Tu pana zdziwię. Oni zwykle odradzają mi te kontrowersyjne akcje. Z małpkami mnie wspierali, ale czy z tym wibratorem, czy innymi akcjami, zwykle mi odradzają. A mnie intuicja mówi, że trzeba to robić.
[b]I nie żałuje pan, że kojarzy się pan ludziom z wibratorem i pistoletem?[/b]
Nie. To jest energia. Pan musi pamiętać, że tylko 3 procent ludzi rozumie serwisy informacyjne. 5 procent z tych 3 procent jest w stanie powtórzyć, jaka była kolejność wiadomości w serwisie. W związku z tym trzeba operować nie na poziomie werbalnym, ale działać na odpowiednie emocje. Trzeba myśleć, jaki rodzaj przesłania dojdzie do odbiorcy.
[b]To jaki przekaz dociera do ludzi z akcji, w której trzyma pan fallusa i pistolet?[/b]
Siła, stanowczość, bezkompromisowość, bycie autentycznym, doświadczonym. Ludzie tak to odbierają podświadomie, to wynika z pogłębionych badań. Dla mnie ważne jest, że ja dziś nie chcę być człowiekiem tylko elit. Takim człowiekiem byłem kiedyś. Chciałem świadomie wyjść z tej roli. A to Kaczyńscy używali tak ostrego języka. Nikomu do tej pory nie wypadało tak robić, a oni to zaczęli. Wszyscy byli lepiej wychowani. To PiS był źle wychowany i brutalnymi insynuacjami, wypuszczając insynuację, wprowadził do obiegu bardzo nieeleganckie zachowania polityczne. Wszyscy to negowali. A kiedy znalazłem się w polityce, uświadomiłem sobie, że jedyną skuteczną metodą na chama jest chamstwo.
[b]I postanowił pan użyć tej właśnie metody, tylko być bardziej brutalnym.[/b]
Tak. Bo Jarosław Kaczyński, Lech Kaczyński, Ludwik Dorn są chamskimi ludźmi. Zapewne pan się z tym zgodzi.
[b]Nie.[/b]
OK. Ale ja uważam, że takimi samymi chamskimi metodami będę obnażał ich metodę działania. I na koniec to się wszystko zawali i to też będzie dobre. Niech ta metoda się zawali. Nawet za cenę tego pajaca i błazna. Jest mi obojętne, co się ze mną stanie. Niech nie tylko ta metoda się zawali, ale też oni niech się od tego zawalą. Bo to oni wprowadzili do biegu insynuacje, że tu jest jakiś układ, to są jacyś Żydzi.
[b]Kiedy to Kaczyńscy mówili źle o Żydach? Trafił pan kulą w płot.[/b]
To prawda, tego nie można im zarzucić. Ale w PiS zna pan te wypowiedzi.
[b]Pan powiedział o Kaczyńskich. Właśnie zastosował pan dokładnie tę metodę. Insynuacji. Rzucił pan tym antysemityzmem, ot tak. Nie trafił pan, ale smród zostanie. O to pewnie chodziło.[/b]
W PiS te mechanizmy szczucia są. W tej radykalnej części ocierającej się o LPR, Samoobronę i Tadeusza Rydzyka. Zgadzam się, że antysemityzm nie jest właściwy braciom Kaczyńskim. Ale oni to w jakimś sensie tolerowali, gdzieś na obrzeżach. Pozwalali innym ludziom związanym z nurtem antysemickim funkcjonować.
[b]Jest pan pewny tego, co pan mówi, autoryzuje to pan?[/b]
Tak, tak. Rzeczy, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, nie ma sensu insynuować, bo nie zadziałają. Musi pan insynuować tylko te rzeczy, które mają szansę przyklejenia się.
[b]Pan z premedytacją mówi o insynuowaniu.[/b]
Tak, jestem świadom tego, że insynuuję.
[b]Świadomie używa pan nieuczciwych metod.[/b]
Tak, używam tych samych metod co oni. A dlaczego nie? Dlaczego tylko oni mają mieć prawo do używania tych metod?
[b]Trudno mi uwierzyć w to, co pan mówi, ręce opadają...[/b]
Cha, cha. Widziałem ostatni wywiad Jarosława Kaczyńskiego, to była jedna wielka insynuacja. Zobaczy pan, co teraz Wassermann i Kempa będą robić w nowej komisji śledczej.
