiejszej Polski?

Byli dobrze widoczni na Pomorzu. Osiedlali się tam głównie Duńczycy, ale też Szwedzi i mieszkańcy Gotlandii. Sadowili się wśród miejscowych społeczności słowiańskich, współdziałając z elitami plemiennymi. Czasami byli kupcami, czasami, jak w mieście Wolin, byli i kupcami, i najemnymi wojownikami.

Ale jakie były związki wikingów albo, jak pan woli Skandynawów, z państwem Mieszka I? Czy służyli w drużynie księcia?

Jest tylko jedno źródło pisane, które wspomina siłę militarną Mieszka I – raport Ibrahima ibn Jakuba, żydowskiego dyplomaty i kupca z muzułmańskiej Hiszpanii, który odwiedzał środkową Europę. Chyba nie dotarł do Polski, ale dużo o niej słyszał. Twierdził, że jednym z najrozleglejszych krajów tej części Europy jest właśnie państwo Mieszka mającego 3 tys. zbrojnych. Ani Ibrahim, ani inne źródła nie mówią, że drużyny Mieszka i jego syna składały się ze Skandynawów. Ci władcy mogli według potrzeb najmować zbrojne grupy z Północy i na pewno to robili. Są cmentarzyska w Wielkopolsce zawierające typowe uzbrojenie skandynawskie, są ślady pochówków kobiet skandynawskich. Nie jest ich jednak specjalnie dużo. Były to najwyraźniej małe grupy sprowadzone w jakichś specjalnych okolicznościach. Ale drużyny Mieszka i Bolesława tworzyli ludzie miejscowi. Obcy, tacy jak Skandynawowie, stanowili tylko część wojowników.

Czyli państwo polskie stworzyli nie wikingowie, tylko zdolni Piastowie stosujący brutalną siłę i umiejętnie wymieniający żony. W tych grach małżeńskich brała także udział Świętosława, córka Mieszka i Dobrawy.

Jej małżeństwa miały znaczny wpływ na życie polityczne krajów skandynawskich. Zaczęło się od Szwecji, za której króla Eryka Zwycięskiego Mieszko wydał córkę w roku 983. Wtedy właśnie Obodryci i inne zachodniosłowiańskie plemiona powstały przeciw Niemcom, a Szwedzi prowadzili wojny z Duńczykami. Mieszko w tym ogniu chciał upiec własną pieczeń. A że potrzebował wsparcia, zdecydował się wejść w alians z Erykiem szwedzkim przez oddanie mu córki. Wysłana do Uppsali urodziła tam Erykowi syna Olofa, późniejszego króla. Sagi islandzkie przerobiły potem Mieszkównę na lokalną szwedzką Sigrid Storradę, która miała ostry temperament. Wydaje się, że przynajmniej z tym temperamentem to prawda, bo Mieszkówna miała go po kim dziedziczyć – po Piastach, ale przede wszystkim po matce, czyli Przemyślidach, którzy byli raczej piekielnymi typami.

I jeden mąż jej nie wystarczył...

Świętosława długo nie wytrzymała w Uppsali, zostawiła Eryka i wyszła za jego wroga – Swena Widłobrodego, króla Danii, który właśnie pozbył się tatusia, sławnego wikinga Haralda Sinozębego. Ciężko raniony w walkach z synem, Harald dotarł do Wolina i tam zmarł. Ze Swenem Mieszkówna miała czworo dzieci. Jednym z nich był przyszły władca Anglii, Danii, Norwegii i części Szwedów Knut Wielki – jedna z najważniejszych osobistości pierwszych dziesięcioleci XI w. A jego matka musiała rzeczywiście mieć temperament zbyt silny, ponieważ gdy urodziła dzieci, Swen ją oddalił. Wróciła do Polski, do swojego brata Bolesława. Kiedy Knut zdobył władzę w Anglii, w 1014 r., natychmiast pojechał po matkę i zabrał ją z sobą. To jest zadziwiające posunięcie. Polska nie była na tyle potężna, żeby ta podróż miała na celu sprawy ściśle polityczne. Musiało chodzić o związek emocjonalny syna z matką. Taka czułość synowska wygląda trochę dziwnie u Knuta, który był okrutnikiem. Żeby spacyfikować angielską arystokrację, zebrał jej przedstawicieli i obciął im uszy i nosy. Szwedzcy i duńscy wnukowie, a potem prawnukowie Mieszka odcisnęli swoje piętno na historii Północy, a przez nią nawet na dalekiej Rusi.

No i jest teoria, że Polacy ochrzcili Szwedów.

Trwa dyskusja, kto tego dokonał. Miał to zrobić misjonarz z Anglii lub biskup niemiecki, były jeszcze inne hipotezy i do dzisiaj zgody nie ma. Według mnie decydującą rolę odegrało pośrednictwo Bolesława Chrobrego. Prośba o misję wyszła od króla Olofa, wspomnianego już wnuka Mieszka I i siostrzeńca Bolesława. Olof nie chciał przyjąć chrztu z rąk Duńczyków ani Niemców, bo szłaby za tym zależność polityczna. Z Polską nie było tego problemu. A chrzcił biskup, którego wysłał Bruno z Kwerfurtu, saksoński arystokrata, misjonarz i intelektualista rezydujący wtedy na dworze Chrobrego, w roku 1008. Ochrzczono króla, jego dwóch synów i z tysiąc osób. Królowej nie chrzczono, bo była nią wtedy Estrid, księżniczka obodrycka (czyli Słowianka), ochrzczona już wcześniej.

Teza, że misja, która ochrzciła króla Olofa, przybyła z Polski, wywołała mieszane uczucia w Szwecji. Niektórzy badacze zaakceptowali ją, natomiast mocno zaatakowali ją historycy religii. Przy tej okazji użyto tak fatalnych argumentów, że nie można ich krytyki brać poważnie. W 1912 r. powstała praca proboszcza katedry w Uppsali, który prezentował typowe wówczas podejście, że Słowianie są podludźmi, a więc w ogóle nie można utrzymywać, że córka Mieszka I była królową szwedzką i matką Olofa. No i oczywiście nie ma mowy, żeby ten brutalny i okrutny Bolesław Chrobry miał cokolwiek do czynienia z wysłaniem misji do Szwecji. I te argumenty z początku XX wieku, naznaczone rasistowską ideologią owych czasów, są teraz przywoływane! Nie chodzi tu, jak mi się wydaje, o złą wolę, ale raczej o to, że szwedzcy historycy nie znają wczesnej polskiej historii i dlatego nie mogą zrozumieć, jak bliskie związki istniały między Polską a Szwecją we wczesnym średniowieczu.

Władysław Duczko (1946) studiował archeologię w Warszawie i Uppsali. Profesor Akademii Humanistycznej w Pułtusku i docent na uniwersytecie uppsalskim. Za książkę „Ruś wikingów” otrzymał w roku 2007 nagrody „Przeglądu Wschodniego” i KLIO

Rz: Czy to wikingowie stworzyli państwo polskie?

Władysław Duczko:

Pozostało 99% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy