Zapiski o skandalu

Głos domagający się nowego ładu, pytający o legitymizację władzy brzmi coraz silniej. 30-latkowie patrzą na „Solidarność” i stan wojenny jako na historię. I są w stanie bez żalu porzucać liryczne jej uproszczenia, którymi częstują nas prominenci

Publikacja: 30.01.2009 18:30

Zapiski o skandalu

Foto: Rzeczpospolita, Mirosław Owczarek MO Mirosław Owczarek

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/01/30/system-09-zapiski-o-skandalu/" "target=_blank]blog.rp.pl[/link]

System 09 to skandal. Poznawczy, historyczny, moralny. System 09 – nowy System społeczno-polityczny, nowy polski ład to skandal.

Jak opisać ten dziwny System, który się wyłonił i trwa 20 lat po Okrągłym Stole, prawie 30 lat po wielkiej rewolucji „Solidarności”? Kto jest zwycięzcą, kto pokonanym? Jaki był sens walki z komunizmem? Jaką naukę przynosi historia? Jakie świadectwo wystawia uczestnikom wielkiego dziejowego spektaklu? Czego wymaga od młodych, którzy przyszli na gotowe?

[srodtytul]Liryczna historia[/srodtytul]

Pierwszym uczuciem jest zdumienie. Zdumienie, że wbici w rocznicowe ramy wciąż gotowi jesteśmy używać języka absolutnie nieprzystającego do sytuacji. Wciąż z powagą mówimy o aktorach symbolicznego spektaklu, który się rozgrywał na oczach milionów telewidzów, wciąż jesteśmy gotowi dociekać, co się działo za kulisami rozmów Okrągłego Stołu, na co się umawiano w Magdalence, nie chcąc przyznać, że dziejowy proces toczył się ponad głowami największych nawet krajowych aktorów tamtych wydarzeń i że System wyłaniał się obok, pomimo, niezależnie od ich gorących odezw, artykułów, apeli do społeczeństwa, edytoriali.

Chociaż wiemy, jak fałszywa jest liryczna historia Polski, w której bohaterska „Solidarność”, rozwaliwszy komunę, dyktuje własne warunki nowej rzeczywistości, to przecież w imię sentymentu, jakiegoś intelektualnego lenistwa nie chcemy przyjąć do wiadomości, jak było naprawdę.

Rola służb specjalnych? Rola tajnej policji – to wszystko jawi się nam jako element politycznego sporu, a nie obiektywne prawo, które – co pokazuje profesor Maria Łoś z Uniwersytetu w Ottawie – czyni z tajnej policji naturalnego pośrednika w pokojowych (i nie tylko) rewolucjach. Prawo, które z tajnych służb czyni gwaranta społecznego ładu. Cóż z tego, że skróty KGB czy SB budzą dreszcz przerażenia i sprzeciwu, skoro właśnie przez te firmy pisana jest duża część dziejów.

Zwolennicy lirycznej historii polskich przemian, choć umieszczają generała Kiszczaka wśród architektów nowego ładu, to już jako politycznie niepoprawne traktują zdanie, że to tajne służby stały za porozumieniami Okrągłego Stołu. Jakby faktycznie pan Czesław był dżentelmenem w dobrze skrojonym garniturze, niemającym nic wspólnego z aparatem przemocy, którym kierował przez lata, jakby to nie jego ludzie mordowali górników z kopalni Wujek, księży i opozycjonistów, prześladowali niezależnie myślących, szantażowali, upokarzali, bili. Jakby Kiszczak przed Okrągłym Stołem odciął się od aparatu przemocy i stał demokratą, podejmując dialog z opozycją wbrew policji i służbom.

A determinizm, a rola zbuntowanych jednostek? Pewnej pokory powinna nas nauczyć historia porównawcza. Gdy przecież spojrzymy na dzieje naszych sąsiadów, na dzieje regionu, całej Europy Środkowo-Wschodniej wyłaniającej się, wydobywającej z sowieckiej opresji i komunistycznego Systemu, zobaczymy, że rezultat całego procesu jest w gruncie rzeczy podobny.

