Oby do drugiej kadencji

- Od listopada ubiegłego roku, jeszcze zanim giełdy opanowała panika, Ministerstwo Finansów uważnie monitorowało to, co działo się na światowych rynkach, przewidywało kryzys – tyle że jego skala była niewiadomą - mówi Jarosław Gowin, poseł PO

Aktualizacja: 12.09.2009 20:50 Publikacja: 12.09.2009 15:00

Oby do drugiej kadencji

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

[b]Rz: Jak pan, konserwatysta, czuje się w partii, która ciągle zmienia swoje oblicze ideowe albo je wręcz zatraca?[/b]

Nie mam wrażenia, by Platforma ciągle zmieniała oblicze. Od początku była ugrupowaniem o wrażliwości liberalnej w sprawach gospodarczych i umiarkowanie konserwatywnym w sprawach obyczajowych. Oczywiście jak każda szeroka, nowoczesna partia Platforma ma rozmaite nurty, wyrażające różne rodzaje wrażliwości. Ale ten wewnętrzny pluralizm jest naszą siłą.

[wyimek]Ten moment, kiedy mogliśmy odsuwać ważne decyzje, trwał może pół roku[/wyimek]

[b]A ja odbieram Platformę jako ugrupowanie całkowicie bezideowe, po prostu partię władzy. Spójrzmy na zachowanie lidera. Wyznaczony został pan do przygotowania projektu w bardzo wrażliwej sprawie. Media nie wpadły w zachwyt, wtedy Donald Tusk zlecił przygotowanie projektu o zupełnie innym zabarwieniu ideowym. Jednego dnia mówi, że trzeba kastrować pedofilów, co jest wypowiedzią silnie nacechowaną ideologicznie, a kilka dni później, że trzeba porozmawiać o eutanazji, co jest taką silną deklaracją, tyle że idącą w drugą stronę.[/b]

Jestem ostatnią osobą, która się może skarżyć na bezideowość Platformy w sytuacji, gdy pozwolono mi prowadzić jeden z najśmielszych światopoglądowo projektów od 20 lat. Przez te dwie dekady wszystkie kolejne ekipy bały się ruszyć problematyki bioetycznej ze względu na kontrowersyjną społecznie kwestię zapłodnienia in vitro. Mnie nie przeszkadza, że powstał kontrprojekt, zresztą nie z inicjatywy premiera, tylko władz klubu. Połowa posłów PO uznaje proponowane przeze mnie rozwiązania za zbyt konserwatywne. I mają prawo przeciwstawiać się moim propozycjom. Dla mnie najważniejsze jest to, że – i mówię to z ręką na sercu – dzięki zaangażowaniu samego Tuska ta sprawa nie została zamieciona pod dywan, choć były takie próby.

[b]A czy nie obawia się pan tego, że został pan potraktowany jako narzędzie? Że premier wykorzystuje sprawę in vitro, bo to bezpieczny temat, którym wyborcy mogą się emocjonować, zamiast martwić kryzysem, a na koniec i tak nic z tego nie będzie?[/b]

Bezpieczny temat? To pole minowe, które wszyscy przed nami obchodzili szerokim łukiem. Zresztą decyzja o zajęciu się tą sprawą zapadła długo przed kryzysem. A premier ma pełną świadomość wysokiej ceny, jaką zapłaci za przeprowadzenie któregokolwiek z tych projektów.

[b]Wierzę, że premier ma tę świadomość. Ale nie wierzę, że będzie chciał tę cenę zapłacić. Od kiedy został premierem, nie lubi płacić wysokich cen. Jak powiedział pański znajomy Jan Rokita – celem Donalda Tuska jest dziś polityczna hegemonia.[/b]

Tu się z Rokitą nie zgadzam. Uważam, że jest kilka spraw, za które Tusk jest gotów płacić wysoką cenę polityczną. Jedną z nich jest właśnie ustawa bioetyczna. Innym przykładem jest sposób reagowania na kryzys gospodarczy: poszedł pod prąd panice, która ogarnęła wszystkie rządy w Europie.

[b]Ja mam wrażenie, że Platforma straciła poglądy, za to zyskuje objętość. I to jest najważniejsze dla jej działaczy.[/b]

Ryzyko stania się partią władzy rzeczywiście istnieje. Jednocześnie ustabilizowanie systemu partyjnego uważam za ogromną wartość. Na początku lat 90. bywało, że koalicja siedmiu partii negocjowała z koalicją pięciu partii. My mamy jednego koalicjanta i trudno nam się dogadać… Wtedy nie dało się prowadzić żadnej polityki.