[b]Myśli pan, że uda się wam odwrócić uwagę w komisji od sprawy Chlebowskiego czy Drzewieckiego? Pan jest dobry w odwracaniu uwagi…[/b]
Ja uważam, że istotą sprawy nie jest Chlebowski z Drzewieckim, których, jak wiadomo, nie oszczędzam. Istotą sprawy jest Kamiński, Kaczyński, CBA, policja polityczna i próba zamachu na demokratyczne państwo. To jest istotą tej sprawy.
[b]Pan wierzy w to, co pan mówi?[/b]
Tak!
[b]Poważnie?[/b]
Tak. Choć wobec Chlebowskiego i Drzewieckiego też nie może być taryfy ulgowej. Ale wątki dotyczące PiS i SLD też trzeba sprawdzić. Gdyby się okazało, że CBA była używana jako policja polityczna, to też trzeba zbadać, zgodzi się pan chyba?
[b]Jeśli tak by się okazało, to oczywiście. Ale od dwóch lat Platforma bada krwawe zbrodnie reżimu kaczystowskiego i na razie nic nie znalazła.[/b]
Ponoć Kaczyński wszystko niszczył i dlatego tak trudno udowodnić cokolwiek.
[b]„Ponoć niszczył” – znów pan insynuuje.[/b]
A komisja WSI? A zachowania Ziobry? A materiały po rozmaitych operacjach?
[b]Jakie materiały?[/b]
Różnego rodzaju materiały, których nie można było znaleźć po przejęciu urzędu. Dotyczące rozmaitych postępowań, dotyczące Blidy. Nie ma rozmaitych protokołów. Te wszystkie sprawy trzeba wyjaśnić.
[b]Czy uważa pan, że tak samo trzeba wyjaśnić sprawę finansowania pańskiej kampanii wyborczej? Chce pan być blisko ludu, to panu powiem, że na chłopski rozum za diabła nie można uwierzyć, że studenci i emeryci z własnych pieniędzy wpłacali po kilkanaście tysięcy na pańską kampanię. Sam pan się uśmiecha…[/b]
Jeśliby tak było, jeśli nie zostały zapłacone podatki od takiej darowizny, to mamy do czynienia z tego rodzaju złamaniem prawa. Tutaj nie ukradziono niczego państwu, nie zawarto jakiegoś nielegalnego porozumienia, którego celem była zmiana jakichś przepisów, to jest kompletnie inna historia. Porównywanie tej historii z aferą hazardowa jest niewłaściwe.
[b]Ale ja nie porównuję. Tylko zwracam uwagę, że jeśli tak było, to złamał pan prawo.[/b]
Od 2006 roku prowadzi postępowanie prokuratura, zaczęła za czasów PiS. Przesłuchali wszystkich, którzy wpłacali. Nie znaleziono niczego i umorzono sprawę. Potem prokurator generalny zdecydował, że sprawa wróciła, i znowu nic nie znaleziono. Czy można chcieć czegoś więcej?
[b]Wierzę, że nic nie udowodniono. Tak bywa. Zostawmy ten wątek. Jaka jest dziś pana realna pozycja w Platformie?[/b]
Trzeba odróżnić pozycję medialną i wewnętrzną. Medialna – bardzo wysoka, jedna z najwyższych w partii. Wewnętrzna – średnia. Przy czym znacznie wyższa w dołach partyjnych, znacznie niższa w elitach partyjnych. Gdyby zrobiono wybory powszechne wśród 60 tysięcy członków Platformy, dostałbym bardzo wysokie miejsce. Gdyby zrobiono je w klubie czy wśród liderów – wyniki byłyby dużo gorsze. Ale powiem ryzykownie dla siebie samego – idzie mój czas.
[b]Pana czas w Platformie czy w ogóle w polityce?[/b]
W Platformie. Jestem patriotą Platformy. Będę tam tak długo, jak się da.
[b]A jak długo się da?[/b]
Mam nadzieję, że zawsze się da. Ale to się okaże w najbliższych miesiącach.