Z zachowaniem specyfiki lokalnej, rzecz jasna, okaże się, że proces transformacji ma zupełnie inne wyznaczniki, niż chcieliby przyznać dawni bohaterowie „Solidarności” i PZPR. Którzy negocjowali, ustalali punkt po punkcie, spierali się i dochodzili do kompromisu.Wszyscy byliśmy uczestnikami pasjonującej przygody z historią, w której jednak – od pewnego czasu – nie było miejsca dla naszych ról. Bo mechanizm działał bez względu na nasze zachowania.

[srodtytul]Przemiana bez aktorów[/srodtytul]

Co bowiem się zdarzyło w latach 1980 – 2009? Otóż mieliśmy do czynienia z potężną rewolucją społeczną i ustrojową, rewolucją „Solidarności”, która choć stłumiona, zaowocowała fundamentalnymi zmianami ustrojowymi. Tylko że tak jak się dzieje w przypadku każdej rewolucji, jej wynikiem było coś, o czym się nie śniło jej twórcom, coś, o czym wcale nie marzyli, coś, do czego nie dążyli.

I skorzystał na owym rewolucyjnym zrywie wcale nie ten, kto rewolucji, zmianie poświęcił najwięcej. Rewolucja „Solidarności”, jak każda, została skradziona. Zyskał na niej nie ten najbardziej ofiarny, lecz ten, kto był po prostu najlepiej przygotowany na nowe czasy! Najlepiej wyedukowany do nowego ładu, najlepiej ulokowany w społecznej strukturze, najbardziej sprawny i elastyczny.

Stąd zjawisko społecznego sieroctwa (o którym tak kapitalnie opowiada profesor Bronisław Misztal z The Catholic University of America). System nie okazał wdzięczności tym, którzy rewolucji poświęcili najwięcej. Ci należeli do dawnych czasów i nie skorzystali z nowego otwarcia.

Stąd tłumy rozgoryczonych, rozczarowanych, wciąż rozgrywających przegrane batalie, wciąż zatopionych w alternatywnych wersjach dziejów. Co by było gdyby… a tu oszukali, znów wykorzystali... I owszem, gdyby przykładać do historii miarę sprawiedliwości dziejowej, to przecież nietrudno dostrzec, jak okrutną panią bywa. Jak bezwzględną, niesłuszną, zwyczajnie niemoralną. Złość Anny Walentynowicz, outsiderstwo Joanny i Andrzeja Gwiazdów, ale też kompletne zagubienie w nowych czasach Jacka Kuronia, który oparami swojej zupy chciał okadzić i przykryć wielki szwindel, jaki i jemu wyrządzono, wreszcie skazanie Adama Michnika już nie na więzienie, tylko na rzecz o wiele gorszą: na odgrywanie idiotycznej roli obrońcy oprawców z SB i ich sług – wszystko to przecież rezultat olbrzymiej przemiany, która dla badaczy wielkich procesów historycznych jest czymś oczywistym.

Oto dokonuje się wielka transformacja ustrojowa, która absolutnie nie podlega kontroli jej społecznych aktorów, lecz jest wynikiem prawideł większych. Oto do władzy, realnej władzy, dochodzą nowi ludzie posiadający kompetencje, o jakich nie śnili reprezentanci zbuntowanego ludu czy partyjni dysydenci.

[srodtytul]Każdy wstrząs da się oswoić[/srodtytul]

System 09 to skandal. Na przekór wszystkiemu, własnym emocjom trzeba jednak przyglądać mu się beznamiętnie i starać opisać to, na czym się zasadza. Przyjrzeć największym (pozornie?) antysystemowym zdarzeniom, a więc na przykład kwietniowym dniom roku 2005, gdy na chwilę idealnie działający mechanizm produkcji – konsumpcji przystanął. Zmarł nasz Ojciec. Na chwilę zatrzymał się czas.

Jak System poradził sobie ze śmiercią przewodnika duchowego, posłańca innej Dobrej Nowiny, niepochodzącej z giełdy? Czy elektroniczne media – telefony komórkowe, komunikatory internetowe, telewizje komercyjne, publiczne, powszechne i informacyjne, radia i prasa skapitulowały w obliczu Wydarzenia, czy też przeciwnie, wchłonęły je, zagospodarowały, opakowały i sprzedały jako własny produkt?... co się stało wtedy, gdy czas stanął na chwilę?