[b]Teoretycznie tak. Ale praktycznie jest tak, że mimo takiej stabilnej sytuacji dziś nie prowadzi się żadnej polityki, a wtedy – mimo tych trudności – prowadziło się. Tamte rządy prowadziły politykę, czasem kulawą, niespójną, chaotyczną, ale jednak próbowały zmieniać państwo. Teraz rząd i główna partia są bezideowe i martwe.[/b]

Bardzo pan wyostrza i przesadza. W sprawach gospodarczych na tyle, na ile pozwala mu brak większości 3/5 w parlamencie, ten rząd prowadzi spójną politykę. Fakt, że jesteśmy jedynym krajem w Europie, który ma wzrost gospodarczy, na pewno ma związek z polityką Tuska i Rostowskiego. Nie posłuchaliśmy wezwań do stosowania interwencjonizmu państwowego. Nie sypaliśmy miliardów do studni bez dna, jak wiele innych rządów.

[b]Zgoda, ale to trochę takie działania – albo brak działania – siłą przyzwyczajenia. W sprawach gospodarczych nie robił nic lub prawie nic i kiedy zaczął się kryzys, też nic nie robił, co akurat okazało się dobre i pożyteczne. A zgodzi się pan, że obecna sytuacja nie jest bezpośrednim skutkiem działania obecnego rządu, ale, jak to jest w gospodarce, w jakiejś mierze poprzedników. To wasi przeciwnicy radykalnie obniżyli podatki.[/b]

Nie tak radykalnie...

[b]Na pewno bardziej niż Platforma, która zupełnie tego zaniechała.[/b]

Nie dało się po jednej obniżce wprowadzić drugiej, zwłaszcza że bardzo szybko zaczęliśmy odbierać sygnały z gospodarki światowej o nadchodzącym kryzysie. Od listopada ubiegłego roku, jeszcze zanim giełdy opanowała panika, Ministerstwo Finansów uważnie monitorowało to, co działo się na światowych rynkach, przewidywało kryzys – tyle że jego skala była niewiadomą. Ostatecznie zaskoczyła nawet największych pesymistów.

[b]Od jesieni minister finansów wiedział, że idzie kryzys?[/b]

Moim zdaniem od jesieni Ministerstwo Finansów odbierało takie sygnały.

[b]To dlaczego minister Rostowski owej jesieni publicznie mówił nieprawdę, że kryzys nam nie grozi?[/b]

Od odbierania sygnałów do twierdzenia, że w Polsce będzie kryzys, daleka droga. Ale nawet gdyby świadomie nie ujawniał prawdy, poczytałbym mu to za zasługę. Zimna krew ministra finansów była ważnym czynnikiem przeciwdziałającym panice giełdowej w Polsce. I nie zgadzam się, że to, co pan nazwał nicnierobieniem, było po prostu zaniechaniem. To była bardzo przemyślana, świadoma polityka. Wymagała od ministra finansów i szefa rządu stalowych nerwów. Premier zacisnął zęby i wytrwał. Pamiętam panikę, która zaczęła ogarniać polityków Platformy, a Tusk twardo mówił, że nie będziemy drukować pustych pieniędzy.

[b]Zgoda, to była lekka złośliwość. Wierzę, że to było świadome i zgodne z poglądami na gospodarkę Donalda Tuska, który kiedyś miał w różnych sprawach zdecydowane poglądy.[/b]

Myślę, że w wielu sprawach ma nadal zdecydowane poglądy.

[b]Może zdradza je na zamkniętych spotkaniach, bo patrząc z zewnątrz, tego nie widać.[/b]

Nieprawda. Premier ma generalną wizję państwa np. w sprawie przekazania kompetencji samorządom i w tej sprawie robi wiele. Jest konsekwentny, jeśli chodzi o postulat wycofania się państwa z gospodarki. Duże nadzieje pokładam w planie prywatyzacji, który późno, bo późno, ale jednak ujrzał światło dzienne.

[b]Po dwóch latach rządzenia mamy plan. To niezbyt imponujący efekt. I nie można tego tłumaczyć tylko kryzysem.[/b]

Zgoda, pierwszy rok moim zdaniem można było lepiej wykorzystać. Na naszym rządzeniu cieniem położyło się to, że w poprzedniej kadencji Platforma nie pracowała nad programem rządzenia. O ile przed rokiem 2005 wykonano katorżniczą pracę nad programem, o tyle po podwójnej porażce wyborczej zapanował programowy marazm. W efekcie przedterminowe wybory zastały nas w fazie umiarkowanego przygotowania do sprawowania władzy.

