Według żydowskiej tradycji tylko szalony człowiek może być prorokiem. Nauczyliśmy się już, że być prorokiem politycznym to bardzo niebezpieczna sprawa. Kto rok temu mógł sobie wyobrazić kryzys gospodarczy na świecie? Kto mógł sobie wyobrazić, że w USA prezydentem wybrany zostanie Afroamerykanin? Kto mógł sobie wyobrazić, że cena czarnego złota tak bardzo spadnie? Nikt. Dlatego każda próba przewidywania przyszłości musi być bardzo ostrożna. Wiadomo jednak, że rok 2009 – z każdego punktu widzenia – zaczyna się o wiele gorzej niż 2008. Jaki wpływ będzie miała ta nowa rzeczywistość na stabilność systemów demokratycznych państw?
[srodtytul]Skutki kryzysu[/srodtytul]
Patrząc w bliską przyszłość, sytuacja wygląda niedobrze. Według wszelkich specjalistów wyjście z kryzysu ekonomicznego będzie trwało długo. Dlatego rok 2009 będzie związany z reformami ekonomicznymi. To będzie rok wycofania się – ideologicznie i w praktyce – z nieograniczonego kapitalizmu. Nastąpi praktyczny powrót do liberalnego socjalizmu lub do jakiegoś innego systemu. Wzmocni się siła państwa. To właśnie państwa z powrotem odzyskają tę siłę, którą straciły w wyniku istnienia wolnego rynku. Nastąpi powrót do etatyzmu, w którym państwo i parlamenty będą miały więcej władzy do przeprowadzania inicjatyw gospodarczych i kontroli. Ponieważ państwo dało, pożyczyło i dalej daje pieniądze z budżetu wszelkim instytutom i bankom, które zbankrutowały lub są bliskie bankructwa, to będzie używać tej siły, by sprawować większą kontrolę niż dotychczas. Ale w żadnym razie nie będzie to oznaczało powrotu do systemu niedemokratycznego.
W 2009 r. najpewniej będą też problemy z bezrobociem, głównie w Europie Środkowej, do której – z krajów Europy Zachodniej – wrócą setki tysięcy, a może miliony tymczasowych imigrantow zarobkowych. Polska jest jednym z krajów, które mogą tego doświadczyć.
[srodtytul]Wojna między cywilizacjami trwa[/srodtytul]