Czy duch odniósł zwycięstwo nad mediami czy przeciwnie – to media, umiejętnie definiując naszą żałobę i uczucia, po raz kolejny pokazały słuszność mcluhanowskiej zasady „the medium is the message”. Celebrytki i celebryci, zgrane dziennikarskie twarze i wszystkożerni omnipotentni komentatorzy i „autorytety”, włączając się w lament po śmierci Jana Pawła II, czyż nie pokazywali, że System jest w stanie strawić wszystko, jest w stanie opakować i sprzedać najmocniejsze wstrząsy…

Czyż wielkie żałobne akcje esemesowe wspierane przez media, nawiązujące do popularnych happeningów zwanych flash mobami, nie były po prostu pokazem siły nowego Systemu, nie pokazywały, że nowy język, nowa ekspresja jest w stanie poradzić sobie z rzeczami tak przejmującymi jak śmierć Przewodnika?

A cóż się dzieje z naszym duchem, gdy powtarzamy automotywacyjne formułki, gdy uznajemy władzę korporacji i dyktat tabelek wydajności, efektywności, sprawności… czy dając z siebie jak najwięcej na zebraniach, na odprawach, na korporacyjnych meetingach, jesteśmy na drodze zbawienia czy też przeciwnie – jedziemy ku potępieniu…?

Cóż czujemy, gdy w kościele padają znane od lat słowa o tym, że nie można służyć Bogu i mamonie? Słowa, które za komuny były dla większości teoretyczną wskazówką z innej cywilizacji, z innego świata, a dzisiaj odnoszą się wyraźnie do tu i teraz. I pokazują, że być może religii nie da się opakować… Że kanał Religia.tv samą swoją nazwą powinien budzić sprzeciw.

Czy Kościół jest znakiem sprzeciwu? Czy może wspiera System, umiejętnie się do niego dostosowując…

[srodtytul]Prosty bunt nie pomoże[/srodtytul]

System 09 to skandal. Ale też język, jakim można się porozumieć w jego obrębie, to język skandalu, język wykroczenia, język wykluczenia. Jak się przebić do agory, do sfery publicznej? Czyż nie przez użycie języka mniejszości, przez przedstawienie samego siebie jako reprezentanta mniejszości?

W ten sposób zyskuje się naturalny posłuch w społeczeństwie liberalnym, a w odbiorcach buduje się poczucie winy i zobowiązania. Czyż to nie język wykluczonych jest najbardziej skutecznym językiem komunikacji w Systemie 09?

Aby się nim posługiwać, wcale nie trzeba być od razu jakimś dewiantem czy dziwakiem, można być zwykłym dezerterem z mainstreamu, zwyczajną matką. Zwyczajnym chrześcijaninem.

Wyższość dyskursu mniejszościowego zrozumieli już dawno radykalni katolicy, którzy na portalu Fronda.pl tę strategię uczynili orężem w walce o zmianę oblicza tego świata. Tę strategię zrozumiały i przyjęły matki walczące o swoje prawa do cywilizowanych warunków opieki nad dziećmi.

System 09 to skandal.

Skandal związany z indolencją władzy politycznej, która nie jest w stanie sobie poradzić z największymi problemami społecznymi i mimo że sarka na Brukselę, opowiadając o własnej samodzielności, to przecież kapituluje przed nią. A Bruksela, choć zżarta urzędniczym rakiem, przecież staje się wybawieniem dla tradycjonalistycznych, anachronicznych wykluczonych, w imię których protestowano przeciw akcesji.

To ona, ujmując niedowład rolnictwa w tabelki, wytyczne, formularze, de facto reformuje wieś. Reformuje dwuznacznie, bo przecież twór, jaki się wyłoni na polskiej prowincji za lat kilkanaście, nie będzie w niczym przypominał dzisiejszego obrazu. Ale: daje pieniądze, wspomaga inicjatywy, wymusza reformy. Tylko Bruksela ma pomysł na polską wieś. I ci, dla których wieś, ostoja tradycji i zachowawczości, zdawała się idealnym sojusznikiem w walce przeciw Unii Europejskiej, nagle przegrywają walkę właśnie na tym polu…

System 09 to skandal.

