Moim zdaniem wszystkie teorie, które przekonują, że Rosja chce w ten sposób zwiększyć swoje wpływy w regionie, są całkowicie pozbawione sensu. Wystarczy uświadomić sobie, że z powodu kolejnych gazowych kryzysów Rosja tak naprawdę traci swoje wpływy na Ukrainie. Z każdego z nich wychodzi osłabiona. Błędna ocena wynika z tego, że wszyscy próbują widzieć w działaniach Putina politykę, a jej tam po prostu nie ma. Putin to klasyczny biznesmen. Ci europejscy liderzy, którzy to rozumieli, mogli doskonale nim sterować, odpowiednio go motywując. Mistrzami byli Gerhard Schröder i Silvio Berlusconi. A ci, którzy próbują z nim rozmawiać jak z politykiem, nic nie zyskują.
[b]Dzisiaj jednak nawet najwięksi przyjaciele Moskwy – Niemcy i Włosi –odczuwają skutki gazowego sporu. Czy Rosja nie strzela sobie w stopę?[/b]
To się dzieje za każdym razem, a obecnie w wyjątkowo dużej skali. Wniosek jest zawsze ten sam: nie należy mieć nic wspólnego z Gazpromem. Po każdej gazowej wojnie pojawia się kwestia zmniejszenia zużycia gazu oraz przejścia na nowe technologie, a także dywersyfikacji. Czyli w przypadku Europy – budowy gazociągu Nabucco omijającego Rosję. Moskwa, myśląc w kategoriach biznesowych, zdaje się nie uświadamiać sobie długofalowych politycznych konsekwencji swoich działań. Za każdym razem jej reputacja jako partnera bardzo się pogarsza.
[b]Pańska teza, że Rosji nie chodzi o polityczny wpływ na Kijów, nie jest zbyt przekonująca.[/b]
Oczywiście, w interesie Moskwy jest utrzymanie Ukrainy w swojej strefie wpływów. Gdybym ja był prezydentem, zrobiłbym wszystko co możliwe, by osiągnąć ten cel. Ale z całą pewnością pod żadnym pozorem nie prowadziłbym z nią gazowych wojen. Trzeba jednak odróżnić interesy Rosji od interesów ekipy Putina. Oni nie myślą o polityce. W ciągu ośmiu lat rządów Putina wpływ Rosji na Ukrainę gwałtownie zmalał – w 2000 roku Rosja była dla Ukrainy o wiele bardziej istotnym czynnikiem politycznym niż dzisiaj. I Borys Jelcyn, którego wszyscy dziś uważają za słabego prezydenta, był mądrzejszy od Putina właśnie jako polityk. Jelcyn mawiał, że budzi się co rano i myśli o tym, co by zrobić dobrego dla Ukrainy. Oczywiście kłamał, ale mówił jak najbardziej odpowiednie słowa, dokładnie takie, jakie były potrzebne, żeby utrzymywać Ukrainę w orbicie rosyjskich wpływów. To za Putina Ukraina zaczęła się od Moskwy oddalać. On zniechęcił nawet tę część ukraińskich elit, które tradycyjnie są uważane za prorosyjskie, jak Partia Regionów.
[b]Myśli pan, że Kreml będzie jednak rozgrywać wewnętrzne konflikty na Ukrainie, szukać sojuszników? Postawi na któregoś z polityków?[/b]