[b]To prawda i skutki tego widać choćby w braku prywatyzacji. Nie zdarzyło się nic.[/b]

Znowu pan przesadza. Ja codziennie Panu Bogu dziękuję, że światowy kryzys zastał nas pod rządami Platformy. Każda inna ekipa poszłaby tropem Obamy i innych przywódców świata zachodniego, topiąc nas w pożyczkach i zadłużając na pokolenia.

[b]Dziękuje też pan Bogu, że rząd Jarosława Kaczyńskiego obniżył podatki i utrzymał budżet w ryzach?[/b]

Nie chcę absorbować Pana Boga nadmiernie. Ale przyznaję, że to wielka zasługa rządów PiS. Co więcej, uważam, że nasi poprzednicy mają jeszcze kilka innych zasług. Np. rozpoczęli walkę z korupcją. Ludzie przestali traktować korupcję jako dopust boży, jako coś, z czym trzeba się godzić, bo wszyscy dają albo wszyscy biorą. Od 2005 roku do dziś w walce z korupcją dokonał się ogromny przełom, i to jest zasługa najpierw PiS, potem Platformy. Bo wbrew tym, którzy mówią o liberałach aferałach, PO jest bardzo wyczulona na te kwestie. W dniu, w którym rozmawiamy, zatrzymano prezesa ZUS. Paradoksalnie PiS ma duże zasługi w obniżeniu podatków, chociaż się z tym nie kojarzy, natomiast jedną z zasług Tuska z perspektywy czasu okaże się bardzo twarda polityka antykorupcyjna.

[b]Reformy służby zdrowia nie da się zapisać jako sukcesu tej ekipy.[/b]

Fakt, ale to w dużej mierze skutek weta prezydenta. Jestem daleki od tego, żeby wszystko zwalać na Lecha Kaczyńskiego, ale ustawę o komercjalizacji szpitali to on zablokował.

[b]To prawda, ale ta jedna ustawa nie zmieniłaby całej służby zdrowia.[/b]

Bez niej inne tracą na znaczeniu, bo nie tworzą systemowej całości. Jesteśmy w kleszczach dwóch populizmów partii opozycyjnych, które w sprawach gospodarczych mają wrażliwość znacznie bardziej socjaldemokratyczną niż liberalną.

[b]To prawda, ale Platforma także w kwestii reformy służby zdrowia przyszła kompletnie nieprzygotowana. Idźmy dalej. Deregulacja gospodarki, ułatwianie działalności przedsiębiorcom. To jedno ze sztandarowych haseł PO. W działaniach na tym polu kryzys w niczym nie przeszkadza.[/b]

Tu mogę powiedzieć tylko: trafiony, zatopiony. Nie mam żadnych argumentów. Nie rozumiem, dlaczego nie przeprowadzono deregulacji. Co gorsza, w światowych rankingach wolności gospodarczej obsuwamy się w dół. Pod względem oczekiwania na pozwolenie na budowę jesteśmy na 158. miejscu, systemu podatkowego na 142., wyprzedzają nas takie kraje, jak Rwanda czy Botswana... Nieliczne osiągnięcia to zasługa komisji „Przyjazne państwo”, w tym jedna zmiana zasadnicza – likwidacja obowiązku natychmiastowego realizowania postanowień urzędu skarbowego. Dzięki temu przepisowi zniszczono wiele firm. Ale pod wieloma innymi względami ponieśliśmy ciężką porażkę. Uważam, że trzeba powołać specjalną instytucję deregulacyjną. Jej projekt jest przygotowany i spoczywa w szufladzie rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego. Bardzo ubolewam, że moje próby zainteresowania tym projektem kierownictwa Platformy okazały się bezskuteczne.

[b]Z czego to wynika? Rozumiem, dlaczego Donald Tusk nie przeprowadza cięć wydatków i innych działań, które mogą wywołać niepokoje społeczne i spadek w sondażach. Ale to mogło być całkowicie bezpieczne. Ta ekipa jest ogarnięta jakąś niemocą, która – jak rozumiem – na początku była pomysłem na rządzenie, a teraz przyjęła się jako trwała metoda.[/b]

Też nie rozumiem, dlaczego nie wykorzystuje się ogromnej rezerwy, jaką jest deregulacja. Zdjęcie z gospodarki garbu szkodliwych przepisów, niepotrzebnych regulacji dałoby przecież poważny impuls rozwojowy gospodarce.