To bardzo chytry konstrukt, który nawet przeciwników jest w stanie uczynić swoimi sługami. I oto buntownicy spod znaku NGO, którzy angażują się w pozarządowe działania służące wspieraniu tych, których System krzywdzi, nagle budzą się oniemiali, zdając sobie sprawę z faktu, że ich wieloletni bunt stanowił zwyczajne jego wsparcie, zagospodarowując tereny, którymi państwo nie chciało się zajmować za pomocą oficjalnych instytucji. Opowieść Agnieszki Graff o działaniach ruchów feministycznych w Polsce kończy się gorzką konstatacją, że funkcjonowanie poza sferą polityczną było de facto oddaniem pola Systemowi i zawieszeniem nadziei na zmianę.

System 09 to skandal.

Bo z jego niedowładów, niedoskonałości, uciążliwości można się wykupić. Można kupić sobie opiekę zdrowotną, można kupić sobie edukację. Można za pieniądze uciec od wspólnego znoszenia trudów i niedogodności transformacji. I przecież tak czynią nie tylko najbogatsi, ale też klasa polityczna, która powinna mieć na względzie dobro wspólne. Ale jak ma dbać o to dobro, skoro sama wykupuje się ze wspólnoty?

[srodtytul]W sieci pieniądza i policji[/srodtytul]

Przyjrzyjmy się Systemowi, zapominając na chwilę o publicystycznych ujęciach związanych z rocznicą Okrągłego Stołu. Zobaczmy, jak działa, gdzie są jego realne elity, jakie pole manewru. Zobaczmy, jakie ścieżki awansu definiuje, gdzie się znajduje jego centrum decyzyjne, co jest regulatorem jego władzy.

Porozmawiajmy o pieniądzu. O jego sile. O zdradzie w jego imię czynionej. Pomyślmy nie o zjawisku kolaboracji z czasów stanu wojennego, gdy aktorzy łamali bojkot, ale o tym, jak pieniądz krok po kroku kolonizował poszczególne, zdawałoby się misyjne, zawody. Jak aktorzy odpadali jeden po drugim i a to skręcali jakąś reklamówkę, a to brali chałturę w mdłym serialiku. Jak artyści i naukowcy abdykowali ze swej roli i przeliczali na gotówkę własny czas i talent. Jak się godzili na wymyślony przez urzędników instrument grantów i stypendiów, które definiowały ich pola zainteresowań i aktywności.

Pomyślmy o skandalu, jakim są źródła utrzymania lekarzy i nauczycieli, którym de facto zależy na utrzymywaniu niedowładu państwowych placówek, by rozwijać prywatne świadczenia.

Wejdźmy do dowolnego gabinetu lekarskiego. Wygląda jak przestrzeń reklamowa różnych firm, które chcą zarobić na naszych chorobach. Tu breloczek, tam notesik, kitelek fundowany przez fabrykanta lekarstw, łyżeczka, szpatułka z logo farmaceutycznego koncernu. I skąd ma się brać zaufanie, że ordynowane przez lekarza leki są najlepsze? Skąd mam pewność, że to nie zabawny długopis jest przyczyną, że będę faszerował swój organizm tą, a nie inną chemiczną miksturą.

System 09 to skandal.

I jak wygląda owego Systemu wspomaganie? Czy zdajemy sobie sprawę z inwigilacji, jakiej podlegamy? Czasami wyłania się ona jak w trakcie magnetyzującej konferencji prokuratora Jerzego Engelkinga, by pokazać, że możemy być namierzeni. Ale przecież – myślimy często – to nas nie dotyczy. I jesteśmy skłonni w imię bezpieczeństwa, w imię korzyści merkantylnych zrezygnować z anonimowości, zrezygnować z prywatności, z ochrony danych.

Inwigilację Internetu i telefonów zostawiamy na razie pisarzom science fiction. Ale co odpowiedzieć ludziom, którzy na co dzień są namierzani przez policję? Anarchistom, lewakom, prawicowcom, ekstremistom, radykalnym krytykom Systemu? Że niby ich ekstrawagancja pozwala naszym zdaniem na stosowanie wobec nich pozakonstytucyjnych metod? I że w zasadzie my, milcząca większość, zgadzamy się na to, by wrogów Systemu poddawać policyjnej kontroli? A więc?