[b]Kim chciałby pan być za trzy lata?[/b]
Chciałbym być w ekipie trzech – czterech ludzi, która w 2011 roku sformuuje rząd. I mając przychylnego prezydenta, przeprowadzi kilka bardzo ważnych spraw. Chciałbym wprowadzić system kanclerski.
[b]Już widzę, jak wasz prezydent się na to godzi...[/b]
To prawda, tu może być problem. Ale pytał mnie pan, co bym chciał.
[b]Chciałby pan być tym kanclerzem?[/b]
Niekoniecznie kanclerzem, chciałby być w tej grupie. Bo być może lepiej, żeby był nim Komorowski albo ktoś inny. To nie jest istotne. Istotne jest to, by była taka kilkuosobowa grupa, która przeprowadzi zmiany. Odgrywamy różne role, ale mamy wspólny cel: sanacja finansów publicznych, reforma KRUS i ZUS, reforma konstytucyjna, zmiany w systemie edukacyjnym, bon oświatowy, realnie zmieniona Karta nauczyciela.
[b]Wspaniale. Dlaczego nic z tego do tej pory nie zrobiliście?[/b]
Nie mówmy, że nic. Zrobiliśmy armię zawodową, częściową reformę emerytur pomostowych i emerytur, zniesienie embarga do Rosji, rozpoczęcie programu atomowego, buduje się około 1000 kilometrów autostrad, jest budowanych 17 dużych stadionów, 1000 Orlików.
[b]Nie są to gigantyczne osiągnięcia jak na dwa lata. Dość powszechna jest opinia, że w tych sprawach rząd PiS zrobił niewiele, a rząd Platformy...[/b]
...niewiele więcej.
[b]...czy wręcz jeszcze mniej...[/b]
My jednak mamy trudniejszą sytuację, np. nieprzychylnego prezydenta. Zgodzę się, że wielu rzeczy nam się nie udało. Nie zadowala mnie ani sytuacja dotycząca KRUS, ani najważniejsza dla mnie – związana ze sprawami oświatowymi. Utrzymaliśmy chory samorząd akademicki, który blokuje prawdziwą konkurencję i wymianę kadr, nie dokonaliśmy przewartościowania modelu edukacyjnego w kierunku wzmocnienia osobowości kosztem wiedzy encyklopedycznej. Tych dwóch najważniejszych zmian, które są związane z wyzwaniami cywilizacyjnymi, nie zrobiliśmy. Choć pewnie prezydent i tak by tego nie poparł. Dlatego ja sobie powiedziałem teraz: Musi się udać wygrać komuś z Platformy – pewnie Tuskowi – wybory prezydenckie, partii wygrać wybory parlamentarne i stworzyć dobry rząd po 2011 roku. Wtedy chcę wejść do tej ekipy na rok – półtora, doprowadzić do realnych zmian. Nawet gdy po półtora roku ze względów piarowskich trzeba będzie mnie usunąć, żeby wygrać kolejne wybory. Jestem gotów w to wejść.
[b]Co by pan chciał robić w tym rządzie?[/b]
Sprawić, by ten rząd przeprowadził radykalne zmiany. Powiem coś po raz pierwszy publicznie, ale bardzo radykalnie: Jeśli nie będzie szansy na przeprowadzenie tych reform w latach 2011 – 2012, wychodzę z polityki.
[b]Z polityki czy z Platformy?[/b]
Chyba z polityki. Choć gdyby okazało się wtedy, w 2012 roku, że jakiś inny układ polityczny ma szansę na wprowadzenie tego typu zmian, to można by to rozpatrzyć.
[b]Mam wrażenie, że rozmawiam z co najmniej dwiema osobami. Jedna z nich mówi o rzeczach fundamentalnie ważnych i potrzebnych. A druga to człowiek zajmujący się żenującymi prowokacjami. [/b]
Dałem sobie dwa lata na tę drugą fazę, w której w tej chwili jestem.
[b]Uzgadniał pan do tej pory te wszystkie swoje akcje z kierownictwem Platformy?[/b]
Nie, absolutnie nie. Zabiliby mnie za to.
[b]Jak to zabili? Zrobili pana wiceszefem klubu, opłacało się.[/b]
Oni wiele miesięcy naprawdę się zastanawiali, czy wywalić mnie już, czy jeszcze nie. Autentycznie się zastanawiali. Aż wreszcie zrozumieli, że to się jednak opłaca.