[b]Zwłaszcza że to sztandarowe hasło Donalda Tuska. Pamięta pan, jak mówił: „wolni ludzie, tworzyć czas!”?[/b]

Nadmierne nadzieje wiązano z działalnością komisji „Przyjazne państwo”. A kiedy uświadomiono sobie, że nie poradzi ona sobie z hydrą przeregulowania, było już za późno. Rząd pochłonięty był bieżącym zarządzaniem. Zabrakło sił i świeżego spojrzenia na całą sytuację.

[b]Tego, o czym mówiliśmy na początku – planu rządzenia. A to jest jednak kompromitujące dla przywódcy, który nie jest osobą nową w polityce. Donald Tusk to nie Jerzy Buzek, który kiedyś jako premier pojawił się nagle w świecie wielkiej polityki i pogubił w jej mechanizmach. [/b]

Ma pan w tej rozmowie skłonność do radykalizowania swoich tez ze szkodą dla prawdy. Platforma nigdy nie sprawowała władzy. Musimy się tego uczyć w marszu.

[b]Długo trwa ta nauka. Eksperci gospodarczy, także ci, którzy byli członkami tego rządu, twierdzą, że gdyby ten rząd zrobił więcej na początku – nie dosypując, ale tnąc wydatki i właśnie deregulując gospodarkę, dzisiejszy deficyt nie musiałby być tak wielki, jak jest.[/b]

Nie wykluczam, że tak jest. Ale łatwo mędrkować zza biurka, a inaczej to wygląda, kiedy przychodzi podejmować decyzje, które mogą dotknąć wielu milionów ludzi. Trzeba przekonać własną partię, pójść na kompromis z koalicjantem, zwalczyć rozmaite interesy korporacyjne…

[b]Rządzenie jest trudne, to fakt.[/b]

Zasadniczy problem polega na tym, że mamy niesterowne państwo. Proszę zwrócić uwagę, że ktokolwiek dochodzi do władzy, łamie sobie zęby na tym samym: na złym prawie, na biernej, stosującej włoski strajk biurokracji i interesach silnych korporacji zawodowych – prawniczej, lekarskiej, profesorskiej czy związkowej. Pod tym względem nikt nie odniósł znaczącego sukcesu.

[b]Ale to nie znaczy, że tego nie można zrobić. Zostawmy rządy PiS, które też wiele nie zmieniły, ale Platforma nie naruszyła nic z tego, o czym pan mówi. Nic się nie zmieniło. To jest porażka.[/b]

Jedyną siłą polityczną, która mogła przezwyciężyć opór korporacji zawodowych czy apatyczność machiny biurokratycznej, był PO – PiS. Tyle że PO – PiS okazał się polityczną mrzonką.

[b]Ale dlaczego Platforma zdezerterowała? Pańska partia ma sporą władzę.[/b]

Nieprawda, że mamy dużą władzę. To tak dobrze wygląda w sondażach. Proszę popatrzeć na to, co robi minister Kudrycka. Chciała przeprowadzić bardzo umiarkowaną reformę nauki i szkolnictwa wyższego, a trafiła na bardzo silny opór korporacji profesorskiej. PiS i prezydent wbrew swoim deklaracjom programowym natychmiast przyłączyli się do krytyki pani minister. Prezydent jest tak zaangażowany w zwalczanie wszelkich projektów rządowych, że nasza władza jest w wielu dziedzinach iluzoryczna. Jedyną poważną reformą, w której SLD pomógł nam przełamać weto, jest ustawa o emeryturach pomostowych. Zresztą tę ustawę uważam za największe osiągnięcie rządu.

[b]Zgoda. Ale oprócz Orlików – jedyne. Niewiele jak na tak ambitne zapowiedzi wyzwań, przed którymi stoimy.[/b]

Pan bagatelizuje wpływ rządu na to, jak daliśmy sobie radę z kryzysem. To ogromne osiągnięcie.

[b]Doceniam, ale to działania niewystarczające. Od Platformy oczekiwano znacznie więcej.[/b]

Nie będę gwałtownie protestował, można było zrobić więcej. Jeśli chodzi o uwalnianie gospodarki, o zmianę struktury wydatków budżetowych, o cięcie wydatków – tutaj znaczących osiągnięć nie ma.