Przecież policja od początku stała na straży nowego ładu. Od sondażowych rozmów w pokojach przesłuchań i lokalach kontaktowych, przez selekcję opozycji, jej podział, przez Okrągły Stół. Od tłumienia zbyt radykalnych demonstracji ulicznych po osłonę brutalnej prywatyzacji. I tak aż do czasów współczesnych. Przecieki do prasy, nieszczelność śledztw, nękanie inaczej myślących – to wszystko zapewnia trwanie Systemowi, ale też ogranicza nasze pole widzenia i postrzegania świata.

[srodtytul]Nowa utopia wspólnoty[/srodtytul]

System 09 to skandal. Niewywrotny? Ale przecież nie ze względu na przyzwolenie społeczne. Tylko mnóstwo niewidzialnych nici. Gdy beneficjenci Okrągłego Stołu zebrani na sejmowym posiedzeniu podejmują przez aklamację uchwałę czczącą Okrągły Stół, to przecież jest w tym coś niestosownego. Nadzielili sobie fundusze, podzielili władzą i wielbią ten akt…

Owszem, jej książęta, mistrzowie naszej zbiorowej wyobraźni, kreatorzy reklam i bankierzy łudzą się, że to tylko kryzys, że to tylko przejściowe kłopoty, ale przecież głos domagający się nowego ładu, pytający o legitymizację władzy brzmi coraz silniej. I jest coraz bardziej atrakcyjny. W warszawskim lofcie na Pradze, gdzie na nasze zaproszenie dyskutowali 30-letni socjologowie i liderzy opinii, reprezentujący bardzo różne środowiska od „Obywatela” przez „Krytykę Polityczną” po „Frondę” i „44”, ton kontestacji obecnego stanu przeważał nad afirmacją.

Przede wszystkim odrzucano narrację, która towarzyszy opowieści o historii najnowszej. Może dlatego, że dzisiejsi 30-latkowie patrzą na „Solidarność” i stan wojenny jako na historię. I są w stanie bez żalu porzucać liryczne jej uproszczenia, którymi częstują nas prominenci. Ale też są w stanie bez popadania w drobiazgowe rozważania o tym, jak było naprawdę, konstruować mit. Mit będący przesłaniem wielkiej rewolucji społecznej, jaka miała miejsce w Polsce na początku lat 80. Wołanie o podmiotowość społeczeństwa, o nową utopię wspólnoty, gdzie jedni drugich ciężary będą nosić, wołanie o nową wizję zaangażowania to głos młodego pokolenia patrzącego na Sierpień i Okrągły Stół, na naszą najnowszą historię i współczesność. Patrzącego na System 09.

[ramka]„System 09” to tytuł pięcioodcinkowego filmu dokumentalnego, w którym Wojciech Klata, znany z ról w filmach Krzysztofa Kieślowskiego („Dekalog 1”), Macieja Dejczera („300 mil do nieba”), Andrzeja Wajdy („Korczak”), Olafa Lubaszenki („Chłopaki nie płaczą”), absolwent Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, stara się odnaleźć odpowiedź na pytanie, czym jest Polska 20 lat po Okrągłym Stole. Film przynosi dziesiątki świadectw i wypowiedzi często marginalizowanych uczestników historycznych procesów, a także słabo nagłośnionych przez media naukowców rzucających nowe światło na wielką przemianę, jaka miała miejsce w Polsce i Europie w ostatnich latach.

Scenariusz i reżyseria: Andrzej Horubała i Wojciech Klata. Produkcja: Rewolta na zlecenie Telewizji Polskiej SA

Pierwszy odcinek pod tytułem „Bez święta” TVP 2 wyemituje w czwartek, 5 lutego, o godzinie 21.40. [/ramka]

[i]W najbliższym „Plusie Minusie” w cyklu „System 09” opublikujemy tekst Michała Łuczewskiego „Zabiliśmy Mesjasza”[/i]

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/01/30/system-09-zapiski-o-skandalu/" "target=_blank]blog.rp.pl[/link]

System 09 to skandal. Poznawczy, historyczny, moralny. System 09 – nowy System społeczno-polityczny, nowy polski ład to skandal.

Pozostało 99% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy