Jamajscy dziennikarze zarzekają się, że naprawdę tak było. Właśnie tego niedzielnego dnia, w tej samej minucie, w której na Stadionie Olimpijskim w Berlinie sprinter zwany Błyskawicą przebiegł 100 metrów w kosmicznym czasie 9,58 s, zagrzmiało i deszcz runął na usychającą ziemię w Sherwood Content. W sercu Niemiec Usain Bolt szalał z radości za metą, w stołecznym Kingston kibice na jego cześć tańczyli na ulicach, a uboga wioska, która wydała na świat rekordzistę, wreszcie doczekała się wody.
Może ta opowieść jest prawdziwa, może nie. W każdym razie nie wydaje się ani bardziej, ani mniej prawdopodobna od tych wszystkich bajek, które pozostawią po sobie kończące się właśnie mistrzostwa w Berlinie. Zwłaszcza od innych bajek o Bolcie, młodym królu sportu, który opowiada, że podstawa jego diety to kurczaki z McDonalda, i nawet mu przy tym nie drgnie powieka. O biegaczu, który w ciągu roku poprawił rekord świata na 100 i 200 m o 11 setnych sekundy, a kiedyś zabierało to sprinterom ćwierć wieku. O szczupłym, blisko dwumetrowym chłopaku, któremu w niedawnych czasach poradziliby, żeby nie blokował bieżni i zajął się czymś innym, bo z taką sylwetką kariery nie zrobi. Wtedy obowiązywała moda na niewysokich, za to szerokich w ramionach. Teraz się okazuje, że to był błąd.
[srodtytul]Plaża nad Szprewą[/srodtytul]
Półtora roku temu Bolta ledwie kojarzyli kibice lekkiej atletyki. Dziś nawet gospodynie domowe wiedzą, że to ten wyższy o głowę od innych, w żółto-zielonym stroju, który na bieżni zachowuje się jak dziecko z ADHD, a zwycięstwa świętuje, wyciągając rękę w górę w geście błyskawicy. I ucieka wszystkim. Również naukowcom, którzy sobie wyliczyli, że człowiek nie może się poprawiać w sprincie tak szybko.
Dokładnie rok po trzech złotych medalach i trzech rekordach świata z igrzysk w Pekinie Usain przyjechał do Berlina i rozgrywa tu swoje mistrzostwa, na innych prawach fizyki niż obowiązujące wszystkich. Wygrywa, choć w wielu biegach włącza hamowanie daleko przed metą. Podobno po kwietniowym wypadku, gdy rozbił swoje BMW i zranił nogę, musiał przerwać na jakiś czas treningi. Tym większe jest dziś zakłopotanie jego rywali.