[b]A to są sprawy fundamentalne.[/b]

To są sprawy fundamentalne, ale proszę mnie i Platformę zacząć z tego rozliczać po roku 2010, kiedy prezydentem nie będzie Lech Kaczyński. Wymieniając sprawy, w których udało się coś znaczącego zrobić, wspomnę jeszcze, że ruszyła budowa dróg i autostrad, bardzo aktywnie działamy na rzecz poprawy naszej sytuacji energetycznej. Ruszyły przetargi na budowę gazoportu, podpisano umowę z Katarem na dostawy gazu, podjęto decyzje o budowie elektrowni atomowych.

[b]Ale wyzwania są o wiele większe. Mówi się o groźbie deficytu energetycznego za kilka lat.[/b]

Dlatego trzeba prywatyzować koncerny energetyczne. W tej kwestii jestem zwolennikiem koncepcji ministra Grada. Oczywiście trzeba zapewnić państwu strategiczne bezpieczeństwo. Ale te koncerny, choć przynoszą jeszcze duże zyski, wymagają gigantycznych inwestycji i jeśli ich dziś nie sprywatyzujemy, za kilka lat zajrzy nam w oczy kryzys energetyczny.

[b]Tyle że tę decyzję można było podjąć półtora roku temu. [/b]

Takie decyzje wymagają uważnej analizy sytuacji tych koncernów, a dostęp do informacji ma się tylko będąc u władzy.

[b]Jest pan przekonany, że przez dwa lata analizowano informacje, po czym zamknięto analizę i podjęto decyzję o prywatyzacji? Bo ja mam wrażenie, że decyzję o prywatyzacji podjęto dlatego, że zrobiła się wielka dziura w budżecie i trzeba szybko ją łatać. [/b]

Procesy prywatyzacyjne są niezwykle trudne ze względu na opór opozycji, sceptycyzm koalicjanta i postpeerelowską niechęć do prywatnej własności w wielu kręgach społecznych. W dodatku wielkie projekty mogą być realizowane w perspektywie dłuższej niż jedna kadencja. Dlatego zresztą trzeba wokół nich budować szerokie porozumienia. Jeżeli miałbym teraz wejść w pańską rolę i wytknąć sobie oraz Platformie jakąś wadę, której pan jeszcze nie zdążył wymienić, to jest to brak rozmów z opozycją. Zarówno tą z lewa, jak z prawa. Takie sprawy jak polityka energetyczna powinniśmy omawiać z opozycją również dlatego, że ta opozycja kiedyś przejmie władzę i od niej może zależeć skuteczność tych projektów.

[b]Czy nie myśli pan, że już niedługo przyjdzie taki czas, kiedy polityka będzie się musiała zmienić i problemy zaczną tak narastać, że rządzący nie będą mieli wyjścia i będą musieli wziąć się do podejmowania poważnych decyzji? Bo za brak tych decyzji dziś już niedługo będziemy płacić wysoką cenę.[/b]

Ma pan rację. Od początku traktowałem mówienie o postpolityce jako bleblanie. Ten moment, kiedy mogliśmy odsuwać ważne decyzje, trwał może pół roku. Teraz polityka powróciła z całym ciężarem decyzji, które trzeba podejmować jak najpilniej, bo pod powierzchnią procesów historycznych czuć pulsowanie nadchodzących wstrząsów. Mam nadzieję, że po następnych wyborach będziemy mieli stabilny układ władzy, który pozwoli te decyzje w sposób skuteczny podejmować. Nawet gdy sporo rzeczy w Platformie mi się nie podoba, zaciskam zęby i mówię sobie: warto wytrzymać, by rządzić drugą kadencję. Tego wymaga interes państwa. Ale czasu, by dowieść, że potrafimy naprawdę rządzić, jest coraz mniej.

[b]Rz: Jak pan, konserwatysta, czuje się w partii, która ciągle zmienia swoje oblicze ideowe albo je wręcz zatraca?[/b]

Nie mam wrażenia, by Platforma ciągle zmieniała oblicze. Od początku była ugrupowaniem o wrażliwości liberalnej w sprawach gospodarczych i umiarkowanie konserwatywnym w sprawach obyczajowych. Oczywiście jak każda szeroka, nowoczesna partia Platforma ma rozmaite nurty, wyrażające różne rodzaje wrażliwości. Ale ten wewnętrzny pluralizm jest naszą siłą.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą